wtorek, 28 października 2014

Rozdział 47

#Kaja#
Po prawie całym dniu podróży samolot wylądował. Hazz zabrał mój bagaż i zaprowadził mnie do samochodu, który zawiózł nas do portu.
-Płyniemy gdzieś? -spytałam dokładnie przyglądając się loczkowi.
-Tak. To będzie ostatni punkt naszej podróży. -odarł zadowolony ze swojej tajemniczości. Uśmiechnęłam się tylko i weszłam na pokład statku, który nosił nazwę "Lanai". Przywitał nas kapitan okrętu i powiadomił, że ruszamy.
-Ile będziemy płynąć? -spytałam kapitana. Okazał się bardzo sympatycznym i pogodnym człowiekiem.
-Około 1,5 godziny, ale zobaczy panienka, że to szybko minie.
-A mogę spytać skąd taka nazwa dla łodzi? -rzucił Harry patrząc na mężczyznę.
-Lanai to jedna z wysp Hawai, na której się urodziłem. Teraz z żoną i dziećmi mieszkamy w Honolulu, ale czasem odwiedzam moją wyspę. -wyznał, a na jego usta wkradł się delikatny uśmiech.

#godzinę później#
~11 października 2014 rok, sobota, godz. 10;20 Honolulu\ Hawaje~
Całą podróż spędziliśmy we trójkę na rozmowie. Czasem Hazz musiał odchodzić aby odebrać telefon. Gdy zeszliśmy z pokładu rozejrzałam się po okolicy. Było tu tak pięknie. Woda była idealnie niebieska i tak czysta, że można było liczyć ziarenka piasku na dnie. Pływały w niej pojedyncze rybki. W pobliżu było sporo ludzi , ale każdy zajmował się sobą nie zwracając na nas uwagi, co bardzo mnie cieszyło. Na wprost oceanu znajdowały się wysokie wieżowce, od których odbijały się mocne promienie słoneczne.
-Ale tu pięknie. -wyszeptałam patrząc w ocean.
-Cieszę się, że Ci się podoba, bo spędzimy tu cały miesiąc. -powiedział z uśmiechem i skradł mi buziaka w policzek. Przez długą podróż byłam ogromnie zmęczona. Zerknęłam na słońce i z jego ułożenia wynikało na to, że było gdzieś przed południem.
-Przepraszam, może mi pani powiedzieć, która jest godzina? -zapytałam jedną z miejscowych kobiet.
-10:30 -odparła. Podziękowałam i odszukałam telefon z torby. Miałam tam ustawiony Londyński czas, który wskazywał godzinę 21:30. To tłumaczyło moje zmęczenie. Ziewnęłam i odszukałam wzrokiem Harrego. Rozmawiał z jakimś mężczyzną. Gdy skończyli rozmawiać pracownik z obsługi zaprowadził nas do hotelu. Tam szybko wzięłam prysznic i poszłam spać.

#Alex#
Zrobiłam krok do przodu i ujrzałam sylwetkę młodego mężczyzny biegnącego w moim moim kierunku.
-Niech mi Pani pomoże! -Mówił przerażonym głosem.
-Co się dzieje?-zapytałam. Wtedy zrozumiałam, że stoi za nim 5 mężczyzn. Jeden wyciągną z kieszeni pistolet i strzelił  chłopakowi w nogę. Zaczęłam uciekać. Chciałam pobiec do szpitala i zadzwonić na policje.
-Łapcie ją!-krzyknął jeden z nich. Odwróciwszy się ujrzałam dwóch mężczyzn podążających za mną. Wiedziałam, że nie mam szans na ucieczkę. Zaczęłam wołać o pomoc. Ludzie odchodzili, nie zwracali uwagi. Nie rozumiałam dlaczego wszyscy mają mnie w "dupie". Czułam,że opadam z sił. Zbiegłam schodami na dół i jak najszybciej biegłam przed siebie. Tramwaj- powiedziałam w myślach. W ostatniej chwili wskoczyłam do środka. Drzwi zamknęły się zaraz za mną. Gdy pojazd ruszył popatrzyłam ostatni raz na morderców.

Ręce całe mi się trzęsły. Nie mogłam oddychać. Rozejrzałam się w koło. Wszyscy patrzyli w moim kierunku.
-Czy może mi ktoś pomóc? Potrzebuję telefonu.-mówiłam drzącym głosem.
-Proszę-odpowiedziała jedna z kobiet stojących obok mnie. Wykręciłam numer na policje i opowiedziałam wszystko co zdarzyło się przed chwilą.
______________________
Przepraszamy, że tak.długo musieliście czekać ;( Pozdrawiamy /Alex&Kaja

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 46

Po przeprowadzeniu całej ceremonii nadszedł moment na przysięgę. Stanęłam naprzeciwko Harrego i spojrzałam mu głęboko w oczy. W tamtej chwili miałam stuprocentową pewność, że to ten jedyny na całe życie. Nadszedł czas na przysięgę. Simon zaczął mówić raz do mnie raz do Harrego.
-Kajo czy bierzesz sobie tego Harolda Styles'a za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że nie opuścisz go aż do śmierci?
-Tak, biorę. -wykrztusiłam.
-Haroldzie czy bierzesz sobie tą Kaję Shugar za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że nie opuścisz jej aż do śmierci?
-Tak, biorę. -odparł uśmiechnięty Harry.
-Co Bóg złączy niech człowiek nie rozdziela. Żyjcie w zgodzie i miłości. -pastor zrobił krótką przerwę, uśmiechnął się do nas i dodał.-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. -Odwróciłam się twarzą do Hazzy. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie się stało.
 Zbliżyłam się do niego, a on czule mnie pocałował. Chciałam,żeby ten moment trwał i trwał aż po wieki. Czułam jakby dookoła nikogo nie było. Tylko ja, Harry i maleństwo w moim brzuchu. Po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że wszyscy goście tu jeszcze są. Stoją w ławkach i biją brawa. Oderwaliśmy się od siebie i szczerze uśmiechnęliśmy.
-Kocham Cię. -wyszeptałam.
-Ja Ciebie bardziej. -odpowiedział chłopak, pocałował mnie krótko w usta i trzymając go pod ramię zeszliśmy z ołtarza. Potem był czas na składanie życzeń i zdjęcia, a ja tylko marzyłam, żeby zdjąć te okropne buty. Gdy dotarliśmy już do sali balowej, gdzie miało odbyć się wesele, wodzirej już przygotowywał się do prowadzenia zabawy.
# 3 godziny później #
Byłam już po oczepinach i mogłam się przebrać w normalną sukienkę. Gdy ubierałam buty do pokoju wszedł Hazz. Podszedł do mnie i objął mnie w talii. Patrzyliśmy sobie w oczy z uśmiechem na ustach.
-Jak pani Styles się czuje? -spytał zadziornie.
-Wciąż w to nie wierze. -zaśmiałam się. -Tyle się u nas ostatnio zmieniło. -dodałam.
-Chyba na lepsze, co? -dopytywał.
-Zdecydowanie. -mruknęłam i złączyłam nasze usta. Potem poprawiłam sukienkę i zeszliśmy do sali balowej.
Jak się okazało w planach były zabawy. Jedna np. polegała na tym, że  panna młoda była w kole stworzonym przez niezamężne kobiety.Stały one bardzo blisko siebie, a  pan młody miał za zadanie przedostać się do swojej żony. Harry dość sprytnie odnalazł drogę do mnie po czym dał mi soczystego buziaka.Wesele trwało do 4:30. Potem wszyscy rozeszli się do pokoi umieszczonych nad salą balową. Ja z Harrym mieliśmy tylko kilka godzin snu i musieliśmy jechać na lotnisko aby zacząć nasz miesiąc miodowy.
-Hazz gdzie my jedziemy? -pytałam po raz setny wsiadając do samolotu.
-Cierpliwości kochanie. -pocałował mnie i zapiął moje pasy bezpieczeństwa.
#2 tygodnie później#
#Alex#
Nałożyłam bluzę Horana i spokojnie wyszłam z domu. Powoli przemierzałam ulice Lodynu. Gdy mijałam sklep z zabawkami, ujrzałam ślicznego pluszowego misia.
 Od razu pomyślałam o Gracy. Wiedziałam, że bardzo się jej spodoba. Dotknęłam kieszeni spodni. "O tak"-krzyknęłam w myślach i wyjęłam pieniądze. Weszłam do sklepu i chwyciłam pandę. Zapłaciwszy za nią wyszłam z budynku. Wzięłam duży wdech i zrozumiałam, że dalej nie dam rady iść. Nie miałam siły..Weszłam do taxi.
*10 min później. Szpital*
Wjechałam windą na odpowiednie piętro i ruszyłam w stronę sali dziewczynki. Schowałam misia za siebie i weszłam do sali. Rozejrzałam się dookoła. Zaścielone łóżko. Sala pusta. "Na pewno została przeniesiona"-powiedziałam sama do siebie i wyszłam z sali.
-Może w czymś pomóc?-usłyszałam głos pielęgniarki.
-Leżała w tej sali Gracy. Na pewno ją pani zna, bo spędziła tu dużo czasu. Nie wiem gdzie ją przeniesiono i gdzie mogę jej szukać-powiedziałam i popatrzyłam kobiecie w oczy. Ona natomiast spuściła wzrok.
-Jest pani kimś z rodziny?
-Jestem jej ciocią-powiedziałam po chwili namysłu.
-Dziewczynka nie żyje..-powiedziała, a ja zamarłam. Z ręki wypadł mi misiek.
-Jak to?! Wczoraj tu byłam i trzymała się nieźle.
-Bardzo mi przykro, ale w nocy...
-NIE!-przerwałam jej-To nie może być prawda!-Odwróciwszy się na pięcie ruszyłam przed siebie. Przed szpitalem upadłam na kolana i zaczęłam głośno płakać. Nie czułam nic..A może mi się tylko wydawało. Po chwili wstałam i powolnym krokiem poszłam do parku. Usiadłam na trawie i oparłam głowę o drzewo.
-Alex! Alex! Szukaj mnie!-usłyszałam znajomy śmiech.
-Gracy?!-krzyknęłam i wtedy zdałam sobie sprawę, że zasnęłam. Przetarłam oczy i wyjęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Godz. 22.05. Lekko przestraszona podniosłam się na nogi.
-Nie błagam! Proszę! Pomocy!-usłyszałam wołanie. Zrobiłam kilka kroków i ujrzałam...

_________________________________________
Witam was na naszym zapuszczonym blogu.
Zawaliłyśmy wiemy, ale chyba dalej kochacie Alex&Kaje? ;)
Mamy nadzieję, że się podoba.

Kogo zobaczyła Alex?
Gdzie Stylesowie pojechali na miesiąc poślubny?
Czy Alex pogodzi się ze śmiercią małej Gracy?

Zapraszamy na kolejny rozdział.
See you /Alex&Kaja

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 45

Gdy podniosłam głowę ujrzałam przed sobą chłopaków. Mimo tego, że wiedziałam co mnie czeka, to uśmiechnęłam się promiennie.
-Hej Alex. -powiedzieli chórkiem i po kolei każdy się ze mną przywitał. Niall bardzo długo mnie przytulał co mu odwzajemniałam równie długim pocałunkiem.
-Musimy sobie porozmawiać. -odparł, gdy się od niego oderwałam. Skrzywiłam się lekko i spojrzałam na pozostałą 4.
-Zostawimy was samych. -rzucił Zayn.
-Nie chłopaki, zaprotestowałam. Kotku potem o tym pogadamy, teraz mówicie co tu robicie? Mieliście przyjechać za kilka dni. -zmieniłam temat. Zaczęli mi opowiadać co się u nich działo przez ostatni miesiąc. Wiele się działo. Potem ja opowiedziałam im o przygotowaniach do ślubu i o tym, jak trafiłam do szpitala. Opowiedziałam im o małej Gracy i, gdy dowiedzieli się, że mała jest ich fanką, od razu poszli do jej sali. Dziewczynka była wniebowzięta. Cały czas się uśmiechała, skakała i śpiewała z chłopakami. Nie mogłam się na nią napatrzeć. W pewnym momencie do głowy zaczęły mi przychodzić myśli takie jak: A jeśli ona umrze? Jeśli nie wygra z białaczką? Te okropne myśli nie dawały mi spokoju.
-Co się dzieje? -spytał dyskretnie Harry stając koło mnie. Spojrzałam na niego, a potem na Nialla i Gracy na jego rękach.
-Martwię się o nią. Ma bardzo zaawansowaną białaczkę. Harry ona ma niewielkie szanse na wyzdrowienie.-powiedziałam, a z każdym słowem głos łamał mi się coraz bardziej. Nie mogłam znieść tej myśli. Na szczęście do sali wszedł lekarz i powiedział, że teraz będzie obchód i prosił, abym udała się do swojej sali, a goście na korytarz. Oczywiście wszyscy wykonali polecenie od razu, a ja odetchnęłam z ulgą. Jestem pewna, że gdyby Horan zauważył, że czymś się martwię to nie dałby mi spokoju. Wróciłam do sali i usiadłam na łóżku. Myślałam o całym moim życiu przed spotkaniem chłopaków i po. Wszystko tak bardzo się zmieniło, aż trudno w to uwierzyć. Po kilkunastu minutach przyszedł lekarz. Zbadał mnie, chwilę pogadał z pielęgniarkami na temat podawanych mi leków oraz kroplówki po czym udał się do innych pacjentów. Westchnęłam głośno i ułożyłam się wygodnie.
-Dobrze Kaja, zaraz będę. Przestań się denerwować. -mówił Hazz do telefonu. Zaśmiałam się cicho. -Przepraszam was, ale muszę spadać. -powiedział z grymasem na twarzy.
-Leć, z kobietą w ciąży się nie dyskutuje, pamiętaj. -zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka. On pojechał, a reszta rozproszyła się po mojej sali. Trochę u mnie posiedzieli po czym każdy pojechał spotkać się ze swoją drugą połówką. Niall siedział na wprost mnie i natrętnie patrzył mi w oczy. Nie odezwał się ani słowem.
-Jesteś na mnie zły? -spytałam cicho niepewnie patrząc mu w oczy.
-Można tak powiedzieć-powiedział po czym wstał i podszedł do okna.
-Trudno-odpowiedziałam i wygodnie ułożyłam się na łóżku. Chłopak odwrócił głowę w moja stronę.
-Trudno?-zapytał.
-Tak-rzuciłam bez uczyć i delikatnie się uśmiechnęłam. Niall  podszedł do mnie i po chwili zastanowienia usiadł na łóżku. Podniosłam się i popatrzyłem na niego.
-Powinnaś mi powiedzieć , że jesteś w szpitalu-mówił- Alex martwię się o ciebie..
-Przepraszam kochanie. Nie chciałam cie martwić- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

