niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 35

-Obudziłem Cię? Przepraszam. -rzekł ochrypłym głosem Henry -pomyślałem, że chciałabyś znać wyniki jak najszybciej. -tłumaczył, a ja gwałtownie wstałam z łóżka.
-A są już? -zapytałam lekko zestresowana.
-Tak i.. chcesz przyjechać czy mam Ci teraz je powiedzieć? -miał jakiś dziwny głos.
-Przyjadę.. Albo nie, powiedz, bo nie wytrzymam! -plątałam się i żeby nie obudzić Harrego wyszłam z pokoju i szybko znalazłam się na tarasie.
-To tak.. Nie jesteś chora. Wszystkie badania wyszły dobrze i nie jesteś na nic chora. Nawet mogę powiedzieć, że jesteś okazem zdrowia. Ale..
-Ale? Skoro jestem zdrowa to o co chodzi? -pytałam już nieźle zmartwiona.
-Nie będę owijał w bawełnę.. Jesteś w ciąży. -powiedział, a mi zrobiło się słabo. Usiadłam na ziemi i oparłam się o ścianę.
-Że co?! Ale.. to pewne? -pytałam łamiącym się głosem.
-Tak, to jest pewne. Badania mówią same za siebie. Ale powinnaś się chyba cieszyć, prawda? -zdziwił się nieco mężczyzna.
-Niby tak, ale.. co jeśli Harry.. -zaczęłam, ale nie dokończyłam. -No dobra.. Dziękuję Henry, że zadzwoniłeś. -ucięłam.
-Nie ma sprawy i jeśli chcesz to mogę Cię umówić na wizytę kontrolną do naszego ginekologa. Doktor Keller to na prawdę świetny specjalista. -wychwalał Wanat.
-Jeśli możesz to byłabym wdzięczna.
-Nie ma problemu. To wyślę Ci sms'a z dokładną datą i godziną wizyty. Miłego dnia i pamiętaj, żeby przekonać Alex do chemii! -pożegnał się i rozłączył. Odłożyłam telefon na ziemię i schowałam twarz w dłoniach. Zaczęłam płakać, tak po prostu.
-Cholera jasna! -burknęłam pod nosem i podniosłam się z posadzki. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku do szklanki. Na zegarze była dopiero 8:40, więc reszta domowników wstanie dopiero za jakąś godzinę może dwie. Postanowiłam się przejść. Po cichutku wróciłam do swojej sypialni i się ubrałam. Zerknęłam jeszcze na śpiącego Hazzę i wyszłam. Ubrałam buty i kurtkę, ponieważ na dworze było dość zimno, po czym  zabrałam telefon, klucze i opuściłam dom. Powoli spacerowałam uliczkami Londynu. Przyglądałam się ludziom, którzy w biegu pokonywali kolejne odległości. Przyglądałam się kobietom spacerującym z małymi dziećmi. Niedługo to ja będę spacerować z wózkiem. -pomyślałam i skrzywiłam się na tą myśl. Przecież ja nie mogę być w ciąży! Ja jestem za młoda, tak samo Harry. Nie nadajemy się na rodziców. Wszystkie moje plany na przyszłość spłonęły.. Przecież miałam skończyć szkołę, iść na studia, wyszaleć się i dopiero myśleć o dzieciach, a nie w wieku 18 lat!
-Uważaj! -krzyknął jakiś facet, na którego przez przypadek wpadłam.
-Przepraszam! -powiedziałam i poszłam dalej. Zahaczyłam o budkę z pieczywem i kupiłam sobie drożdżówkę. W końcu poszłam bez śniadania. Z zakupionym śniadaniem usiadłam, po turecku, na jednej z ławek i w spokoju zaczęłam jeść. Niestety ten spokój nie trwał za długo, bo gdy brałam kolejny kęs ktoś zrobił mi zdjęcie.
-Fuck! -syknęłam w miarę cicho i wstałam. Zaczęłam iść w kierunku domu, ale okrężną drogą. Bałam się jak to powiem Harremu, jak to powiem Alex, rodzicom i w ogóle innym. Jak na to zareagują fani One Direction. Zerknęłam na zegarek i doznałam szoku. Była już 9:58. Schowałam urządzenie i szybszym krokiem wróciłam do domu. Gdy miałam wyciągać klucze, żeby otworzyć drzwi, ktoś to zrobił za mnie.
-Gdzie Ty byłaś? -zapytał Hazz przeczesując ręką włosy.
-Na spacerze. -powiedziałam neutralnym tonem i wyminęłam chłopaka. Był nieco zdziwiony moim zachowaniem, ale teraz nie za bardzo było mnie stać na czułości.
-Coś się stało? -pytał pomagając mi zdjąć kurtkę.