#Kaja#
Czekałam w domu na Harrego. Za 15 min byliśmy umówieni z pastorem, a on jak zawsze musiał o tym zapomnieć. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam klakson samochodu przed domem. Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i zamknąwszy drzwi wsiadłam do samochodu. Dałam chłopakowi buziaka na powitanie i ruszyliśmy w stronę kościoła.
#14:30#
Pożegnaliśmy się z pastorem Simonem i wyszliśmy z kościoła.
-Jesteś głodna? -spytał chłopak odpalając silnik.
-Jak zawsze.- zaśmiałam się, a one ze mną. Zjechał na lewy pas i skręcił do restauracji. Gdy siedzieliśmy już w lokalu przeglądałam dania w karcie, a Harry cały  czas na mnie patrzył.
-Coś nie tak? -spytałam nie podnosząc wzroku z menu.
-Jesteś taka piękna. -mruknął rozmarzony, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. -Mógłbym patrzeć na Ciebie cały czas. -dodał i złapał mnie za rękę.
-Kochanie jeszcze się napatrzysz, a teraz zobacz co chcesz sobie zamówić. -puściłam mu oczko i znów zajęłam się "lekturą". Gdy przyszedł kelner złożyłam zamówienie, na które zbulwersował się Harry.
-Kaja musisz się lepiej odżywiać. -powiedział poważnie po czym zwrócił się do kelnera -Dla tej pani poproszę zestaw 3, ale zamiast frytek sałatkę. A dla mnie będzie stek. -oddał karty i zadowolony siedział i czekał na zamówienie. Patrzyłam na niego rozbawiona, ledwo powstrzymując  śmiech.
-Hazz, ale ja mogę normalnie jeść. -wyjaśniłam, ale loczek nie przyjmował tego do wiadomości. Gdy kelner przyniósł zamówienie. Zjedliśmy i wróciliśmy do domu.

# tydzień później#
~10 października 2014 rok.  16:30 ~
#Kaja#
Byłam mega zestresowana. Jutro miał być ten wielki dzień. Dzień mojego ślubu z Harrym. Dodatkowo maluch coraz częściej dawał o sobie znać. Usiadłam w sypialni i składałam ubranka dla dziecka, które dostaliśmy od rodziny i znajomych. Były takie malutkie i słodkie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i pogładziłam ręką brzuch.
-Już niedługo Słoneczko będziesz z mamą i tatą. Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwy. -wyszeptałam i wróciłam do składania ubranek. Gdzieś po 30 min. skończyłam, a do pokoju weszła Alex.
-Jeśli chcesz się pożegnać z Harrym to musisz iść na dół, bo zaraz wyjeżdżają. -oznajmiła z uśmiechem. Westchnęłam głośno. Nie za bardzo podoba mi się pomysł z wieczorem kawalerskim i panieńskim. Uważam, że tego nam nie potrzeba. Oczywiście ufam Hazzie i wiem, że nie zrobi głupoty, ale po co go kusić. Zeszłam na dół i odnalazłam loczka w przedpokoju jak ubierał buty. Oprałam się o framugę drzwi i przyglądałam chłopakowi. Gdy ubrał obuwie podszedł do mnie i czule pocałował.
-Kotku nie wariuj dzisiaj. -wymruczał mi prosto w usta. Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy.
-Ja to powinnam powiedzieć Tobie. -mruknęłam i mocno go przytuliłam.
-Dobra Styles, jedziemy. -powiedział Zayn odciągając loczka ode mnie. Dałam mu ostatniego całusa i wyszli z domu. Pomachałam im gdy siedzieli w samochodzie po czym Louis ruszył z piskiem opon. Usiadłam sobie w bujanym fotelu, który stał na altance. Jak na październik było bardzo ciepło, bo około 26 stopni i ani jednej chmurki. Na jutro zapowiadali jeszcze większą temperaturę.
*19:45*
Wszystko było gotowe na mój wieczór panieński. Alex wszystko przygotowała. Zaprosiła Ell, Perri,Danielle, Lou i Effy. Udekorowały dom i  nawet same przygotowały posiłki. Ubranie dla mnie także wybrały. Ja miałam tylko tam być i dobrze się bawić.
-Kaja znowu odpłynęłaś. -powiedziała ze zrezygnowaniem Dann po czym podała mi sok. -Zapomnij o nim choć na chwilę i baw się! -dodała i puściła mi oczko. I taki miałam zamiar. Może pomysł z rozdzieleniem nas na jedną noc nie jest taki zły? A nawet jeśli to mam zamiar zapomnieć o tym, że jutro będę już panią Styles. Dziewczyny świetnie zaplanowały cały wieczór. Ani przez chwilę się nie nudziłam. Wciąż wymyślały jakieś zabawy lub kolejne punkty programu.
Obudziłam się następnego dnia. Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Moją uwagę przykuła śliczna biała suknia. Uśmiechnęłam się szeroko.
-To już dziś. -szepnęłam i mocno się przeciągnęłam po czym wstałam z łóżka. Ubrałam bluzę Hazzy i wyszłam na balkon. Było tak cieplutko. Potem zeszłam na dół. W kuchni już była cała 6.
-Dzień dobry. -powiedziałam zaspanym głosem. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 9:05.
-Wyspałaś się? -spytała moja siostra podając mi kubek herbaty. Ja tylko kiwnęłam głową w odpowiedzi. -To dobrze. Zjedz śniadanie i będziesz musiała się ubrać. Za 45 min ma tu być kosmetyczka. -dodała i puściła mi oczko. Teraz miała zacząć się męczarnia, ale musiałam to wytrzymać. Dla mojego skarba. Zjadłam śniadanie, które było wyborne i poszłam się ubrać. Gdy byłam gotowa, tak jak powiedziała Alex, przyszła kosmetyczka. Zajęła się moimi paznokciami, a do włosów przyszła Lou. Siedziałam nieruchomo, a dziewczyny zajmowały się mną. Dla każdej kobiety byłby to raj, ale nie dla mnie. Nie lubię gdy ktoś rusza moje paznokcie czy włosy. Dasz radę Kaja. Dla Harrego. Powtarzałam sobie cały czas.
-Masz świetne włosy. Takie zdrowe i gęste. -mówiła z zachwytem Louise. Gdy kosmetyczka skończyła życzyła mi wszystkiego najlepszego i wyszła. Zerknęłam na paznokcie i się załamałam.
-Ja pierdolę. -powiedziałam zdenerwowana. Lou patrzyła na mnie zdziwiona.-One są tragiczne. -powiedziałam załamana. Moje paznokcie zmieniły się w typowe tipsy tlenionych blondyn. Dużo różu, kwiatków, koralików i Bóg wie jeszcze czego połączonych z 13 cm. długości. Moja siostra weszła do pokoju, a ja pokazałam jej tą tandetę, która aktualnie znajdowała się na moich paznokciach.
-Alex ja tego nie chcę. -jęknęłam patrząc na siostrę.
-Jak je teraz zdejmiesz to będziesz miała brzydkie, obdarte swoje. -wyjaśniła.
-Ale ja tego nie chcę! -podkreśliłam. Dziewczyna zaczęła myśleć co teraz zrobić. Nagle do pokoju weszła Danielle. Moja siostra wyjaśniła jej całą sytuację. Brunetka od razu miała pomysł.
-Robiłam kiedyś kurs manikiurzystki. Nie jestem w tym jakoś wybitnie dobra, ale sądzę, że paznokcie żelowe wychodzą mi niezłe. -wyjaśniła dziewczyna. Kamień spadł mi z serca. Lou skończyła fryzurę, która była nieziemska. Bardzo jej za to podziękowałam. Dziewczyna zebrała swoje rzeczy i pojechała do małej Lux. Poprosiłam Alex, żeby odwołała kosmetyczkę, która miała zrobić mi makijaż.
-Chcę, żeby pomalował mnie ktoś zaufany. Chcę mieć pewność, że zrobi to dobrze. -wyjaśniłam jej. Dziewczyna się zgodziła i już wiedziała kogo zawołać. Po jakimś czasie przyszła Demz i zrobiła mi prześliczny makijaż. Byłam bardzo zadowolona z fryzury i make upu. Do ślubu zostało 1,5 godziny, a ja miałam jeszcze do zrobienia paznokcie i ubranie sukni.
#godzinę później#
Danielle właśnie kończyła moje paznokcie, które rzeczywiście wyszły świetnie. Podziękowałam jej mocnym hugiem i buziakiem w policzek. Potem Alex pomogła mi się ubrać w suknię ślubną. Było z tym trochę problemu, ponieważ ostatnio mi się trochę przytyło- znowu. Gdy w końcu wbiłam się w sukienkę Alex pomogła mi nałożyć szpilki.
-I jak? -spytałam obracając się wokół własnej osi. Dziewczyna zakryła dłońmi usta, a z jej oczu popłynęły łzy. Zaśmiałam się i podeszłam do niej. -Nie rycz, bo zepsujesz sobie makijaż i ja też zacznę płakać. -powiedziałam, a dziewczyna mocno mnie przytuliła. Gdy już skończyła tą chwilę zachwytu sama poszła się ubrać, a ja miałam zostać w pokoju.
#W kościele#
Czekałam na sygnał organisty, że mogę już wychodzić, a zdenerwowanie rosło. Zerknęłam na tatę, który stał koło mnie. Miał mnie zaprowadzić do ołtarza. On też chyba się stresował.
-Tato.. Nie pozwól mi upaść. -poprosiłam patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna uśmiechnął się pokrzepiająco i pocałował mnie w czoło.
-Jesteś pewna tej decyzji? -spytał delikatnie. Wiedziałam, że nie chodzi mu o zniechęcenie mnie do Harrego tylko abym dobrze się zastanowiła i niczego potem nie żałowała.
-Jestem pewna tato. -odpowiedziałam. I rzeczywiście tak było. Wiedziałam co robię. Nagle usłyszałam marsz ślubny. Wzięłam głęboki wdech.
-Gotowa? -spytał Billy. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy powoli do ołtarza. Ślub był na dworze. W centrum placu na wodzie stała altanka, a w niej był ksiądz świadkowie Harrego, czyli reszta zespołu i Austin, oraz ksiądz i moje druhny, czyli Alex, Effy, Danielle, Eleaoner oraz Perri. Przed altanką były rzędy ławek, w których stali goście. Po prawej Harrego, a  po lewej moi. Wszędzie były piękne białe róże oraz porozwieszany biały tiul. Droga do altanki była wyłożona mchem i płatkami czerwonych róż. Szłam niepewnie patrząc pod nogi aby nie upaść. Gdy uniosłam wzrok zobaczyłam JEGO. Stał tam w czarnym smokingu. W ręku trzymał mój bukiet. Wyglądał.. tak seksownie. Starałam się powstrzymać, żeby nie zacząć do niego biec, ale pod koniec mi się to nie udało. Oderwałam się od taty i wtuliłam w Harrego. On tylko cicho się zaśmiał i pocałował mnie w czoło. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam z Harrym przed pastorem.
-Moi drodzy. -zaczął Simon. -Zabraliśmy się tutaj aby połączyć związkiem małżeńskim Harrego i Kaję. Jestem pewien, że ich miłość trwać będzie wiecznie. -chwila ciszy.- zacznijmy ceremonię zaślubin..
_________________________________
Słuchajcie.. Możecie krzyczeć, bić hejtować i robić co tylko chcecie. Macie do tego prawo, ale spróbujcie nas zrozumieć. Koniec roku itp. Nie jest łatwo, ale staramy się.
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i mimo tak długiej przerwy wciąż jesteście zainteresowani historią dwóch sióstr.
Czy ślub się uda?
Czy powiedzą sobie "tak"?
Wszystko w kolejnym rozdziale ;)
See you/ Alex&Kaja

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 44

..moim łóżku. Delikatnie otworzyłam oczy.
-Oj..Przepraszam nie chciałam Cię obudzić-powiedziała dziewczynka siedząca na moim łóżku.
-Nie szkodzi-uśmiechnęłam się, przesunęłam i poklepałam miejsce obok mnie. Dziewczynka ułożyła się na przeciwko mnie i złapała za rękę.
-Masz jakieś marzenia?-zapytała nagle.
-Każdy chyba je ma-powiedziałam patrząc na jej słodką buźkę.
-Chyba tak. Ja chciałabym wyzdrowieć i spotkać One Direction. A ty?
-Hmm..Ja bym chciała wyzdrowieć i spotkać 1D-zaśmiałam się, a Gracy wraz ze mną.
-Nie wygłupiaj się, przecież ich znasz. -zachichotała zakrywając usta dłonią. Uśmiechnęłam się do niej. - A dlaczego Niall do Ciebie nie przychodzi? Nie lubicie się już? -ciągnęła. Zastanawiałam się co powiedzieć.
-Niall jest teraz w trasie koncertowej i do Londynu wróci dopiero za sześć dni.-wyjaśniłam. Trochę rozmawiałyśmy na różne tematy. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 17:45. Przeciągnęłam się na łóżku i pstryknęłam Gracy w nosek na co dziewczynka się zaśmiała.
-Chyba powinnam już wracać. Długo już tu jestem. -zauważyła 7 latka zeskakując z mojego łóżka.
-To dobrej nocy maleńka. -powiedziałam i pocałowałam ją w czoło. Grac pomachała do mnie i pobiegła do swojej sali. Poprawiłam pościel na moim łóżku, bo po całym dniu była zrzucona. Gdy to zrobiłam przyszła pielęgniarka i podała mi kroplówkę. Ułożyłam się wygodnie i już miałam zasypać ,gdy zadzwonił mój telefon. Niall.
-Hej skarbie. - powiedziałem odbierając.
-No hej. Jak się trzymasz mała?- spytał radosnym głosem.
-Dobrze,dużo do zrobienia, a tak mało czasu. A jak u was?
-Pracowicie. Tęsknię za Tobą kochanie. - wymruczał ,a mi zrobiło się ciepło na sercu.
-Ja za Tobą również, ale już niedługo. -mruknęłam. Wtedy do sali przyszedł lekarz.
-Dobry wieczór. -zwrócił się do mnie. -może pani na chwilkę skończyć rozmowę? Mamy obchód. -powiedział przyjaznym głosem. Przeklęłam w myślach.
-Alex.. Kto to? -mówił skonsternowany blondyn.
-Oddzwonię. -rzuciłam szybko i się rozłączyłam. Naturalnie.. nie miałam zamiaru dzisiaj do niego dzwonić. Odłożyłam telefon, a lekarze dyskutowali na temat moich wyników. Gdy już skończyli tą niezrozumiałą dla mnie wymianę zdań, mój lekarz prowadzący, czyli Henry, odezwał się.
-Alex.. Twój stan jest na prawdę poważny. Chemioterapia jest nieunikniona i jeśli nie zgodzisz się na nią w najbliższym czasie, potem może być już za późno. -odparł bardzo poważnym głosem. Westchnęłam cicho i spojrzałam na lekarzy.
-Mogę to jeszcze przemyśleć? -powiedziałam cicho.
-Naturalnie, ale proszę Cię rozważ to leczenie. -dodał Wanat i uśmiechnął się delikatnie. Podziękował i cała zgraja opuściła moją salę. Zerknęłam na telefon. Miałam wiadomość od Nialla, żebym zadzwoniła. Przymknęłam oczy i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

#Następnego dnia#
~2 października 2014 rok, czwartek godzina 14:56~
*5 dni do powrotu chłopaków*
#Kaja#
Właśnie zbierałam się do Alex, gdy zadzwonił mój telefon. Zaczęłam szukać go w torbie, ale jak zwykle nie mogłam go zlokalizować. Wyrzuciłam wszystko na blat kuchenny.
-Mam! -powiedziałam radosna odnajdując upragnione urządzenie.-Hej kochanie.-przywitałam się pakując jednocześnie wszystko z powrotem do torebki.
-No hej mała. Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że już niedługo się zobaczymy. -oznajmił uradowany.
-A to Ci nowina. -zaśmiałam się. - Dokładnie za 5 dni. Kotku wiem to od dłuższego czasu.
-Właśnie nie, wcześniej. -Sprostował.- będziemy  dzisiaj w Londynie. Odwołali nam kilka koncertów.
-Serio?! -pisnęłam radośnie. -Jej.. Nie mogę się już docze.. -i przypomniałam sobie o Alex- ..kać. -zakończyłam już z mniejszym entuzjazmem. I jak ona to wyjaśni Niallowi? Przecież on się wścieknie, że nie zadzwoniła od razu.
-Coś słabo się cieszysz. -zauważył Styles wyrywając mnie tym samym z rozmyśleń.
-Wydaje Ci się słońce. Po prostu przypomniałam sobie, że mam ważną sprawę do załatwienia związaną ze ślubem. -wymyśliłam i gdy zebrałam już wszystko z blatu złapałam klucze, torbę z rzeczami dla Alex i wyszłam. Poszłam do taksówki, uprzednio zamykając drzwi. Przez całą drogę rozmawiałam z Harrym. Opowiadał mi o trasie oraz o wygłupach chłopaków za kulisami. Mówił jak bardzo za mną tęskni i, że nie może się już doczekać ślubu. Ja opowiedziałam mu o przygotowaniach, o tym, że przyjechała Effy i, że zamierza zostać z nami na dłużej. Rozmowa trwała około godziny i Hazz musiał kończyć. I dobrze, bo byłam już przed szpitalem. Zabrałam wszystko, zapłaciłam i udałam się na 5 piętro do sali mojej siostry. Siedziała na łóżku, ale była jakaś dziwna. Jakby przestraszona?
-Hej Alex. -przywitałam się z nią buziakiem w policzek. -Jak się czujesz? -spytałam kładąc torbę na stoliku obok. Blondynka długo milczała, a ja dokładnie jej się przyglądałam. -Dobra, mów co się dzieje. -rozkazałam poprawiając włosy.
Spojrzała na mnie potem na okno i znów w moje oczy.
-Nic, zamyśliłam się. -wydukała. -Dobrze się czuje. Był dzisiaj lekarz i powiedział, że jest lepiej. -ciągnęła.
-Okej. Powiedzmy, że Ci wierzę, ale i tak pójdę pogadać z Henrym. -oznajmiłam i poszłam z jej sali. Gdy tylko przekroczyłam próg przytuliła się do mnie mała dziewczynka. Zdezorientowana patrzyłam na dziecko.
-Cześć Alex. -powiedziała patrząc mi w oczy, a ja zrozumiałam.
-Hej maleńka. Ja nie jestem Alex, jestem jej siostrą. Na imię mam Kaja. -odrzekłam i uścisnęłam drobną rączkę brązowookiej. Ta się zaczerwieniła i zakryła twarz rączkami. Zaśmiałam się cicho i pstryknęłam delikatnie w nosek, który jako jedyny był widoczny zza jej rączek. Chwilkę z nią porozmawiałam po czym poszła do Alex, a ja do Wanata. Tak jak myślałam.. Siostra nie powiedziała mi wszystkiego. Jej stan drastycznie się pogarsza, a ona wciąż nie zgadza się na chemię. Co za dziewczyna! Tutaj chyba tylko Niall może cokolwiek poradzić. Zrezygnowana wróciłam do siostry. Dziewczynka wciąż tam była, ale gdy mnie zobaczyła to zawstydzona schowała się za Alex. Dziewczyna się zaśmiała, a ja usiadłam na krześle.
-Gracy chodź, przedstawię Cię. -powiedziała bliźniaczka i wtedy Grac się wychyliła. Uśmiechnęła się uroczo i wróciła na poprzednie miejsce. - To jest Kaja, moja siostra. A to moja przyjaciółka Gracy. -oznajmiła blondynka. Podałam małej rękę, a ta zachichotała i zerkała raz na mnie raz na Alex.
-Ale wy jesteście podobne. -zaśmiała się. Trochę z nią porozmawiałyśmy, ale ja mimo wszystko miałam w głowię słowa Henrego "Chemioterapia to jej ostatnia szansa." "Niedługo będzie za późno.". Ogromnie bałam się, że nie dam rady jej przekonać, że wszystko się posypie. Gdy Grac poszła, koło 18, postanowiłam delikatnie zacząć temat.
-Alex chce z Tobą porozmawiać. -oznajmiłam patrząc na nią. Spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Jak się czujesz? Maluch daje Ci spać w nocy? -wypaliła. Patrzyłam na nią i słyszałam o co zapytała, ale nie miałam zamiaru udzielać odpowiedzi.
-Alex to ważne.
-Dla mnie ważniejsze jest zdrowie Twoje i dziecka. -ciągnęła.
-A dla mnie Twoje. Dobrze wiesz, że jest źle. Musisz podjąć decyzję, a ja nie pozwolę Ci na popełnienie ogromnego błędu. -warknęłam lekko zdenerwowana.
-To moja decyzja i moje życie, a nie Twoje!
-Nie! Właśnie chodzi o to, że nie! Jesteś połową mnie! Połową mojego życia. Tak samo jesteś częścią Nialla. Nie rozumiesz, że ja zwariuje bez Ciebie?! -podniosłam ton głosu, a oczy piekły mnie od łez. Alex patrzyła na mnie z ogromnym zdziwieniem. Nigdy nie rozmawiałam z nią w taki sposób.
-Kaja ja nie chcę. -wyszeptała. -spróbuj chociaż mnie zrozumieć.
-A ja nie chcę żebyś umarła. -mruknęłam spuszczając wzrok.
-Słuchaj.. Daj mi dzień, dwa.. Muszę się oswoić z myślą, że będę brzydka i łysa.. -jęknęła.. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie co ona właśnie powiedziała. Rzuciłam się na nią i mocno zaczęłam przytulać.
-Dziękuję. -wydukałam przez łzy. Nie umiałam ich powstrzymać. To była chyba najlepsza wiadomość jaką kiedykolwiek usłyszałam. Siedziałam u niej do 21, a potem Henry zaproponował, że mnie odwiezie.

#15 min później#
Podziękowałam Henremu i wysiadłam z samochodu. Szukając kluczy powoli zbliżałam się do domu. Gdy weszłam do pomieszczenia usłyszałam dziwny hałas. Ktoś był w środku. Chwyciłam pierwszą lepszą rzecz i bezszelestnie ruszyłam do przodu. Nagle zauważyłam cień sylwetki. Zrozumiałam, że ten ktoś zbliża się w moją stronę. Podniosłam przedmiot do góry żeby w razie czego uderzyć, gdy nagle...
-Jezu! Co ty robisz?!-usłyszałam głos mojego chłopaka. Dopiero teraz zrozumiałam, że z tego wszystkiego zapomniałam o powrocie chłopców.
-Ups..-zachichotałam i rzuciłam się na Harrego. Chłopak mocno mnie przytulił podnosząc do góry.

-Chciałaś mnie zabić parasolką?!-pytał nie przestając się śmiać.
-Jakoś trzeba sobie w życiu radzić-powiedziałam i delikatnie musnęłam jego usta. Loczek wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu gdzie siedzieli chłopcy. Gdy ujrzałam blondyna, zrozumiałam, że ten wieczór nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Wiedziałam, że będę musiała kłamać..Tylko jest mały problem..Ja nie umiem kłamać..W myślach modliłam się żeby Niall się nie zapytał o Alex i nagle.
-Kaja. Gdzie Alex?-pytał niebieskooki.
-Pojechała do Eff-powiedziałam nie patrząc mu w oczy.
-Aha. No to w takim razie pojadę do nich-mówił wstając.
-Nie!-krzyknęłam. Chłopak przyjrzał mi się dokładnie.
-Ściemniasz Kaja..-powiedział stanowczo i podszedł bliżej mnie i Harrego.
-Nie..Czemu miałabym kłamać?-zapytałam.
-Dobra słońce mów co się stało-zarządził Hazz.
-Uhh..-przełknęłam głośno ślinę-Alex jest w szpitalu.
-No kurwa!-krzyknął zdenerwowany Niall-Czy wy w końcu zaczniecie mi coś mówić?! To jest moja dziewczyna tak czy nie?!
Zapadła niezręczna cisza. Wszyscy patrzyli na mnie, tymi swoimi pełnymi niezadowolenia oczyma.
-Nie chciałyśmy Was martwić-powiedziałam po chwili.
-No tak! Bo to jest najlepsza wymówka- wyrażał swoje niezadowolenie blondyn.
-Nie mogłam Ci powiedzieć-syknęłam niegrzecznie-Alex by mi tego nie wybaczy...-nie dokończyłam.
-Mam to w dupie!-przerwał i wyszedł na taras. Poczułam się winna. Może jednak powinnam mu powiedzieć? Dziwnie się czułam z tą myślą. Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia na zewnątrz. Stanęłam obok chłopaka i patrząc przed siebie zaczęłam.
-Słuchaj..Wiem, że jest Ci ciężko, ale musisz ją zrozumieć..Co byś zrobił na jej miejscu hmm..?
-Nie wiem, ale czy zachowałbym się jak ona teraz? Na pewno nie..-rzucił-Mogę zostać sam?
Kiwnęłam głową i wróciłam do środka. Wiedziałam, że ciągnięcie tej rozmowy nic nie da. Wraz ze Stylesem ruszyłam na górę.
-Nie martw się..-powiedział całując mnie w czoło. Chwilę rozmawialiśmy po czym wtulona w niego zasnęłam.