-Nie, wszystko dobrze, tylko chciałam się przewietrzyć. -upierałam się. Nie patrząc loczkowi w oczy uciekłam do salonu, a potem do swojego pokoju pod pretekstem kąpieli. Odetchnęłam z ulgą, gdy zamknęłam już drzwi łazienki. Powoli zdjęłam z siebie ubrania i w samej bieliźnie stanęłam przed ogromnym lustrem. Próbowałam dostrzec jakieś zmiany w mojej sylwetce, ale na szczęście jeszcze niczego nie było widać. Zdjęłam bieliznę i weszłam pod prysznic. Zimny strumień wody otulał moje ciało, a ja czułam jak napięcie we mnie wzrasta. Cholernie się bałam. Musiałam z kimś o tym porozmawiać. I z kim? Oczywiście, że z Alex! Szybko się wykąpałam i wyszłam spod prysznica. Owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju aby się ubrać. Gdy Hazz zobaczył mnie pół nagą uśmiechnął się łobuzersko i zaraz znalazł się obok mnie.
-Kochanie.. może pomóc Ci się ubrać? -wymruczał przygryzając delikatnie płatek mojego ucha.
-Sądzę.. że.. dam radę... sama. -wydukałam próbując się nie rozpłakać. Złapałam pierwsze lepsze rzeczy i uciekłam do łazienki. Szybko się ubrałam i opuściłam pomieszczenie. Chciałam jak najszybciej ewakuować się do pokoju siostry, ale Hazza mi na to nie pozwolił.
-Poczekaj mała. -powiedział obejmując mnie w talii i ciągnąc na swoje kolana.
-Harry puść mnie, muszę iść do Alex. -powiedziałam wciąż ukając od jego wzroku.
-Nie pójdziesz dopóki mi nie powiesz co się dzieje. -zagroził łagodnym tonem. -kochanie powiedz czy zrobiłem coś nie tak? Może powiedziałem no nie wiem.. Ktoś Ci coś zrobił? -ja nadal milczałam. -Kaja proszę, powiedz mi o co chodzi. -był bardzo zaniepokojony moim milczeniem. Już chciałam walnąć jakieś marne kłamstwo kiedy loczek całkowicie mnie zszokował. -Może masz wątpliwości co do naszego związku?
-Słucham? -rzuciłam i po raz pierwszy dzisiaj spojrzałam mu w oczy. -żartujesz sobie?! Nigdy nie będę miała wątpliwości co do nas. Kocham Cię i jestem tego w stu procentach pewna, rozumiesz?! -powiedziałam cały czas patrząc mu w oczy. Kąciki jego ust delikatnie się uniosły.
-A powiesz mi co jest? -dopytywał.
-Nie mogę, nie teraz... Znaczy nic się nie dzieje. Wszystko gra, ale teraz muszę iść porozmawiać z Alex. To bardzo ważne. -powiedziałam i wymusiłam w miarę naturalny uśmiech.
-A dostanę chociaż buziaka? Bo od rana skutecznie mnie unikasz. -stwierdził i spojrzał na mnie smutny.
-Przepraszam skarbie. -wyszeptałam i złączyłam nasze usta na krótką chwilę. -idź zjedź śniadanie, bo o 12 jedziemy na lotnisko. -dodałam i wstałam z jego kolan, potem udałam się do mojej bliźniaczki.
Gdy weszłam do jej pokoju dziewczyna leżała na łóżku i  się śmiała, a blondyn wygłupiał się. Zapukałam w drzwi, żeby zwrócić na siebie ich uwagę, podziałało.
-O Kaja! Gdzie uciekłaś? Twój narzeczony się martwił i to dość mocno. -zaśmiała się blondynka i poklepała miejsce obok siebie. Spojrzałam na nią wymownie, a ona już wiedziała o co chodzi. -Skarbie możesz zostawić nas na razie same? -zapytała i uroczo się do niego uśmiechnęła. Niall schylił się, pocałował dziewczynę i wyszedł.
-Co jest? -zapytała troskliwie, gdy drzwi za Horanem się zamknęły.
-Dzwonił do mnie Henry, bo są wyniki badań i.. -przerwałam na chwilę, żeby wyregulować oddech. -Powiedział, że jestem w ciąży. -powiedziałam, ale nie wytrzymałam tego i się rozpłakałam. Siostra mocno mnie do siebie przytuliła. Była w takim samym szoku jak i ja.
-Ale.. Przecież.. -jąkała się.
-Wiem, też się tego nie spodziewałam. Nie brałam tego nawet pod uwagę, ale jednak. -powiedziałam ocierając łzy. -Najgorsze jest to, że w weekend mam jechać z Harrym do jego rodziny, do Holmes Chapel, a ja nie wiem jak mu o tym powiedzieć.
-Nie możesz tego przed nim ukrywać. On powinien być pierwszą osobą, która się o tym dowie.. -powiedziała po czym dodała -oczywiście pierwszą, zaraz po nas. -próbowała mnie rozśmieszyć i udało jej się to, zresztą.. jak zawsze!
-Uwielbiam Cię! -powiedziałam i mocno przytuliłam siostrę.
-A teraz idziemy coś zjeść! Ty jako ciężarna musisz się zdrowo odżywiać, a ja jako głodomor muszę dużo jeść. -zaśmiała się i pociągnęła mnie do drzwi. Szybko otarłam jeszcze łzy z policzków i poszłyśmy do kuchni. Tam oczywiście byli nasi chłopcy, zajadający śniadanie. Blondynka usiadła Horanowi na kolanach i poczęstowała się jedną z jego kanapek. Ja zajęłam miejsce na blacie i zabrałam swój wcześniej niedokończony sok.