*Następny dzień*
~3 października 2014 piątek~
#Alex#
Spokojnie wstałam i spojrzałam na zegarek 7.30. Przeciągnęłam się, wzięłam telefon i ruszyłam w stronę łazienki. Odblokowałam telefon. 15 nieodebranych połączeń od Kai. Gdy podniosłam głowę ujrzałam przed sobą...
_________________________________
No to.. jak wam się podoba 44 rozdział One love?! :D
Prosimy o rozwinięte wypowiedzi ;)
Spore opóźnienie za co BARDZO przepraszamy! ;*
Wybaczycie nam, prawda? ;)
Dziś będzie bez pytań, a co do komentarzy...
10 komentarzy = next opowiadania ;)
See you ;* /Alex&Kaja

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 43

#Tydzień później#
~30 września 2014 rok, wtorek~
*Tydzień do powrotu chłopaków *
#Kaja#
Od wyjazdu chłopaków minął tydzień i jest ogromne zamieszanie spowodowane ślubem. Alex biega, załatwia wszystko. Wczoraj wróciłyśmy z Holmes Chapel. Podpisywałam potrzebne papiery w sprawie wynajmu sali i kościoła. Duuużo rzeczy do załatwienia, a tak mało czasu. Do tego jeszcze maluch zaczął wariować. Jestem już w połowie 4 miesiąca i dzidziuś daje o sobie znać. Opadłam zmęczona na sofę i cicho westchnęłam.
-Zmęczona? -zaśmiała się Alex siadając koło mnie.
-Nogi mi odpadają. Mam dość zakupów na najbliższe dwa lata. -zaśmiałam się i położyłam rękę na czole. Siostra oparła głowę o moje ramię i przymknęła oczy. -Alex źle się czujesz? -spytałam dokładnie jej się przyglądając. -Jesteś strasznie blada i -dotknęłam jej czoła. -masz gorączkę!
-Spokojnie, nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczona. Chyba pójdę się położyć. -powiedziała jednak to mnie wcale nie uspokoiło. Blondynka poszła do swojego pokoju, a ja wzięłam telefon i zadzwoniłam do Henrego.
-Hej masz chwilę? -spytałam, gdy mężczyzna odebrał.
-Jasne, coś się stało?
-Martwię się o Alex. Organizuje ślub i jest strasznie przemęczona. Mam wrażenie, że coś jest nie tak, a ona nie chce mi nic powiedzieć. -wyjaśniłam.
-A jakieś objawy? Coś szczególnego zauważyłaś.
-Chyba miała gorączkę i zauważyłam, że na brzuchu ma dziwne, czerwone plamy. -wyznałam. Po głosie można było zauważyć, że go to zaniepokoiło.- Henry mógłbyś przyjechać i ją zbadać? Bo jestem pewna, że do szpitala jej nie zaciągnę. -jęknęłam.
-Oczywiście. Będę u was za jakąś godzinę. Postaraj się ją o coś jeszcze wypytać. -powiedział i się rozłączył. Odłożyłam telefon uprzednio zerkając na zegarek. Była 15:43. Miałam już dość.. Bezradność była najgorsza.Wiedziałam, że jej stan się pogarsza, a nie mogłam nic zrobić. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam do jej pokoju. Dziewczyna leżała na łóżku i patrzyła w sufit. Gdy weszłam zerknęła w moim kierunku i znów odwróciła wzrok do góry.

-Za godzinę będzie tu Henry i Cię zbada. -oznajmiłam.
-Co? Kaja... Po co do niego dzwoniłaś. -burknęła niezadowolona.
-Widzę, że coś jest nie tak.. Alex powiedz mi co się dzieje! -powiedziałam siadając na wprost niej. Blondynka też się podniosła i patrzyła mi prosto w oczy.
-Już mówiłam, nic. -mruknęła spuszczając wzrok.
-Dlaczego Ty nie pozwalasz sobie pomóc?! -rzuciłam wstając gwałtownie z miejsca. -Nie musisz przez to wszystko przechodzić sama! Alex daj sobie pomóc! -krzyknęłam i już po kilku sekundach tego pożałowałam. Zrobiło mi się słabo i miałam skurcz w brzuchu. Powoli próbowałam usiąść.
-Co Ci jest? -pytała przerażona dziewczyna. -Rodzisz już?! -panikowała. Spojrzałam na nią jak na idiotkę.
-W 4 miesiącu? Jakoś mi się nie śpieszy. -odparłam i położyłam się na plecach. -Zrobiło mi się słabo i tyle. Ale nie zmieniaj tematu. -spojrzała na mnie z pod byka po czym westchnęła zrezygnowana.
-Mam jakieś plamy na brzuchu, nogach. Nie mam pojęcia co to jest. No i miałaś rację, mam gorączkę. Już od kilku dni mnie męczy,ale nie ma co się tym martwić. -mówiła jednak jej głos nie był przekonujący. -Dość często mam krwawienie z nosa i słabnę, czuję jak z dnia na dzień mam mniej siły. -mówiła dalej, a w jej oczach pojawiały się łzy. Mocno ją do siebie przytuliłam i siedziałyśmy tak aż do przyjazdu Wanata. Zbadał ją, powiedziałam o wszystkich objawach i Henry polecił aby pojechała do szpitala. Wypisał jej skierowanie na oddział, ale Alex oczywiście się nie zgodziła.. Musiałam długo ją namawiać i gdy zagroziłam, że zadzwonię do Nialla to się poddała. Uśmiechnęłam sie tryumfalnie i pomogłam jej się spakować. Z racji, że Henry ma teraz dyżur powiedział, że jak będzie jechał na swoją zmianę to ją zabierze i przyjmie na oddział. Siedziałam u siebie w pokoju i pisałam pracę semestralną, którą muszę oddać do szkoły, żeby zaliczyli mi rok. Gdyby nie wyrozumiałość nauczycieli musiałybyśmy  z Alex znów powtarzać rok, a tak tylko zaliczymy poszczególne przedmioty. Gdy skończyłam położyłam komputer na łóżku i sama się położyłam. Wyłączyłam całkowicie umysł i przysnęłam.

#Alex#
W sumie.. to nawet dobrze, że Kaja coś zauważyła. Sama na pewno bym nie zadzwoniła do Henrego, a mój stan drastycznie się pogarsza. Może powinnam jednak zdecydować się na chemię? Nie! Alex, nie łam się! Coś się wymyśli. Wzięłam do ręki ramkę ze zdjęciem moim i Nialla i uśmiechnęłam się delikatnie. Przejechałam palcami po ustach chłopaka i odłożyłam fotografię na miejsce. Brakowało mi go, ale nie mogłam go teraz niczym martwić. Powinien skupić się na muzyce, a nie na moim pobycie w szpitalu. Gdy wrócą za tydzień wszystko mu powiem. Wiem, że nie będzie zadowolony z faktu, że ukrywałam przed nim tą całą sytuację, ale mam nadzieję, że uda mi się go przekonać do słuszności moich czynów. Doktor miał być u nas koło 18, a aktualnie była 17:40. Sprawdziłam, po raz kolejny, czy wszystko mam spakowane i dopięłam torbę. Poszłam zobaczyć co u Kai. Gdy weszłam dziewczyna spała, więc po cichu się wycofałam. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Chwilę potem również przysnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi. Wstałam, przetarłam oczy i poszłam otworzyć.
-Hej. -powiedziałam cicho i wpuściłam mężczyznę do środka.
-Gotowa jesteś? -spytał biorąc ode mnie torbę.
-Tak, tylko powiem jeszcze Kai, że jedziemy. -wyjaśniłam i udałam się do pokoju siostry. Delikatnie pogładziłam jej ramię w skutek czego ona się obudziła. -Jadę już. -wyszeptałam.
-Jadę z Tobą. -odparła i chciała wstać.
-Nie Kaja, zostań. Austin jak wróci to nie będzie wiedział o co chodzi, a zostawił telefon w domu. Jutro wpadniesz. -pocałowałam ją w policzek i podeszłam do drzwi. -Dobranoc. -dodałam i wyszłam. Ubrałam buty, kurtkę, szalik, zabrałam wszystko co trzeba i w towarzystwie Henrego wyszłam z domu.
#50 minut później#
Wanat poszedł po potrzebne papiery aby przyjąć mnie na oddział, a ja usiadłam na jednym  z krzeseł. Po prawej stronie była kawiarenka, a po lewej recepcja. Na wprost była sala chorych. W łóżku siedziała mała dziewczynka, z chustką na główce, i patrzyła wprost na mnie. Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało, co ja odwzajemniłam. Nagle zeskoczyła z posłania i powoli podeszła do mnie po czym usiadła obok.
-Cześć malutka. -powiedziałam pogodnym głosem.
-Cześć Alex. -odpowiedziała. Miała wysoki, cieniutki głosik. -Co tu robisz?
-Czekam na lekarza. -odparłam.
-Będziesz leżeć w szpitalu? -pytała dalej. Chwilę się zawahałam. Spuściłam wzrok i spojrzałam na bransoletkę od fanki.
-Tak. Muszę się położyć na kilka dni. Badania kontrolne, nic poważnego. -wyjaśniłam i znów spojrzałam na dziecko. Chwilę milczała, a jej mina wskazywała na to, że nad czymś gorączkowo myśli.
-Wiesz.. leżę w szpitalu od 4 miesięcy. Raz słyszałam jak mamusia rozmawiała z lekarzem. Powiedział, że jestem zbyt chora, żeby wrócić do domu. -mówiła smutnym głosem. -Myślisz, że wyzdrowieję? -spytała nagle. Patrzyła mi prosto
 w oczy, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Była taka śliczna. Duże, brązowe oczy, śliczny uśmiech.
-Oczywiście, że wyzdrowiejesz maleńka. -ocknęłam się i uśmiechnęłam. -Musisz myśleć pozytywnie. Jesteś silną dziewczyną i dasz radę. -kątem oka zauważyłam,że Henry idzie w naszą stronę. -A powiesz mi jak się nazywasz?
-Gracy. -wyznała.
-Słuchaj Gracy, teraz muszę iść na badania, ale obiecuję, że jutro Cię odwiedzę, okej? -spytałam kucając na wprost niej.
-Dobrze. -uśmiechnęła się szeroko. Potem jeszcze mnie przytuliła i uciekła do swojej sali. Pielęgniarka zaprowadziła mnie na badania. Do sali wróciłam koło 20:30. Przebrałam się w piżamę i położyłam spać.

#Następnego dnia#
~1 października, 2014 rok. środa~
*6 dni do powrotu chłopaków*
 #Alex#
Obudziła mnie pielęgniarka, która zabrała mnie na kolejny szereg badań. Gdy wróciłam do sali na moim łóżku siedziała Kaja, na krześle obok Austin i Effy.  Podeszłam do kuzynki i mocno ją przytuliłam.
-Dobrze, że już jesteście-powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Jak się czujesz-zapytał zaniepokojony Austin.
-Już dobrze-próbowałam żeby zabrzmiało to w miarę prawdziwie, ale chłopak widział, że nie jest tak jak mówię.
-Martwimy się Alex..-popatrzył mi w oczy. Spuściłam wzrok i usiadłam obok Kai. Zapadła niezręczna cisza.
-Jak przygotowania do ślubu-zapytała nagle Eff.
-Wszystko zmierza w dobrym kierunku-zaśmiała się blondynka.
-Pomożemy w przygotowaniach-powiedział chłopak patrząc na mnie-Alex musi odpocząć, a Tobie trzeba pomóc. No wiesz kobieta w ciąży-zaśmiał się-Możemy przygotować plany.
-Plany są już w miarę ogarnię..-zaczęła Kaja
-Przestańcie!-krzyknęłam-Nie traktujcie mnie tak! Ja organizuje ślub, a nie wy! To, że jestem chora to nie znaczy, że nie dam rady!-zerwałam się z łóżka.
-Alex my chcemy tylko pom...
-Nie! Dam sobie radę! I nie chce żebyście się wtrącali w to co robię!-krzyknęłam i opuściłam salę. Byłam wściekła. Nie miałam ochoty tu być. Usiadłam na krześle i przetarłam twarz.

-Smucisz się?-usłyszałam znajomy mi już głos. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Gracy.
-Nie malutka-powiedziałam mimowolnie się uśmiechając.
-To dobrze, bo nie lubię gdy komuś jest smutno-mówiła łapiąc mnie za ręce-Masz gości?
-Tak. Odwiedziła mnie siostra, kuzynka i przyjaciel-popatrzyłam dziewczynce w oczy.
-A czemu wyszłaś z sali-dopytywała.
-Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza-zaśmiałam się.
-To chyba nie wybrałaś dobrego miejsca-mówiła szeroko się uśmiechając.
-Gracy gdzie jesteś?-dziewczynka odwróciła się i popatrzyła w stronę brunetki wychodzącej z pokoju lekarza.
-To moja mama-powiedziała-potem do Ciebie przyjdę jeśli chcesz.
-Dobrze. Będę czekała-uśmiechnęłam się-Teraz biegnij. Dziewczynka wykonała polecenie i ruszyła w stronę mamy. Wstałam i wróciłam do sali.
-Przepraszam-rzuciłam i zajęłam poprzednie miejsce.
-To moja wina-powiedział chłopak.
-Nie ważne-uśmiechnęłam się.
Czas mijał szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Ustaliliśmy trochę spraw ze ślubem. Nie wszystko tak jak chciałam, ale poszłam na kompromis. O 9 Ausitin, Ef i Kaja poszli, a ja położyłam się spać..
#Godzinę później#
Poczułam jakby coś chodziło po...

______________________________________________________________
No i mamy następny rozdział;) Przepraszamy, że musieliście tak długo czekać. Następny będzie już szybciej niż ten xd Mamy nadzieję, że się podoba;)

Czy ślub się uda?
Czy Gracy i Alex wyzdrowieją?
Macie jakieś pomysły na następny rozdział?;D
Jak myślicie co się wydarzy?