-Kotku chcesz coś zjeść? -zapytał loczek.
-Nie, dziękuję. Na spacerze wstąpiłam do piekarni. -wyjaśniłam z delikatnym uśmiechem, ale dalej nie mogłam patrzeć mu w oczy. Chłopak wrócił do jedzenia i spojrzał na moją siostrę zmartwiony. Ona tylko dyskretnie pokazała mu, że wszystko gra. Gdy Horankowie zjedli poszli na górę, jak mniemam do studia.
-Martwię się. -powiedział chłopak podchodząc do mnie.
-Niepotrzebnie. Wszystko jest okej. -powiedziałam patrząc na jego koszulkę.
-Co wykazały badania? -zapytał, a ja spojrzałam mu w oczy. -Wiem, że znasz je już. Powiedz mi proszę co wykazały.
-Skąd wiesz? -zmieszałam się.
-Kaja powiedz, nieważne czy są dobre czy złe. Powiedz mi co Ci jest. -nalegał łapiąc mnie za dłoń.
-Jesteś pewien? -odciągałam to jak najbardziej mając nadzieję, że ktoś wejdzie lub zapuka do drzwi czy zadzwoni do niego. Niestety tak się nie stało.
-Kaja! -jęknął zirytowany Harry.
-Dobra, dobra.. Kochanie tylko proszę, nie złość się na mnie. -zaczęłam, a on już całkowicie nie rozumiał. -Będziemy mieli dziecko. -wydukałam i odwróciłam wzrok. Chłopak na chwilę zaniemówił. Zabrał ręce, które wcześniej trzymał na moich biodrach i odsunął się kawałek. Właśnie tego się bałam! Że on nie będzie zadowolony z tej ciąży. -Przepraszam. -wyszeptałam i spuściłam wzrok.
 Brunet bez słowa wyszedł z pomieszczenia, a ja po raz kolejny dzisiaj zaczęłam płakać. Zeskoczyłam z blatu i uciekłam do jednego z pokoi na piętrze. Chciałam być sama, całkiem sama. Gdy byłam już w upragnionym miejscu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Nie mogę go stracić. Nie dam sobie rady bez niego. Harry jest dla mnie wszystkim, jest całym moim światem! Bez niego nie ma mnie..

#Alex#
Siedzieliśmy w studiu i się wygłupialiśmy.
-Kochanie może coś nagramy? -zaproponował chłopak. Spojrzałam na niego i przygryzłam dolną wargę.
-Okej. -odpowiedziałam i podniosłam się z miejsca. Wzięłam swoją gitarę, a Nialler wziął gitarę Kai.
-Co zagramy? -spytałam patrząc na chłopaka. On chwilę pomyślał po czym zagrał pierwsze dźwięki. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tej piosence. Zaśpiewałam niepewnie pierwsze wersy, ale już po chwili mój głos się wzmocnił. W duecie z Niallem czułam się prawie tak idealnie jak w duecie z Kają. Oni obydwoje byli dla mnie ogromnie ważni. Po skończonym utworze chłopak szybko pobiegł do sprzętu i coś kliknął .Zdziwiona ruszyłam za nim.
-Mamy to nagrane. -uśmiechnął się tryumfalnie i pocałował mnie w policzek. Cicho się zaśmiałam i pociągnęłam go na zewnątrz.
-Idziemy obejrzeć jakiś dobry film. -zarządziłam i trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 11:30.
-O kurde! Zapomniałam, że o 13 Effy ma samolot. -powiedziałam i spojrzałam na blondyna, a potem na mój strój. Chłopak zaczął się śmiać, a ja spanikowana pobiegłam do swojego pokoju się zebrać. Wstąpiłam jeszcze do pokoju Kai, ale nikogo tam nie było. Szybko się ubrałam, a z makijażu zrezygnowałam i zapukałam do pokoju Ausa.
-Hej, jesteście gotowi? -zapytałam parę. Kiwnęli głowami na zgodę. -To o 12 równo jedziemy. -uśmiechnęłam się i wycofałam z pokoju.
-Niall wiesz gdzie jest Kaja i Harry? -zapytałam.
-Hazz na tarasie, a Kaja to nie wiem. -odpowiedział i wysłał mi całusa w powietrzu. Zaśmiałam się, podbiegłam do niego i go pocałowałam.
-Ja wolę takie prawdziwe. -wyszeptałam i odsunęłam się od mojego skarba, aby udać się do loczka. Był jakiś dziwny. Zdenerwowany? Zmartwiony? Coś w ten deseń.
-Znowu zgubiłeś mi siostrę? -zaczęłam próbując rozluźnić atmosferę, ale na Hazzę to nie podziałało. Spojrzał na mnie przelotnie, ale nie odezwał się ani słowem
.- Ej.. Wszystko gra? -spytałam kładąc mu rękę na ramieniu. Loczek przeczesał dłonią włosy i nagle wypalił.
-Nie.. Nic kurwa nie jest dobrze! -syknął i z całej siły rzucił coś do basenu. Jak się okazało to był jego telefon. Co za człowiek...
-Uspokój się i powiedz co się stało? -mówiłam nadal spokojnie, ale podejrzewałam o co chodzi..
-Wiedziałaś? -zapytał tak, jakbym wcześniej nic nie mówiła. Spojrzałam na niego niby zdezorientowana. -O ciąży. Czy wiedziałaś o tym, że ona jest w ciąży?
-Tak, powiedziała mi niedługo przed Tobą. -wyznałam -Harry to chyba nie jest koniec świata, prawda? -powiedziałam niepewnie, a on spojrzał na mnie z politowaniem.
-Nic nie rozumiesz.. -stwierdził i znów patrzył przed siebie.
-To mi wytłumacz. -zaproponowałam i pociągnęłam go na huśtawkę.
-Oni ją zniszczą.. Nie dadzą jej spokoju. Tobie zresztą też. Nie będziecie miały żadnej prywatności, żadnego życia osobistego, bo oni zawsze się w to wpierdolą i to nagłośnią. Nasze dziecko będzie znane przez miliony ludzi na całym świecie.
Od narodzin w internecie będzie tysiące jego zdjęć. Nie będzie mogło wyjść spokojnie z domu, żeby ktoś nie zrobił mu zdjęcia czy pytał o jego tatę. Przeze mnie Kaja nie będzie miała życia. -mówił zmartwiony. To było urocze, że tak bardzo się tym martwił. -A najgorsze jest to, że prasa nie wie nic o zaręczynach, o Twojej chorobie i o dziecku. Jeśli teraz się o tym dowiedzą, to od razu rzucą was na głęboką wodę, a ja z Niallem nie możemy w żaden sposób was  przed tym chronić.. Jestem beznadziejny, nie potrafię nawet ochronić swojej dziewczyny!  -jęknął i schował twarz w dłoniach.
-Nie mów tak! Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile dla niej znaczysz! Ona wiedziała od początku, że to nie będzie łatwe. Robisz co możesz i Kaja to docenia. Kiedyś i tak musieliby się dowiedzieć o tym wszystkim. Im wcześniej tym lepiej. Szybciej sobie odpuszczą. Dzisiaj ma być ta konferencja prasowa? -spytałam, a on kiwną głową. -W takim razie pojedziemy z wami i jeśli będą mieli do nas jakieś pytania to na nie odpowiemy. -Chłopak jednak dalej nie był pewien i gdybyśmy mieli więcej czasu to próbowałam bym go przekonać, ale to innym razem. -Dobra, teraz powiedz mi gdzie jest Kaja? -zapytałam, a on wzruszył tylko ramionami. -Poszukaj jej na dole, ja idę na górę. I zbieraj się, bo zaraz jedziemy. -poklepałam go po kolanie i wstałam. -Nie wiem czy to coś w ogóle dla Ciebie znaczy, ale cieszę się, że moja siostra trafiła właśnie na Ciebie. Może na początku nie dogadywaliśmy się za dobrze, ale jesteś wspaniałym chłopakiem i idealnie do siebie pasujecie. -wyznałam i zniknęłam we wnętrzu domu. Szybko wbiegłam na górę i zaglądałam do każdego pokoju po prawej stronie. I Kaja oczywiście musiała byś w pierwszym pokoju po LEWEJ stronie.. Spojrzałam na siostrę i niepewnie weszłam do środka. Bez słowa podeszłam bliżej i położyłam się koło dziewczyny.
-Musimy się zbierać na lotnisko. -powiedziałam dość cicho i odgarnęłam jej włosy do tyłu.
-Przepraszam, ale ja nie dam rady. -wydukała i odwróciła się do mnie. -on go nie chce. -wyszeptała, a z oczu poleciały jej łzy. Mocno przytuliłam siostrę do siebie.
-To nie prawda.. On Cię kocha.- mówiłam, ale dziewczyna była zbyt roztrzęsiona, żeby myśleć logicznie. -powiem Demz, że źle się czułaś. -dodałam, a Kaja tylko powiedziała bezgłośnie "dziękuję". Uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam z pokoju. Na dole wszyscy byli już gotowi.
-Gdzie Kaja? Powinniśmy już jechać. -odezwała się Effy.
-Ona przeprasza, ale nie pojedzie z nami. Źle się czuje i teraz śpi.  -wyjaśniałam. Cały czas czułam na sobie wzrok Harrego.
-No okej. To jedźmy. -powiedziała i spojrzała na Austina. Chłopak przyciągnął ją do siebie i pocałował. Uśmiechnęłam się i wzięłam swoją bluzę. Niall splótł nasze dłonie i już mieliśmy wychodzić, gdy Styles pociągnął mnie do tyłu.
-Zostanę z nią. -powiedział niepewnie.- chyba powinniśmy porozmawiać.  -dodał.
-Nie dziś, nie teraz. To nic nie da. Ona jest w marnym stanie i teraz pewnie śpi. -wyznałam na co chłopak posmutniał.