 Aski:
http://ask.fm/ehe36 <-- Kaja <3
http://ask.fm/Daruuuuuu#_=_ <-- Alex <3

15=NEXT
Buziaki! /Alex&Kaja

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 42 cz.2

           Notka pod rozdziałem. Prosimy, żebyście przeczytali. ;) Miłego czytania! <33 

Chłopak odwzajemnił pocałunek i pogłębiał go coraz bardziej, jednak ja nie byłam pewna. Odsunęłam się i ułożyłam na łóżku.
-Coś nie tak?-zapytał patrząc mi w oczy.  Nie odpowiedziałam,  przyciągnęłam  go do siebie i zachłannie pocałowałam. "Jestem gotowa"-powiedziałam sobie w myślach. Chłopak wsuną ręce pod moja bluzkę i  zaczął jeździć nimi po moim ciele. Powoli pozbywaliśmy się nawzajem ubrań. Niall był taki delikatny, a zarazem zdecydowany.
Gdy było już po wszystkim, przytuleni do siebie leżeliśmy  na łóżku. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja bez ruchu patrzyłam w sufit. Po kilku minutach blondyn zasnął. Powoli wstałam i zaczęłam ubierać bieliznę.
-Wybierasz się gdzieś?-usłyszałam zaspany głos mojego chłopaka.
-Idę na taras-odpowiedziałam i pocałowałam go w usta.
-Poczekaj. Idę z tobą-powiedział i zaczął się szybko ubierać.
Wzięliśmy koc, wyszliśmy na taras i usiedliśmy na huśtawce. Bez słowa patrzyliśmy w gwiazdy. Czułam się przy nim taka bezpieczna. Kochałam go nad życie i nie chciałam żeby cierpiał, ale chemia? Nie..Nie mogę.. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos blondyna.
-Piękne te gwiazdy-powiedział patrząc w niebo. Podniosłam głowę do góry.
-Tak..Piękne są..-odpowiedziałam cicho. Chłopak popatrzył na mnie po czym jeszcze mocniej do siebie przytulił. -Niall.. Kocham Cię-powiedziałam nagle.
-Ja Ciebie też malutka-powiedział i pocałował mnie w czoło. Oparłam się o jego ramię i zasnęłam.

#Następnego dnia#
~24 września 2014 rok, czwartek~
Znów miałam ten okropny sen. Obudziłam się i gwałtownie wstałam z łóżka. Do moich oczu dostały się promienie słońca, które świeciły centralnie we mnie. Przymknęłam powieki i podeszłam do okna. "Spokojnie Alex, to tylko zły sen... Niall nie zrobiłby takiej głupoty." Pomyślałam i wyjrzałam przez szybę. Pogoda była okropna. Deszcz, wszędzie kałuże, szare ulice po których biegali szarzy ludzie. Można było gdzieniegdzie zauważyć biedaka błagającego o parę groszy. Westchnęłam cicho i zerknęłam na zegar naścienny -6:15. Super.. Nie dość, że będę niewyspana to jeszcze muszę sobie zorganizować czas do 9. Burknęłam pod nosem kilka nieładnych słów i zebrałam potrzebne rzeczy aby wziąć prysznic. Po cichu udałam się do łazienki i rozebrałam. Weszłam do kabiny i puściłam zimny strumień wody, aby się rozbudzić. To mi pomogło, zdecydowanie. Potem dodałam trochę ciepłej wody i umyłam całe ciało, włosy. Czysta i odprężona powycierałam się i ubrałam w wybrane ciuchy. Z racji, że idę do lekarza zdecydowałam nic nie jeść. Nigdy nie wiadomo jakie badania będą potrzebne. Najciszej jak się da wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu tam siedziała Kaja i popijała kawę.
-A Ty nie śpisz? -zdziwiłam się nalewając sobie wody.
-Jakoś nie mogę. Trochę przez ciągłe mdłości i przez te wszystkie problemy. Nie wiem jak to będzie ze ślubem, z dzieckiem, ale Alex..
Ty nie możesz od tak odejść bez walki. -jęknęła żałośnie i spojrzała mi w oczy. Ja tylko głośno westchnęłam i usiadłam na wprost niej.
-Dajcie już spokój, proszę. Zdania nie zmienię, a wasze gadanie tylko doprowadza do ciągłych kłótni. -powiedziałam całkowicie poważnie. -A jeśli chodzi o dziecko i ślub to wszystko będzie dobrze! Kochacie się a to najważniejsze. -powiedziałam i złapałam ją za rękę.
-A Ty dlaczego nie śpisz? -zmieniła temat blondynka. Nie chciałam jej martwić.
-Dzisiaj mam tą wizytę i przed tym chciałam trochę jeszcze poszperać w internecie w sprawie organizacji ślubu. -wymyśliłam. Dziewczyna chyba to kupiła, bo tylko się uśmiechnęła blado i dalej wyglądała przez kuchenne okno. Westchnęłam cicho i dyskretnie uciekłam z pomieszczenia. Nie miałam już co robić, a była 6:55, więc tak jak powiedziałam siostrze, wzięłam laptopa i zaczęłam szukać dekoracji, zespołu, miejsca, kościoła i ładnych zaproszeń na ślub Styles'ów. Zanim się obejrzałam miałam połowę znalezioną, a zegarek wskazywał 8. Wpisałam w wyszukiwarce "białaczka" i kliknęłam grafikę. Wyskoczyło mi mnóstwo zdjęć kompletnie łysych kobiet i dzieci.
-Nie chcę taka być.. -wyszeptałam, a z oczu popłynęło mi kilka łez. Otarłam je szybko i wyłączyłam stronę.-Nie pozwolę na to! -powiedziałam stanowczo sama do siebie i odwróciłam głowę w stronę tarasu. Siedziałam patrząc w dal, a z sypialni wyszedł Nialler. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Czego nie śpisz? -powiedziałam w miarę naturalnym głosem.
-Nie lubię spać sam, a Ciebie nie było, więc wstałem. -odparł i mnie pocałował. Uśmiechnęłam się i położyłam dłoń na jego policzku. Był taki uroczy. Niebieskie oczy były zaspane, minimalnie otwarte, usta ułożył w słodki grymas, a do tego rozczochrane blond włosy. Bóg seksu nie ma co! Irlandczyk oplótł mnie swoimi ramionami wokół talii i oparł się o moje ramię. Po kilku minutach słyszałam jak cicho posapuje. Zasnął.. Okryłam mu plecy kocem i z powrotem wzięłam laptopa na kolana. Co prawda miałam ograniczony ruch przez Horanka, ale to wcale mi nie przeszkadzało. Szukałam zastawy, sukni dla druhen i innych ważnych-nieważnych elementów. W międzyczasie wstał też Austin i gdy zobaczył pozycję do spania Nialla zaczął się śmiać i go obudził. Pokręciłam tylko głową i kazałam blondynowi iść spać do łóżka. Sama zaczęłam się zbierać do wyjścia.
-Może pójdę z Tobą? -zaproponowała Kaja, gdy byłam już ubrana w kurtkę i buty.
-Dzięki, ale wolę iść sama. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Austin zaproponował, że mnie zawiezie, bo akurat ma w pobliżu spotkanie, a ja ze względu na pogodę-zgodziłam się. Chłopak szybko się zebrał i wyszliśmy z domu. Jak się okazała on idzie na rozmowę w sprawie pracy, bo z dotychczasowej go wylali. Po 30 min. byliśmy przed szpitalem. Podziękowałam przyjacielowi i udałam się do szpitala. Zerknęłam na telefon. Była godzina 9:37 czyli mam jeszcze kilka minut. Usiadłam w poczekalni i zdjęłam kurtkę, szalik. Czekałam, czekałam, czekałam, a to czekanie mnie dobijało. Chciałam już mieć za sobą tą wizytę.. Niby to tylko rutynowa wizyta kontrolna, ale cholernie się stresowałam.
-Alex zapraszam. -usłyszałam niski, gruby głos doktora Henrego. Wzięłam swoje rzeczy i powoli weszłam do gabinetu. Powiesiłam ubrania na wieszaku i usiadłam przed mężczyzną.
-Wszystko gra? Jesteś strasznie blada. -powiedział troskliwie dokładnie mi się przyglądając.
-Tak, wszystko dobrze. Po prostu trochę się stresuję. -wyjawiłam opierając się o oparcie krzesła.
-Ale czym? -spytał skonsternowany brunet.
-Ogólnie wizytą. Henry proszę Cię, do rzeczy. -powiedziałam błagalnie patrząc wujkowi w oczy. Wanat wyjął moją kartotekę i zaczął przeglądać wszystkie badania. Co chwilę zadawał pytania dotyczące mojego stanu zdrowia, potem szybko mnie zbadał. Oczywiście nie obyło się bez namawiania mnie na chemię. W rezultacie wzięłam od niego broszury dotyczące tej terapii i opuściłam szpital. Opatuliłam się szalikiem i z racji, że przestało podać, postanowiłam wracać na piechotę do domu. Wstąpiłam do kawiarni na śniadanie. Usidłam w rogu przy dużej szybie i wyjęłam broszury.
 Zaczęłam czytać na czym polega, co dzieje się z człowiekiem, ile trwa i jakie są powikłania. To wszystko mnie przerasta.. Podali mi zamówienie, więc schowałam kartki i w ciszy zaczęłam jeść. Co chwilę zerkałam przez okno i patrzyłam na zabieganych ludzi. Każdy się gdzieś śpieszy, nie patrzy na to, że ktoś obok jest samotny. Znów zobaczyłam żebraka błąkającego się po ulicy. Zamówiłam jeszcze raz to samo i gdy podali mi jedzenie ubrałam się i z posiłkiem przeszłam przez ulicę. Podeszłam do kobiety i podałam jej jedzenie.
-Proszę. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Jej spojrzenie było takie.. Nawet nie umiem tego opisać. Podziękowała i dość niepewnie wzięła ode mnie pudełko i kubek. Patrzyła czy na pewno chcę jej to dać czy tylko się z niej nabijam.
-Śmiało. -dodałam łagodnym głosem. Panował silny wiatr, a kobieta ubrana w lekki płaszcz, dziurawe spodnie. Zdjęłam z szyi szalik i owinęłam nim biedaczkę. -Jak się nazywasz? -spytałam pomagając jej usiąść na ławce.
-Camile proszę pani. -powiedziała
-Ja jestem Alex. Miło mi Cię poznać. -wyciągnęłam do niej dłoń, a ona patrzyła na mnie nie dowierzając.
-Dlaczego to robisz? -spytała dość ostrożnie. Ja tylko się uśmiechnęłam nie skomentowałam tego. Sama nie wiedziałam dlaczego właśnie tak się zachowałam. Zrobiło mi się cholernie szkoda tej kobiety. Tylu ludzi przeszło koło niej i nikt nie raczył choć na chwilę na nią spojrzeć. Widziałam jak patrzy na jedzenie, ale nie ośmieliła się skubnąć nawet kawałka bułki.
-Jedz, spokojnie. -powiedziałam i położyłam jej rękę na ramieniu. Wyjęła kanapkę i powoli, z manierami zaczęła zajadać. Dokładnie jej się przyjrzałam. To była młoda, piękna kobieta ubrana w jakieś szmaty i mieszkająca na ulicy. Miała delikatne, zadbane dłonie i z tego co widziałam to obrączkę. Gdy wszystko zjadła podziękowała i wyrzuciła puste opakowania. Zaczęłyśmy spacerować i rozmawiać. Jak się okazała to jej mąż był biznesmenem i byli bardzo bogaci, ale on zginął w wypadku i zostawił jej ogromne długi, z którymi sobie najzwyczajniej nie poradziła i wylądowała na ulicy. Była mądrą, wykształconą kobietą. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Zaproponowałam jej przytułek dla bezdomnych na co Cam się zgodziła i taksówką zawiozłam ją do wspomnianego miejsca. Tam musiała już iść sama.
-Dziękuję Alex, za wszystko. Wcześniej jak byłam bogata to zachowywałam się jak Ci wszyscy ludzie. Nie zwracałam uwagi na biednych i potrzebujących. Dopiero teraz widzę jaki błąd popełniałam każdego dnia. Dziękuję, że Ty byłaś inna niż cały świat. I Alex.. zgódź się na chemioterapię. Taka wspaniała dziewczyna nie może umrzeć w tak młodym wieku. -powiedziała. Czułam, że jej słowa płynęły prosto z serca. Nie wytrzymałam i mocno przytuliłam kobietę po czym ona weszła do budynku, a ja taksówką wróciłam do domu. Weszłam do pomieszczenia i zdjęłam z siebie odzież. Udałam się do swojego pokoju.
-Gdzie Ty tak długo byłaś? -spytała blondynka wylegująca się, co dziwne, na moim łóżku.
-A Ty pokoi nie pomyliłaś? -spytałam unosząc brew. Ona uśmiechnęła się niewinnie rozbrajając mnie tym. Podeszłam do okna i otworzyłam je na oścież. Stanęłam przed nim i uniosłam ręce w górę.
Wiatr wiał wprost na mnie co było mega przyjemne. Potem usiadłam koło siostry i zaczęłam opowiadać jej całą sytuację z Camile. Dziewczyna słuchając miała łzy w oczach. Wiedziałam, że tak zareaguje. Przytuliłam ją i zaczęłyśmy rozmawiać na temat ślubu, dziecka i w ogóle.
-A gdzie chłopaki? -spytałam nagle.
-Pojechali się spakować, ale przed wyjazdem wpadną jeszcze do nas na jakieś dwie godziny. -wyjaśniła dziewczyna patrząc na swoje dłonie. -Nie chcę żeby jechali. Trzy miesiące to tak cholernie dużo. -powiedziała smutno i zerknęła na mnie.
-Ja też nie chcę, ale oni i tak zrezygnowali z dużej ilości wyjazdów, żeby z nami być. -powiedziałam i poklepałam ją po plecach. -Dobra idę się położyć. -powiedziałam i wstałam. Dopiero na korytarzy zorientowałam się, że byłam w swoim pokoju. -Emm Kaja.. -powiedziałam wracając do pomieszczenia. Blondynka tylko zaczęła się śmiać i wstała z posłania.
-Zastanawiałam się kiedy się zorientujesz. -zachichotała i opuściła mój pokój. Ja rzuciłam się na łóżko i po kilku minutach zasnęłam.