-Nie chciałem, żeby tak wyszło. -jęknął brunet.
-Wiem, ale jutro sobie to wyjaśnicie. -poklepałam go po ramieniu i ruszyłam do drzwi. Wpakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy na lotnisko.
~*~
 Po nie całej godzinie byliśmy na miejscu. Zabraliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy na odprawę. Musieliśmy żegnać się przed odprawą, bo nie wpuszczali do środka.
 -No.. to już czas. -powiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Mocno ją do siebie przytuliłam.
-Nie płacz! -zaśmiałam się i pocałowałam kuzynkę w policzek. -jakoś załatwimy, że do nas wrócisz.-powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Potem dziewczyna pożegnała się z Niallem. Najtrudniej jej było z Ausem. Mocno się w niego wtuliła i już całkowicie rozpłakała.
-Kochanie nie płacz. -mówił Aus patrząc kolorowo włosej w oczy. -wrócisz do mnie, jakoś to załatwię. -zapewniał Demz. Potem czule ją pocałował. -musisz już iść. -wyszeptał. Po raz ostatni ją pocałował i wypuścił ze swoich objęć. Effy złapała za walizkę i ruszyła w kierunku bramek. Potem zniknęła za dużymi drzwiami. Spojrzałam na mojego przyjaciela i złapałam go za dłoń.
-Wracajmy do domu. -powiedział smutno. Samochód prowadził Austin, a ja z Horanem siedzieliśmy z tyłu. Całą drogę chłopak wypytywał mnie o Kaje i Harrego.
-Dobra! -jęknęłam, gdy miałam go już dość. -tylko macie jej nie mówić, że wiecie.-uprzedziłam.
-Dobrze, ale mów już. -wtrącił się kierowca.
-Kaja jest w ciąży. -powiedziałam, a oni obydwoje wytrzeszczyli oczy.
-Co?! -rzucili jednocześnie.
-Gówno.. -prychnęłam. Patrzyli na mnie nie dowierzając. -Austin patrz na drogę! -krzyknęłam widząc, że chłopak zjeżdża z właściwego pasa.
-Cholera! -syknął i próbował wykręcić. Na wprost jechał rozpędzony samochód...
_______________________________
Jest rozdział ;)
Jak wam minęły święta? :) Macie jakieś plany na sylwestra? :D Pochwalcie się ^^
Dziękujemy wszystkim za życzenia i również składamy wam ,spóźniona,ale jednak, życzenia świąteczne.
Zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz spełnienia marzeń! ;*

Co się stanie podczas drogi?
Czy Kaja pogodzi się z Harrym?
Co z wyjazdem do Holmes Chapel?

Stronka na Facebooku:
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection?ref=hl
https://www.facebook.com/pages/One-Directions-girls/672774506078862

Pytania -->
Kaja: http://ask.fm/ehe36
Alex: http://ask.fm/Daruuuuuu     /Alex&Kaja 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 34

-Wymyśliłam, że pojadę do jakiejś kliniki, na jakiś czas. Może jak będzie wiedział, że jestem pod dobrą opieką, to nie będzie się tak zamartwiał. -powiedziałam patrząc niepewnie na siostrę.
-Wiesz, że nie puszczę Cię tam samej. -oznajmiła poważnym głosem. Już otwierałam usta, żeby zaprotestować, ale dziewczyna mi przerwała. -Ani słowa! Albo jedziemy we dwie, albo nie pojedziesz wcale! -zagroziła, a ja zamilkłam. Blondynka uśmiechnęła się do mnie i ułożyła wygodnie w łóżku. -idźmy lepiej spać. Jutro zabiorę Cię na duże zakupy. -puściła mi oczko i poszła spać. Ja również ułożyłam się do snu, ale nie mogłam zasnąć. Cały czas miałam w głowie mojego Horanka. Postanowiłam do niego napisać.
Śpisz kochanie? ;* Wiesz.. tak się zastanawiam nad tym i chyba podjęłam jedną ważną decyzję, ale wyjaśnię Ci wszystko jutro. Teraz śpij spokojnie. Kocham Cię<3
Wysłałam i zamknęłam oczy. Chłopak mi nie odpisał, więc podejrzewam, że spał. To dobrze, że chociaż on się wysypia.. Moje rozmyślenia o tym wszystkim skończyły się około 3 w nocy, gdy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

#Następnego dnia #

Obudziła mnie pielęgniarka, która o dziwo, przyszła po Kaję, a nie po mnie. Patrzyłam zdziwiona na siostrę.
-Później Ci wyjaśnię. -powiedziała i ruszyła za kobietą. Zerknęłam na zegarek wiszący nad drzwiami, który wskazywał godzinę 6:30. Po kilkunastu minutach wróciła moja siostra i trzymała wacik przy zgięciu lewej ręki. Spojrzałam na nią, a ona powiedziała.
-Harry prosił mnie, żebym zrobiła badania, więc je zrobiłam. Nic takiego. -uśmiechnęła się i znów położyła do łóżka. -A i Henry powiedział, że wypis dostaniesz koło 9, więc możemy jeszcze iść spać. -dodała i ułożyła się na łóżku. Ja jednak nie mogłam zasnąć, więc zaczęłam przeglądać internet. Było dużo zdjęć Kai i Harrego z pytaniem czy się zaręczyli, ale były też artykuły takie jak: "Dlaczego Alex Shugar, dziewczyna Nialla Horana  z One Direction, od kilku dni przebywa w szpitalu? Co jej jest?". Jęknęłam cicho czytając te wszystkie komentarze i chamskie sugestie. Co oni mogą wiedzieć?! -mówiłam sobie w myślach. Sięgnęłam do szuflady i wyjęłam słuchawki. Włączyłam moją ulubioną playlistę i słuchałam każdej piosenki po kolei. Tak zleciał mi czas do 8: 30, gdy do sali wparowali chłopcy.
-Matko.. oni są nieznośni. -jęknął Malik.
-Cicho, one jeszcze śpią. -uciszył Mulata Niall. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do blondyna. -Hej kotku. -powiedział i czule mnie pocałował.
-Hej. -powiedziałam i odwzajemniłam buziaka. Hazz chciał tylko przykryć Kaję kołdrą, ale dziewczyna się wtedy obudziła.
-Przepraszam, nie chciałem Cię budzić. -powiedział i pocałował ją w czoło.
-Która godzina? -spytała przeciągając się na łóżku.
-8:35 -odpowiedział Liam.
-Ooo to obudziłeś mnie w samą porę. -uśmiechnęła się i wstała z łóżka. Momentalnie zbladła i pobiegła do łazienki. Potem było tylko słychać jak wymiotuje.
-Co jej jest? -zmartwił się Louis patrząc na Harrego.
-Nie mam zielonego pojęcia. -jęknął chłopak i chciał iść za nią.
-Harry nie, nie idź tam. -powiedziałam i wstałam. -zobaczę co z nią. -uśmiechnęłam się delikatnie i zniknęłam w łazience. Spojrzałam na siostrę pochyloną nad toaletą.
-Idź stąd proszę, nie patrz na to. -wydukała ocierając papierem usta.
-Oj nie przesadzaj.. Widziałam Cię już w gorszym stanie. -zaśmiałam się i położyłam rękę na jej plecach po czym delikatnie zaczęłam masować. Blondynka zwymiotowała jeszcze z dwa razy i przemyła usta wodą.
-Cholerne mdłości. -syknęła krzywiąc się na ohydny smak w ustach.
-Ale dlaczego je masz? -zapytałam - może coś Ci zaszkodziło? -zgadywałam.
-Możliwe, nie wiem.. Miejmy nadzieję, że jeśli to coś złego, to dzisiejsze badania to wykażą. -powiedziała i uśmiechnęła się do mnie niemrawo. Odwzajemniłam uśmiech i pomogłam jej wstać z ziemi. Wróciłyśmy do sali, gdzie Styles chodził nerwowo.
-Wszystko okej? -zapytał zatroskany obejmując ją w talii.
-Tak, już dobrze. -uśmiechnęła się, wzięła swoją kosmetyczkę i znów zniknęła w łazience. Ja też zabrałam potrzebne rzeczy i poszłam za siostrą. Około 9 byłyśmy już gotowe i czekałyśmy tylko na mój wypis. Gdy doktor go przygotował szybko wyszliśmy ze szpitala. Oczywiście nie obyło się bez nachalnych paparazzi, ale co poradzić..Przepychaliśmy się przez tłum. Reporterzy cały czas zadawali pytania, robili zdjęcia i zagradzali nam drogę z każdej strony.
-Proszę państwa! Nie odpowiemy teraz na żadne pytanie! Jutro odbędzie się konferencja prasowa, na której udzielimy odpowiedzi na wszystkie pytania. Teraz proszę nas przepuścić! -powiedział Liam, jednak to nie podziałało na tłum. Jakimś cudem przecisnęliśmy się do samochodu, do którego szybko wsiedliśmy. Niall jak najszybciej odjechał ze szpitalnego parkingu.
~*~
Siedziałam w salonie z Kają i Effy i oglądałyśmy film. Chłopcy byli na próbie, a Austin u siebie. Nagle z góry zszedł Drake i skierował się do nas.
-No dziewczyny.. skończyliśmy. -uśmiechnął się, a ja poklepałam miejsce koło siebie. -tak jak obiecałem, wyrobiliśmy się około tygodnia. -dodał i usiadł na sofie.
-To genialnie, a tej pokój pierwszy po lewej? -pytałam.
-Tak jak ustaliliśmy, ściana wolna. -uśmiechnął się.
-Idealnie. -Kaja klasnęła w dłonie z radości. -Oczywiście jutro przelejemy Ci na konto resztę pieniędzy. -dodała i puściła oczko brunetowi. On uśmiechnął się uroczo.