#Kaja#
Alex poszła spać, a ja strasznie się nudziłam. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam pierwszy lepszy program. Leciały jakieś wiadomości. Niezbyt mnie interesowały, ale mimo wszystko patrzyłam w ekran. Nagle w telewizji pojawiła się Alex. Były zdjęcia jej z jakąś kobietą, biedną. To pewnie Camile. Oczywiście nie obyło się bez komentarza, ale co dziwne, komentarz był pozytywny. Uśmiechnęłam się pod nosem i włączyłam kanał muzyczny. Ułożyłam się na sofie i słuchałam muzyki. Leciała po kolei Rihanna, Pitbul, Margaret i inni wykonawcy. Gdy to też mi się znudziło postanowiłam pograć na pianinie. Wyłączyłam TV i udałam się na górę. Weszłam do pokoju muzycznego i otworzyłam fortepian. Przejechałam palcami po klawiaturze i usiadłam przed instrumentem. Zaczęłam grać  utwór. Uwielbiałam go. Po śmierci naszej cioci z Alex znalazłyśmy nuty do tej melodii i obydwie opanowałyśmy ją pierwszego dnia. Przynosi wiele wspomnień. Dobrych i tych złych. Gdy skończyłam westchnęłam ciężko i podeszłam do okna. Oparłam się o parapet i patrzyłam przed siebie. Aż trudno uwierzyć, że wszystko tak szybko się zmienia. Zrobiło mi się słabo, więc usiadłam i głęboko oddychałam. Postanowiłam iść coś zjeść i tak też zrobiłam. Gdy przygotowywałam posiłek dla siebie i śpiącej siostry wrócił Aus.
-Dostałem pracę. -pochwalił się wchodząc do kuchni.
-To gratuluję. -powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Opowiedział mi co będzie robił w nowej firmie i, że bardzo mu się tam podoba. Potem pobiegł powiedzieć o wszystkim Effy. Zrobiłam zupę i zaczęłam jeść swoją porcję, gdy do domu wrócili chłopcy. Harry usiadł ze mną i rozmawiał, a Niall poszedł obudzić Alex.
-Czyli gdzie najpierw jedziecie? -spytałam gdy urwał nam się temat.
-LA, potem Hamburg, a dalej to nie wiem. -ja tylko powiedziałam ciche "yhym" i znów patrzyłam na swoje dłonie. Brunet podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Coś się dzieje.. Powiedz mi. -poprosił łagodnym tonem.
-Wszystko jest okej, nie martw się. -odparłam i musnęłam jego usta. Przez całe dwie godziny rozmawialiśmy, trochę żartowaliśmy. Harry nawet pograł mi na gitarze i koło 14 musieli jechać. Zdecydowałyśmy, że nie pojedziemy z nimi na lotnisko tylko pożegnamy się w domu. Nie chcę teraz przebijać się przez tych wszystkich dziennikarzy. Chłopcy już się ubrali i stanęli przed nami.
-Uważajcie na siebie. -powiedziałam i mocno przytuliłam Hazzę do siebie. Alex tak samo wtuliła się w Nialla. Nie chciałam wypuszczać go z uścisku, ale wiedziałam, że muszę.
-Wy też na siebie uważajcie. -dodał blondyn patrząc znacząco na Alex. Dziewczyna tylko złączyła ich usta. Wtedy zamieniłyśmy się i ja przytulałam Nialla, a ona Harrego.
-I nie balujcie za bardzo. -dodała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła.
-Austin mam nadzieję, że ich przypilnujesz.- powiedział w miarę poważnie Hazz po czym się zaśmiał. Pożegnanie trwało koło 20 minut aż w końcu wypuściłyśmy chłopaków. Wsiedli do busa i odjechali.
____________________________________________
Tak jak obiecałyśmy kolejna część rozdziału 42. ;)
Mamy nadzieję, że podoba wam się nowe tło i dodane piosenki. ;)
Będzie mała zmiana co do terminów rozdziałów. Jak sami zauważyliście pewnie nie wyrabiamy się w tydzień z napisaniem rozdziału, dlatego też będą się one pojawiać co dwa tygodnie. Chyba, że coś się zmieni i będziemy miały czas to wtedy pojawią się wcześniej.
Dziękujemy za te wszystkie wyświetlenia.. Aż trudno uwierzyć, że to już 40 000 ;oo

Jak dziewczyny poradzą sobie z realizacją ślubu?
Co będzie z chemią Alex?
Jak potoczą się dalsze losy par?
15 komentarzy = next <33
Zapraszamy na kolejny rozdział ;)) <33
See you /Alex&Kaja <3

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 42 cz.1

Ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam Henrego. Mężczyzna pomachał do nas, zakończył rozmowę przez telefon i się z nami przywitał.
-No hej. Jak się macie? -spytał radośnie podając rękę chłopakom.
-Dobrze, jakoś wszystko leci po kolei. -odpowiedziała Alex z uśmiechem.
-To dobrze. A jak ciąża? Jak się czujesz?
-Jak na razie wszystko jest dobrze, dziecko rozwija się prawidłowo. Bez problemów. -wyznałam z delikatnym uśmiechem.
-Ciesze się bardzo. Ja będę uciekał, bo Monik mnie do domu nie wpuści jak spóźnię się na kolację z teściową. -zaśmiał się mężczyzna. -Do zobaczenia niedługo. -puścił nam oczko i już miał iść, ale..- Alex słuchaj.. Ja wiem jakie masz nastawienie do chemioterapii, ale wierz mi, że to jedyny sposób żeby Cię wyleczyć. Pomyśl nad tym, proszę. -powiedział łagodnym i czułym głosem. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i mężczyzna poszedł. Niall stał i patrzył ze zdziwieniem na swoją dziewczynę.
-Chemia? -spytał skonsternowany tą całą sytuacją.
-Coś mu się musiało pomylić.. Wiesz, tylu ma pacjentów. -rzuciła unikając jego wzroku.
-Alex.. Powiedz mi prawdę, proszę nie okłamuj mnie więcej. -jęknął żałośnie blondyn.
-W domu, okej? -spytała. Horan zrezygnowany przystał na jej propozycję i wszyscy razem wróciliśmy do domu.

#Alex#
Byłam zła na Henrego, że akurat przy Niallu musiał wspomnieć o chemii.. Ale z drugiej strony nie wiedział o niczym, więc to nie jego wina.
-Możemy pogadać? -usłyszałam cichy głos Irlandczyka dobiegający z drugiego końca pokoju.
-Tak, chodź. -odparłam i zrobiłam mu miejsce na łóżku. Blondyn bez problemu usadowił się na miejscu, objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-Nie chcę żebyś odeszła. Nie odbieraj mi siebie, błagam Cię. -wyszeptał splatając nasze dłonie tworząc tym samym jedność. Uniosłam głowę aby spojrzeć mu w oczy. Jego zawsze radosne, turkusowe tęczówki dziś były smutne, załzawione i pełne żalu.
-Nie mam takie zamiaru. -wydukałam. Widziałam, jak ta cała sytuacja i wszystkie tajemnice go ranią, ale przecież nie mogłam inaczej!
-Właśnie to robisz. Nie zgadzając się na leczenie. Alex to może Cię przerażać, ale przejdziemy przez to razem. Nie zostawię Cię z tym. -zapewniał, ale ja nie chciałam tego słuchać.
-Przestań.. Wiesz jak wygląda się po chemii? To wrak człowieka.. Może i wyleczy mnie z białaczki, ale wyniszczy wewnętrznie, zewnętrznie i psychicznie, a ja się na to nie godzę! -rzuciłam zdenerwowana i chciałam wyjść, ale chłopak skutecznie przytrzymał mnie przy sobie.
-Skarbie wiem na czym polega chemia.. Czytałem o tym i rozumiem twoje obawy, ale Ty jesteś silna i dasz sobie z tym radę. A co najważniejsze nie będziesz w tym sama. -ciągnął dalej.
-Przestań.. Nie będziemy o tym rozmawiać. Ja zdecydowałam, że nie poddam się chemioterapii i to jest koniec rozmowy na ten temat! -zarządziłam i skrzyżowałam ręce na brzuchu.
-Czyli ja nie mam nic do powiedzenia? Moje zdanie się nie liczy? -powiedział spokojnie, ale można było zauważyć, że się już denerwuje.
-Nie w tej sprawie. -burknęłam i ułożyłam się do spania. Nie było jeszcze późno, ale czułam ogromne zmęczenie.
-Aha. -powiedział, ale bardziej do siebie i opuścił sypialnię. Niedługo po jego wyjściu zasnęłam.
-Ale jak to odeszła? 
-Przykro mi. -powiedział lekarz i opuścił sale.
-Alex jak mogłaś.. Obiecałaś mi, że mnie nie  zostawisz.. -wyszeptał mój skarb. Zeskoczyłam z łóżka i kucnęłam na wprost niego. Położyłam mu dłoń na ramieniu, ale nie zareagował.
-Jestem tu. Nie zostawiłam Cię. -mówiłam, ale nic nie było słychać. Moje słowa były nieme. -Niall, słyszysz? Jestem z Tobą. -mówiłam z coraz większą siłą, ale on dalej nic nie słyszał. 
-Kocham Cię Alex i zawsze będę. -wyszeptał przez łzy i powoli podniósł się z miejsca. Patrzyłam na każdy jego ruch, krzyczałam, próbowałam go zatrzymać, ale byłam bezsilna. Blondyn otworzył okno i stanął na parapecie. -Robię to dla nas. -powiedział.
-Niall!!! Błagam Cię! -krzyczałam, ale on nie słyszał i.. 
-Obudź się, Alex! Obudź się. -ktoś mocno mną potrząsał. Otworzyłam oczy i z przerażeniem patrzyłam na pochylonego nade mną Horana.
-Niall. -wyszeptałam i
wtuliłam się w niego. Zaczęłam płakać.
-Cicho słońce. To tylko zły sen, nie płacz. -mówił to sunąc ręką po moich plecach. Powoli uspokajałam się w jego ramionach. Gdy byłam już spokojna blondyn odsunął mnie od siebie i otarł moje policzki.
-Pewnie wyglądam okropnie. -wydukałam przekładając włosy na prawą stronę.
-Nawet z rozmazanym makijażem jesteś śliczna. -odparł i pocałował mnie w usta. -Chodź coś zjemy.- powiedział i uśmiechnął się pokrzepiająco. Złapał mnie za rękę i ,gdy poczuł jakie mam zimne dłonie, od razu zdjął bluzę i ubrał mnie w nią. Za rękę poprowadził mnie do kuchni. Tam włączył radio i zaczął robić kanapki wygłupiając się przy tym. Śmiałam się z niego i śpiewałam. Jednak ciągle w głowie miałam ten sens. Co jeśli on na prawdę będzie chciał.. Ja nie mogę mu tego zrobić. Ale nie pozwolę też, aby to mnie tak wyniszczyło.
-Alex.. -powiedział niepewnie Irlandczyk. Spojrzałam na niego pytająco. -Powiesz mi co Ci się śniło? -spytał niepewnie. Spuściłam wzrok i zaczęłam skubać skórki przy paznokciach. Nie chciałam mu o tym mówić, ale nie chciałam go też urazić.
-Wolałabym nie. -powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Okej, ale jeśli będziesz chciała pogadać to zawsze możesz się do mnie zwrócić, pamiętaj. -powiedział i pocałował mnie w czoło. -a teraz jemy.. Jestem strasznie głodny. -powiedział, a ja cicho się zaśmiałam. Zjedliśmy i poszliśmy coś pooglądać. Przy filmie przysnęłam i obudziłam się w swoim pokoju. Niall siedział na fotelu z laptopem na kolanach.
-Wstałaś. -ucieszył się i podszedł do mnie. Położył się obok mnie i przytulił.
-O której jutro wyjeżdżacie? -spytałam patrząc w sufit.
-W południe. Nie wiem dokładnie kiedy, ale Alex.. obiecaj mi, że będziesz na siebie uważała. -odparł i musnął ustami moje czoło.
-Obiecuję. -wyszeptałam i pocałowałam go w usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek i...

__________________________________
Kochani... Macie prawo być źli. ;c
Rozdział mega krótki, ale na tym weekendzie pojawi się część dalsza i może kolejny rozdział.
To jest serio trudne pogodzić szkołę, testy, bierzmowanie i bloga..
Do tego dochodzi problem z dostępem do neta i ,co najważniejsze, brak weny.. ;/
Pytania dodamy w 2 części. Oby to się choć trochę spodobało. ;***
/Alex&Kaja

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 41

Kliknęłam "pokaż" i odczytałam wiadomość.

A ja za Tobą..Przykro mi, że tak się to wszystko musiało skończyć xX Niall..

Przetarłam twarz i wstałam z łóżka. Powoli ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Gdy chwyciłam za klamkę usłyszałam znajomy głos. Nieśmiało otworzyłam drzwi po czym lekko za nich wyjrzałam. "Niall"-wykrztusiłam niepewnie. Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Chłopak popatrzył na mnie nie okazując przy tym jakichkolwiek uczuć.
-Hej-powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Cześć Alex-odpowiedział odwracając wzrok. Poczułam ucisk w lewej stronie ciała. Tak..Nie byłam przyzwyczajona do takiego przywitania. Miałam ochotę podejść i mocno się w niego wtulić, ale po tym wszystkim..Przecież nie mogę..Z rozmyśleń wyrwał mnie głos siostry.
-Ooo..Wstałaś już-powiedziała wchodząc do salonu. Popatrzyłam na nią niemrawo. Zapanowała niezręczna cisza. Niall beztrosko patrzył w podłogę, a Kaja zerkała raz na mnie raz na niego.
-To może herbaty?-zapytała nagle.
-Nie dziękuję-odpowiedziałam. W myślach błagałam Boga by chłopak też odmówił. Nie chciałam zostać z nim sam na sam.
-Poproszę-powiedział i znacząco popatrzył na dziewczynę. Przeklęłam w myślach po czym małymi krokami ruszyłam w stronę sofy. Kaja wyszła, a ja w ciszy usiadłam na drugim końcu kanapy.
-Nie bój się..Nie gryzę. Nie musisz siadać tak daleko-zaśmiał się, a ja wraz z nim. Lekko przysunęłam się bliżej i popatrzyłam mu w oczy.
-Żałuję..-powiedział cicho. Popatrzyłam na niego pytająco.-Nie wysłuchałem Cię i zachowałem się jak głupek. Czy jest jeszcze jakaś szansa abyśmy..No wiesz..Znowu byli razem?-zapytał, a moje serce przyśpieszyło rytmu.
-Niall ja..-chłopak nie dał mi skończyć.
-Ja wiem, że jest Ci ciężko i powinienem przy Tobie być..-tłumaczył się. Nie mogłam wytrzymać. Przybliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam jego wargi. Chłopak przyciągną mnie do siebie i mocno przytulił.
-Kocham Cię..-powiedział i jeszcze raz złączył nasze usta.
-No to widzę, że wszystko wróciło do normy-zaśmiał się Hazz wchodząc do pomieszczenia.
-Jak najlepszej..-odpowiedział mój chłopak i słodko się do mnie uśmiechnął. Wtuliłam się w jego tors i lekko przymknęłam oczy.