-Nie ma pośpiechu. Jakbyście chciały jeszcze dorabiać trzecie piętro to znacie mój numer. -zaśmiał się, a my razem z nim. -Będę leciał. Muszę dopilnować jeszcze jednego remontu. -wstał i pomachał nam po czym opuścił dom. Effy zadzwonił telefon, więc wyszła z salonu. Spojrzałam na siostrę, a ona położyła się i głowę oparła na moich nogach. Zaczęłam głaskać ją po włosach.
-W końcu dom wykończony.. Patrz jak to się fajnie ułożyło. Mamy własny dom, wspaniałych chłopaków i nawet dobry kontakt z rodzicami. Straciłyśmy pięciu  wrogów, a zyskałyśmy piątkę przyjaciół. Jest idealnie! Jeszcze tylko Ty się wykurujesz i już w ogóle będzie fantastycznie. -mówiła podekscytowana. Zaśmiałam się cicho, schyliłam i delikatnie pocałowałam w głowę. Pooglądałyśmy jeszcze trochę po czym poszłyśmy po raz kolejny dzisiaj obejrzeć pokoje na górze. Są takie śliczne! Przechodziłyśmy przez wszystkie pokoje i zachwycałyśmy się nimi aż doszłyśmy do mojego ulubionego -pokoju muzycznego.
-Zaśpiewajmy coś! -poprosiłam. Pokój ten to było mini studio nagraniowe. Był cały potrzebny sprzęt i kilka instrumentów.
-Dobra, właź tam. -powiedziała blondynka i włączyła wszystko co trzeba. Ja wzięłam swoją gitarę i podłączyłam do wzmacniacza. Zaraz dołączyła do mnie siostra i wzięła swój instrument po czym również dodała mu mocy. Zaczęłyśmy grać jedną z piosenek Demi Lovato "Heart by heart". To śliczna piosenka. Idealnie się w nią wczułyśmy i wyśpiewywałyśmy kolejne dźwięki. Gdy zaśpiewałyśmy całą piosenkę, ktoś zaczął nam bić brawa. Spojrzałyśmy w kierunku szyby, za którą stali rodzice, Niall i Harry. Uśmiechnęłam się do blondyna.

#Kaja#
Odłożyłyśmy gitary i wyszłyśmy z pomieszczenia.
-Ślicznie dziewczyny! A ten dom.. Jest po prostu przepiękny! -zachwycała się mama. Zaśmiałam się cicho i puściłam oczko do loczka.
-Tylko tam w jednym pokoju nie dokończyli ścian. -zauważył tato.
-Tak ma być. Na tą ścianę zaplanowałyśmy coś specjalnego. -wyjaśniła Alex i spojrzała na mnie radośnie.
-Widzieliście już wszystkie pokoje? -zapytałam nagle.
-Tak, widzieliśmy i są wspaniałe! A to studio.. w pełni profesjonalne.- skomentował tato z uznaniem.
-To może się czegoś napijecie? -zaproponowałam, na co rodzice się zgodzili. Wyszli jako pierwsi i zeszli na dół. A my przywitałyśmy się z chłopakami. Delikatnie pocałowałam Harrego w usta.
 Jednak Alex z Niallem potrzebowali trochę więcej czasu, więc dyskretnie się wycofaliśmy. Wyszliśmy na korytarz i chłopak splótł nasze dłonie.
-Powiemy im dzisiaj? -zapytał podnosząc nasze dłonie i wskazując na pierścionek. Przygryzłam dolną wargę i zastanawiałam się czy to dobry pomysł.
-Nie wiem czy jestem gotowa im to powiedzieć. -jęknęłam zatrzymując się. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w czoło.
-Możemy poczekać. -wyszeptał i przejechał delikatnie kciukiem po moim policzku. Uwielbiałam jak tak robił, jak dotykał mnie tak delikatnie. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chodźmy na dół. -wyszeptał i ucałował mnie w policzek. Zeszliśmy do rodziców. Effy właśnie podawała im kubki z ciepłymi napojami. Usiadłam na wprost mamy, a Harry stanął za mną i położył dłonie na moich ramionach.
-Kaja a jak ze szkołą? Bo rozumiem, że Alex teraz nie będzie chodziła. Bynajmniej przez jakiś czas, prawda? -zapytał tato popijając ciepłą herbatę.
-Ustaliłyśmy z nauczycielami, że będziemy zaliczać wszystko po kolei. Mają nam dać karty z rozpisanymi tematami. -wyjaśniłam.
-Wam? To Ty też masz zamiar nie chodzić do szkoły? -zdziwiła się Nicole.
-Mamo nie zostawię Alex samej. Effy jutro wyjeżdża, Austin chodzi do szkoły tak samo jak chłopcy. Oni dodatkowo mają jeszcze próby i rożne inne rzeczy związane z karierą. A nie pozwolę, żeby została sama w domu. -mówiłam stanowczym tonem, żeby zrozumieli, że zdania nie zmienię.
-Ale to można jakoś załatwić. Znajdziemy kogoś kto się nią zajmie i.. - nie dałam jej skończyć.
-Mamo. -powiedziałam spokojnie. -Nie zostawię jej. Dobrze wiesz, że mnie nie przekonasz. -uśmiechnęłam się niemrawo, a tato zaczął się śmiać. Wszyscy spojrzeli na niego zdezorientowani.