#Kaja#
<godzina 16:40>
Siedziałam w sypial i przeglądałam suknie ślubne. Zostało mało czasu i dodatkowo musiałam znaleźć sukienkę, która w miarę zakryje mój, już spory, brzuch. Harry siedział na sofie po drugiej stronie pokoju i robił coś na tablecie.
-Musimy się zbierać. Na 17:45 jest wizyta. -oznajmiłam i położyłam komputer na łóżku po czym poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż, który musiał być dość mocny. Miałam wory pod oczami z przemęczenia. Gdy wróciłam do pokoju Hazz siedział z laptopem na kolanach. Usiadłam obok i spojrzałam co robi.
-Podoba mi się ta. -powiedział pokazując mi sukienkę. Zaśmiałam się cicho i pocałowałam go w policzek.
-Też o niej myślałam.- wyjaśniłam, a brunet szeroko się uśmiechnął.
-Chodź. Nie chcę się spóźnić. -wyszeptałam i musnęłam delikatnie usta chłopaka. Zamknął komputer i razem, trzymając się za ręce wyszliśmy z pokoju. Ubraliśmy się ciepło, bo na dworze padał deszcz i wiał silny wiatr, po czym przeszliśmy do garażu. Tam wsiedliśmy do auta chłopaka i udaliśmy się do kliniki. Dojechaliśmy na miejsce i szybko weszliśmy do środka. Na korytarzu było kilka kobiet czekających na wizytę. Podeszłam do recepcji i spytałam czy doktor jest. Okazało się, że już na mnie czeka. Wraz ze Styles'em weszliśmy do środka.
-Dzień dobry. -powiedziałam i wyciągnęłam rękę do mężczyzny. On uśmiechnął się i odwzajemnił gest.
-Dzień dobry Kaja. Jak się czujesz? -spytał przyjaznym tonem.
-Dobrze. Jakoś ostatnio nie miałam mdłości ani żadnych innych dolegliwości. -wyznałam.
-To świetnie. Zobaczymy jak rozwija się maluszek. Proszę połóż się i podwiń bluzkę. -polecił Keller i przysunął wózek z ultrasonografem. Wykonałam jego polecenie i uśmiechnęłam się do loczka. -Pan jest zapewne ojcem? -spytał Hazzę. Chłopak kiwnął głową. -Może pan stanąć tutaj. -wskazał mu miejsce- będzie pan dobrze widział. -wyjaśnił i nałożył żel na głowicę i przysunął się do mnie. Po chwili poczułam zimną, lepką substancję na brzuchu, a na ekranie pokazał się zarys naszego maluszka. Wlepiałam wzrok w maleństwo a lekarz po kolei pokazywał nam nóżki, główkę, rączki i brzuszek. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy sprawdzać płci. Poczekamy z tym do porodu. Mark Keller zrobił jeszcze kilka badań, mogliśmy posłuchać bicie serduszka dziecka i wydrukował zdjęcie z USG. Umówiliśmy się na kolejną wizytę za dwa tygodnie, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domu. Pod mieszkanie zajechaliśmy po niecałej godzinie. Szybko wbiegliśmy do domu i od razu poszłam do pokoju Alex, żeby pokazać jej zdjęcie. Siedziała razem z Niallem na łóżku, a chłopak grał na gitarze.
-Hej, jak było? -spytała radośnie. Skoczyłam koło niej na łóżko i wyjęłam z torebki zdjęcie. Podałam dziewczynie, a ona pisnęła i zaczęła się dokładnie przyglądać. Potem dała zdjęcie blondynowi i rzuciła się na
mnie. Zaczęła mnie przytulać  i prosić, żeby mogła zostać chrzestną.
-Dobra, Alex! Pogadam z Harrym i Ci powiem. -zaśmiałam się i zrzuciłam dziewczynę z siebie. Trochę jeszcze z nimi posiedziałam i poszłam do kuchni, gdzie był loczek. Przytuliłam go od tyłu.
-Co robisz? -spytałam cicho.
-Jedzonko dla Ciebie. -odparł. Wspięłam się na palce, pocałowałam go w kark i usiadłam na blacie. Włączyłam radio i zielonooki jak na komendę zaczął tańczyć i się wygłupiać. Śmiałam się przez cały czas. Włączyli wolną piosenkę i chłopak przyciągnął mnie do siebie. Wtuleni w siebie kołysaliśmy się w rytm muzyki.
-Gdzie pojedziemy w podróż poślubną? -spytał szeptem brunet.
-A gdzie byś chciał?
-Może Mauritius? -powiedział.
-Gdzie? -zaśmiałam się. Chłopak razem ze mną.
-Taka wyspa niedaleko Afryki. -wyjaśnił chłopak.
-Zdaję się na Ciebie. -wyszeptałam i złączyłam nasze usta. Zjedliśmy przygotowaną przez Harrego jajecznicę i razem poszliśmy do mojego pokoju. Przykleiłam wydruk z USG na tablicę korkową, przebrałam się w piżamę i położyłam koło mojego chłopaka. Wtuliłam się w jego nagi tors, a on okrył mnie kołdrą i objął ramieniem. Zaczęliśmy rozmawiać o ślubie. Jakbyśmy go sobie wyobrażali.
-Czyli na dużą skalę? -pytał.
-Wolałabym tak kameralnie. Raczej nie chciałabym robić z naszego ślubu wielkiego widowiska. Grono rodziny, przyjaciół chyba wystarczy, nie sądzisz? -spojrzałam na chłopaka. Uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w czoło.
-Ślub kościelny i cywilny? -pytał dalej.
-No tak, raczej tak. Chyba, że Ty... -nie skończyłam, bo loczek wskazał na krzyż, który nosił na szyi. -Racja.. -zaśmiałam się. -Więc tak, kościelny i cywilny. A gdzie ma być ślub? -tym razem to ja zapytałam.
-Pewnie Londyn. -mruknął, a ja dokładnie przyjrzałam się jego minie.
-A co byś powiedział na Holmes Chapel? -spytałam z uśmiechem. Źrenice mu się powiększyły i patrzył na mnie radosnym wzrokiem.
-Mówisz serio? -upewniał się.
-Jasne słońce! Tam jest śliczny kościółek, wesele możemy zrobić w jednym z hotel. I jeśli poprosimy Annie i Robina to na pewno zgodzą się porozmawiać z kim trzeba. -powiedziałam i dotknęłam lekko jego policzka. Chłopak się uśmiechnął.
-Idziemy spać? -spytał szeptem. Ja tylko kiwnęłam głową i odwróciłam się ba drugi bok. Chłopak przesunął mnie do siebie i objął w talii. Po krótkiej chwili zasnęłam.
#Następnego dnia#
~23 września 2014 rok, środa~
Obudziłam się dość późno, bo po 11. Przyciągnęłam się i spojrzałam w prawo. Harrego nie było obok mnie. Powoli wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie bluzę loczka i skierowałam się do kuchni. Tam znalazłam tylko kartkę od chłopaków.  "Jesteśmy na próbie. Wrócimy koło 14. ;* Niall&Harry" Odłożyłam kartkę na miejsce i nalałam sobie soku. Usiadłam na stole i popijając sok patrzyłam na ulice.
-Buu! -krzyknęła Alex wparowując do pomieszczenia. Wzdrygnęłam się lekko. -Gdzie chłopcy? -spytała, a ja wskazałam na kartkę. Blondyna przeczytała szybko wiadomość i zaczęła robić jedzenie.
-Pojedziemy dzisiaj na zakupy? -spytałam przerywając tym samym ciszę.
-Okej. Po coś konkretnego czy tak po prostu? -dopytywała.
-Moje stare ubrania są na mnie za małe.  W spodnie się nie mieszcze, niektóre koszulki też. Ciąża daje mi się weznaki. -wyjaśniłam z grymasem na twarzy. Alex tylko się zaśmiała i dalej robiła jajecznicę. Gdy przygotowała jedzenie  razem zaczęłyśmy jeść.  Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Jak już zjadłyśmy to zaczęłyśmy się zbierać. Szybko się wykąpałam, ubrałam i pomalowałam. Zabrałam klucze i wraz z siostrą wyszłyśmy z domu.
-Rozmawiałam z Demz. -zaczęła dziewczyna.
-I co u niej?
-Wszystko okej. Za kilka dni powinna już być w Londynie. -dodała. Uśmiechnęłam się tylko. Po niecałych 10 min. byłyśmy w centrum handlowym. Od razu Alex zaciągnęła mnie do salonu sukien ślubnych. Zaczęła biegać jak szalona i co raz pokazywała mi kolejne sukienki. Po jakiejś godzinie udało mi się ją uprosić i ruszyłyśmy na konkretne zakupy.  Gdy miałam kupione kilka par spodni, koszulek i dwie sukienki, poszłyśmy do kawiarenki czegoś się napić. Siedziałyśmy i czekałyśmy na zamówienie, gdy zadzwonił mój telefon. Zerknęłam kto dzwoni. Harry.
-Hej skarbie, gdzie jesteś? -spytał loczek.
-W centrum z Alex. Niedługo będziemy wracać.
-To poczekajcie na nas. Zaraz będziemy. -powiedział i się rozłaczył. Powiedziałam siostrze, że chłopcy zaraz będą i kelner przyniósł nasze zamówienie. Zjadłyśmy ciastka i dopijałyśmy sok, gdy przyszli chłopcy.
-Hejka. -przywitali się i loczek pocałował mnie w policzek. Zapłaciłyśmy za zamówienie i wraz z Harrym i Niallem ruszyliśmy w stronę wyjścia, gdy spotkaliśmy..
____________________
Jest kolejny rozdział. Przepraszamy za to opóźnienie. Ten rozdział najlepszy nie jest, ale w większości pisany na telefonie. Mamy nadzieję, że nam wynaczycie.
15 komentarzy = next ;*
See you! <3 /Alex&Kaja

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 40


Następnego dnia obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Leniwie przetarłam oczy i zwlokłam się z wygodnego posłania. Narzuciłam na siebie bluzę i poczłapałam do do kuchni. Tam zobaczyłam Alex, która niezdarnie próbowała pozbierać stłuczony kubek.
-Przepraszam.. -wydukała. Przykucnęłam koło niej.
-Usiądź, ja to pozbieram. -powiedziałam. Dziewczyna próbowała zaprotestować, ale zmroziłam ją wzrokiem. -Jesteś przemęczona, nie spałaś całą noc. Idź się połóż. -poleciłam wyrzucając potłuczoną porcelanę. Spojrzałam na siostrę. Była wycieńczona. Tak bardzo chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak. Ona się nie zgodzi na chemię.. A ja nic więcej zrobić nie mogę.
-Chyba masz rację. -przyznała blondynka i powolnym krokiem poszła do swojego pokoju. Ja zrobiłam sobie śniadanie, a potem wziąć prysznic. Gdy wycierałam się już zauważyłam jakiś dokument leżący koło szafki. Wzięłam go do ręki i doznałam szoku.. Prawo jazdy Ashtona ! Co do cholery robi tu jego prawo jazdy?! Szybko się ubrałam i pobiegłam do pokoju mojej siostry. Spała.. "Niech śpi" -pomyślałam i wróciłam do salonu. Włączyłam telewizor i oglądałam. Jednak cały czas miałam w głowie to co znalazłam. Po co on tu był? Kiedy? Moje rozmyślenia przerwał dzwonek telefonu. Zwlokłam się z sofy i podążałam za dźwiękiem. Dotarłam do mojego pokoju i odszukałam komórkę. Harry.
-Hej słońce.- powiedziałam kładąc się na łóżku.
-Hej, jak tam? -spytał radośnie.
-Okej, a jak próba? Rozmawiałeś z Niallem?
-Próba dobrze, jutro kolejna, a jeśli chodzi o Nialla to nie najlepiej. Jest załamany.
-Wiesz.. Dzisiaj znalazłam w łazience prawo jazdy Ashtona. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Co on mógł tu robić?
-Ashtona? -zdziwił się. -nie wiem skąd się wzięło, ale mam nadzieję, że Alex nie zrobiła nic głupiego. -dodał, a ja zaczęłam myśleć o głębi jego słów. A co jeśli zrobiła? Jeśli właśnie o to się pokłóciła z Niallem? -Kochanie muszę kończyć.
-No dobrze. Namów go, żeby się ze mną spotkał. Chciałabym pogadać, a telefonów nie odbiera ode mnie.-jęknęłam i przymknęłam lekko o czy.
-Dobrze, pogadam z nim. Przyjadę do Ciebie za jakieś półtorej godziny jak skończę próbę. Do zobaczenia. -powiedział i się rozłączył. Odłożyłam komórkę na bok i wpatrywałam się w zdjęcia umieszczone na suficie. Były to zdjęcia moje z Alex, Harrym, Effy, Austinem i wiele, wiele innych. Można było nawet znaleźć moje i Jacoba. Bardzo miłe wspomnienia.. Szkoda, że wiele znajomości tak się posypało. Westchnęłam cicho i wróciłam do oglądania telewizji. Godziny mijały, a Alex wciąż spała. Miałam dość tępego patrzenia w ekran telewizora, więc poszłam do kuchni. Zobaczyłam co mamy w lodówce, szybko zrobiłam listę potrzebnych produktów i ubrałam się aby iść do sklepu. Nałożyłam ciepły sweter, długie spodnie i trampki. Mieliśmy już jesień, więc na dworze było chłodno. Zabrałam potrzebne rzeczy i w rytm muzyki poszłam do TESCO. Gdy byłam na miejscu szybko zapakowałam swój koszyk produktami i skierowałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy i już wolnym krokiem szłam do domu. Przechodziłam koło wystawy ubranek dziecięcych. Zobaczyłam śliczne, małe air maxy.

 Uśmiechnęłam się na myśl, że nasz maluszek niedługo będzie nosił takie małe cudeńka. W dobrym humorze wróciłam do domu. Nie miałam zbyt wiele do roboty, więc postanowiłam ugotować obiad. Włączyłam sobie radio i przygotowywałam posiłek. Ugotowałam krupnik i na drugie lasagne. Zjadłam swoją porcję i poszłam na taras. Mimo tego, że było chłodno to opatulona kocem wpatrywałam się w taflę wody w basenie. Dostałam sms'a. Wzięłam komórkę i odczytałam go.
Hej! Jak się czujesz? I jak Alex? Mam nadzieję, że przekonałaś ją do chemii. To na prawdę bardzo ważne, żeby już ją przyjęła. Pojutrze ma wizytę, więc dopilnuj proszę żeby się pojawiła. ;) I nie zapomnij, że masz dzisiaj wizytę u ginekologa. ;) Miłego dnia! ;* Henry. 
 Skrzywiłam się na samo słowo "chemia.". A co ja mogę?! Ona mnie nie słucha.. Jest cholernie uparta, a ja nawet nie mogę poprosić o pomoc Nialla. Popieprzone to wszystko! Odpisałam mu.
Hejka ;) Czuję się dobrze, Alex chyba też.  Rozmawiałam z nią i się nie zgodziła. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Sam dobrze wiesz, że Alex jest uparta i jak się zaprze to nie ustąpi. Może znajdzie się jakiś inny sposób? Przyprowadzę ja na pewno i dzięki za przypomnienie. ;) Tobie również miłego dnia i do zobaczenia! xX Kaja ;) 
Westchnęłam cicho i zerknęłam na wcześniejsze wiadomości gdzie miałam napisaną godzinę wizyty. Byłam umówiona na 17:45, a była dopiero 13. Wyłożyłam się na huśtawce i przymknęłam oczy. Wiatr delikatnie otulał moją twarz i rozwiewał włosy. Jesień jest przepiękną porą roku. Taka kolorowa.
-Wracaj do domu, bo się przeziębisz. -usłyszałam cichy głos mojej bliźniaczki. Zerknęłam na nią i się uśmiechnęłam po czym poklepałam miejsc obok siebie. Dziewczyna usiadła i okryła się kocem.
-Wyspałaś się? -spytałam opierając głowę o jej ramię.
-Nawet. -mruknęła. Musiałam jakoś delikatnie zacząć temat prawka..
-Alex.. -dziewczyna spojrzała na mnie.- mam do Ciebie pytanie, ale najpierw obiecaj mi, że odpowiesz szczerze, dobrze? -spytałam, a ona patrzyła na mnie podejrzliwie. Dokładnie analizowała moją twarz i po chwili znów przeniosła wzrok na basen.
-Pytaj. -wypaliła w końcu.
-Ale obiecujesz?- upewniłam się. Ona tylko rzuciła ciche "tak", więc zaczęłam. -Kiedy był tu Ashton? -blondynka spojrzała na mnie zdziwiona. Zastanawiała się pewnie skąd o tym wiem. -Znalazłam jego prawo jazdy w łazience. Powiedz mi co on tu robił? -Alex długo milczała, a we mnie rósł niepokój.
-Odezwał się kilka dni temu i poprosił o spotkanie. Na początku nie miałam takiego zamiaru, ale potem się zdecydowałam na to. Przyjechał zaraz po waszym wyjeździe. Zaczęliśmy rozmawiać i w ogóle. Wybaczyłam mu. -szok.. Jak mu wybaczyła?! Patrzyłam na nią ogromnie zdziwiona.- nie patrz tak.. Dobrze wiesz, że zawsze był dla mnie ważny i było widać, że żałuje tego wszystkiego. Potem jakoś źle się poczułam i Ash zaniósł mnie do pokoju. Spałam dość długo, a on cały czas przy mnie był. Jak się wybudziłam to zrobił mi dość do jedzenia i znowu zasnęłam. Zasnął na moim łóżku siedząc przy mnie, a następnego dnia Niall to zobaczył. Nie dał mi się wytłumaczyć tylko ze mną zerwał. Oto cała filozofia. -burknęła smutno i podkuliła nogi pod brodę. Analizowałam jej słowa. Czyli Niall myśli, że ona zdradziła go z Ashtonem ..
-Dobrze, że on się Tobą zajął, ale mimo wszystko uważam, że nie powinnaś z nim utrzymywać kontaktu. -powiedziałam.
-Spoko, nie masz się co martwić. On i tak obwinia się za wszystko i nie chce ze mną gadać. -rzuciła i odwróciła głowę.
-Żałujesz? -wypaliłam.
-Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Z jednej strony chciałabym, żeby Niall tu był, a z drugiej wolałabym go nigdy nie poznać. Nie zasłużył na to wszystko przez co przeze mnie przechodził. To na prawdę wspaniały chłopak i zasłużył na dobrą dziewczynę, zdrową.. -dodała i wstała z miejsca. Nie wiedziałam co powiedzieć.-pójdę zadzwonić do Asha z tym prawkiem. Może odbierze. -wyjaśniła i zniknęła we wnętrzu domu. Chwilę jeszcze posiedziałam po czym usłyszałam otwierane drzwi frontowe. Wstałam z miejsca, zabrałam koce i poduszki, bo zbierało się na deszcz, i weszłam do domu. Harry właśnie ściągał buty i szeroko się uśmiechnął na mój widok. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.

 Potem pocałowałam go w usta i poprowadziłam do kuchni. Nałożyłam mu jedzenia,a loczek zaczął zajadać.
-Kotku mam dla Ciebie propozycję. -powiedział, gdy skończył jeść drugie danie. Wzięłam naczynia do zmywarki i usiadłam mu na kolanach.
-Jaką? -spytałam patrząc mu w oczy.
-Rozmawiałem dzisiaj z chłopakami i Paulem. Wpadliśmy na jeden pomysł odnośnie naszego ślubu.
-Robi się ciekawie.. mów dalej.
-Co byś powiedziała na ślub za dwa tygodnie? -powiedział, a ja wytrzeszczyłam oczy.
-Dwa tygodnie? Kotku wiesz jak to mało czasu na przygotowania i w ogóle? -mówiłam zdziwiona jego propozycją.
-Myślałem o zatrudnieniu organizatorki. Ona by się wszystkim zajęła i tylko niektóre sprawy konsultowała z nami. -wyjaśnił.
-A co z trasą? Przecież za dwa dni wyjeżdżacie. -zauważyłam.
-Za dwa tygodnie będziemy mieć jakieś pięć dni wolnego. -uśmiechnął się słodko.
-Szalony pomysł.. -zaśmiałam się i musnęłam jego usta. -ale się zgadzam. -dodałam,a on prawie podskoczył. Mocno mnie przytulił i zachłannie pocałował.
-Zrobimy listę gości i... zarezerwowałem już termin w urzędzie i kościele. Wiedziałem, że się zgodzisz. -zachichotał i pocałował mnie w policzek. Poszliśmy na taras i usiedliśmy tak jak wcześniej ja z Alex.
-Mam dzisiaj czas po 18? -przerwałam ciszę.
-Tak, a co?
-Mam wizytę u ginekologa. Chcesz pójść ze mną? -spytałam patrząc brunetowi w oczy.
-Jasne. -odparł i jeszcze mocniej mnie przytulił. Dołączyła do nas moja siostra. Powiedzieliśmy jej o ślubie na co Alex zaoferowała się, że zorganizuje nam wesele zamiast organizatorki. Nie byłam tego pewna, bo to spory wysiłek, a ona powinna odpoczywać, ale w końcu się zgodziłam tak samo Harry. Ucieszyła się i poszła do pokoju zadzwonić do Effy, którą koniecznie chciała do nas ściągnąć, żeby jej pomogła. Zaśmiałam się i znów wtuliłam w mojego... narzeczonego..! Jak to słodko brzmi! Ktoś zapukał do drzwi. Styles poszedł otworzyć. Patrzyłam w dal, gdy usłyszałam znajomy głos. Szybko poszłam do salonu. Nie pomyliłam się ..
-Cześć Ash. -powiedziałam do chłopaka.
-Hej.. Ja tylko po prawo jazdy i już mnie nie ma. -powiedział. Był bardzo skrępowany i można było zauważyć, że wciąż się obwinia za kłótnię Alex i Nialla.
-Ach tak.. Chwila. -szybko wzięłam z kuchni dokument i podałam go brunetowi.

-Dzięki. -odparł i spojrzał za mnie. Odwróciłam się i ujrzałam Alex. Patrzyła prosto w oczy Ashtona. -Ja już pójdę. -wydukał i skierował się do wyjścia. Dziewczyna nie zareagowała w żaden sposób tylko opadła na sofę i patrzyła w miejsce gdzie stał wcześniej jej były chłopak. Usiadłam obok niej i wyszeptałam.
-Sądzę, że powinnaś iść z nim pogadać. -blondynka spojrzała na mnie i po chwili zerwała się z miejsca. W pośpiechu ubrała buty i kurtkę po czym wybiegła z domu. Harry patrzył na mnie zdezorientowany.
-Ona wie co robi. -powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do niego.

#Alex#
Rozglądałam się we wszystkie strony aż w końcu dojrzałam sylwetkę chłopaka. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za ramię. On odwrócił się i popatrzył na mnie bez jakichkolwiek uczuć.
-Musimy pogadać. -powiedziałam zasapana. Mimo tego, że biegłam przez chwilę, to czuję jakbym zaraz miała wypluć płuca. Co ta chorobą ze mną robi.. !
-To porozmawiajmy. -odparł i ruszył przed siebie. Dopiero po chwili zareagowałam i dołączyłam do chłopaka. Gdy doszliśmy do parku chłopak usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie. Nieśmiało wykonałam zadanie.
-Ash ta sytuacja z Niallem.. -wydukałam.
-Nie powinienem się w ogóle pojawiać. Nie chciałem znów "narozwalać" w twoim życiu. -tłumaczył patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się niemrawo.
-Wiem i na prawdę nie winię Cię za nic. Ja z Niallem.. to dość skomplikowany temat. Nie układało nam się od jakiegoś czasu i do tego moja choroba. Może to i lepiej, że jednak zerwał ze mną. Nie będzie musiał patrzeć jak umieram. -ostatnie zdanie niemal wyszeptałam. Ashton objął mnie niepewnie ramieniem, a ja wtuliłam się  w jego tors. Potrzebowałam teraz jego obecności. Możecie tego nie rozumieć, ale..Kiedyś był dla mnie kimś bardzo ważnym. Byliśmy razem dość długo, a ja bardzo go kochałam. Potem on wyjechał i to uczucie zanikło, ale wciąż jest w moim sercu. Traktuję go jak przyjaciela, bo więcej mu zaoferować nie mogę. Pomimo tego co zrobił mi i mojej siostrze, nie potrafię go znienawidzić. Po prostu..
-Chodź, nie możesz się przeziębić. -powiedział i pomógł mi wstać. Powoli wróciliśmy do domu. Zaprosiłam go do środka, ale powiedział, że lepiej pójdzie ze względu na Kaję i Harrego. Rozebrałam się z kurtki i butów i poszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie herbatę i z ciepłym napojem poszłam do swojego pokoju. Napisałam sms'a do Nialla.
Tęsknię za Tobą.. xX Alex ;c 
Nie liczyłam, że mi na to odpisze, ale chciałam żeby o tym wiedział. Opatuliłam się ciepłą kołdrą i ułożyłam wygodnie w łóżku. Włączyłam telewizor i oglądając zasnęłam. Obudził mnie dźwięk wiadomości. Z zamkniętymi oczyma zaczęłam szukać telefonu, ale nigdzie go nie było. Uchyliłam prawe oko i odnalazłam urządzenie na podłodze. Wzięłam do ręki i zerknęłam kto napisał. Niall. Kilknęłam "pokaż" i ...

________________________________________
Jest nowy rozdział ;)
Jejku.. aż nie możemy uwierzyć, że to już 40 rozdział! ;D
Pamiętamy jak dodałyśmy pierwszy i piszczałyśmy po dwóch komentarzach =)
Dziękujemy wam wszystkim za to, że jesteście tutaj i czytacie to co tworzymy! <3
Ale koniec przedłużania ;)

Co napisał Niall?
Czy przyjaźń z Ashtonem dobrze wpłynie na Alex?
Co wyjdzie na USG?

10 komentarzy = next ;))

Zapraszamy na stronkę na Facebooku:
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection?ref=hl
Oraz na nasze aski:
http://ask.fm/Daruuuuuu#_=_ <-- Alex <3
http://ask.fm/ehe36 <-- Kaja <3

Do kolejnego ! See you /Alex&Kaja