-Ona zawsze była uparta i tak się zastanawiam po kim to ma skoro ja jestem uległy. -wyjaśnił i znów zaczął się chichrać. Kobieta lekko walnęła tatę w ramię i sama też się zaśmiała.
-Ale dobrze je wychowaliśmy. Trzymają się razem mimo wszystko. -przyznała i upiła łyk kawy. -Ale gdzie ta nasza druga córką? -zapytała wyglądając zza ściany w kierunku schodów.
-Zaraz pewnie przyjdą. -powiedziałam i położyłam swoją dłoń na dłoni Hazzy. Delikatnie spletliśmy swoje palce. Mama uśmiechnęła się do mnie.
-W końcu jesteście ! -powiedział Billy z uśmiechem widząc wchodzącą do kuchni parę. Moja siostra usiadła na blacie, a Nialler stanął koło niej. Wyglądali przeuroczo, gdy po kryjomu trzymali się za ręce. Trochę porozmawialiśmy z rodzicami. Mama ponarzekała, że za rzadko ich odwiedzamy i że nie chodzimy do szkoły. Ale na koniec przyznali, że są z nas dumni i się pożegnali. Cicho odetchnęłam, gdy wyszli i rozwaliłam się w salonie. Zamknęłam oczy i delektowałam ciszą, gdy poczułam mokre pocałunki na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam chłopaka po włosach. Nie musiałam otwierać oczy, żeby wiedzieć, że to on. Brunet przeniósł się na moje usta. Czule mnie całował, a dłońmi jeździł po moim ciele.
-Ej, ej.. Tylko nie tutaj! -zaprotestowała Alex rzucając w nas poduszką.
-Jesteś okropna. -skomentowałam, a Styles odsunął się ode mnie i pomógł mi usiąść.
-Ja okropna?! Ja?!.. No dobra, może czasem. -zaśmiała się, a my razem z nią. Loczek co chwilę smyrał mnie po ręku, szyi i brzuchu. Czasem gryzł mnie delikatnie lub całował. Jednak ja byłam nieugięta i nie reagowałam na jego zaczepki. Zielonooki zaczął się już denerwować i łaskotał mnie.
-Przestań. -śmiałam się, odciągając jego ręce od mojego brzucha.
-To chodź ze mną na spacer. -wymruczał mi do ucha.
-Nie chce mi się. -jęknęłam i spojrzałam mu w oczy. Brunet zrobił smutną minkę i znów zaczął mnie łaskotać.
-Harry! Przestań! -powiedziałam stanowczo, ale nie mogłam powstrzymać śmiechu. -Możemy iść wieczorem na spacer, ale teraz mi się nie chcę. -tłumaczyłam. Haroldowie nie spodobał się ten pomysł. Wziął mnie na ręce i zaniósł do przedpokoju. Posadził na szafce i zaczął nakładać mi buty.
-Jesteś chory.. -stwierdziłam patrząc na niego z politowaniem.
-Nie dałaś mi innego wyboru. -powiedział pełen spokoju. Zerknęłam na siostrę, która tarzała się ze śmiechu,a razem z nią Niall, Austin i Effy.
-Tak was to śmiesz?! -poirytowałam się, oczywiście na żarty.
-Tak! -krzyknęli jednocześnie, a mi mimowolnie podniosły się kąciki ust. Gdy brunet ubrał już mnie, zabrał się za ubieranie siebie. Gdy był gotowy zdjął mnie z szafki i za rękę wyprowadził z domu. Nic się nie odezwałam, nie zaprotestowałam, ale szczerze mówiąc nie miałam ochoty na spacer. Byłam zmęczona i sama nie wiem czym. Spacerowaliśmy cały czas w ciszy. Usiedliśmy w parku na ławce i wtuleni w siebie oglądaliśmy biegające dzieci.
-Dzwoniła do mnie wczoraj moja mama. -zaczął chłopak. Zerknęłam na niego, a loczek uśmiechnął się delikatnie. -dowiedziała się z gazet, że mam dziewczynę i troszkę mi się oberwało, że nic jej nie powiedziałam. -wyjaśnił, a ja delikatnie się zaśmiałam i znów oparłam głowę o tors chłopaka. -Moi rodzice zaprosili nas do siebie w ten weekend. -dodał. Nawet się nie ruszyłam. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała ich poznać. Tym bardziej, że planujemy z Harrym ślub.
-Chcesz jechać? -zapytałam patrząc mu głęboko w oczy.
-Zależy mi żebyś poznała moich rodziców. -przyznał, a ja pogłaskałam go po policzku.
-W takim razie w ten weekend jedziemy do Holmes Chapel. -powiedziałam  i złączyłam nasze usta. Widać było, że chłopak bardzo się ucieszył na ten wyjazd. Posiedzieliśmy jeszcze trochę po czym wróciliśmy powolnym krokiem do domu.

#Tego samego dnia, wieczorem około godz. 22#

Leżałam na łóżku w swoim pokoju i czytałam książkę. Alex z Niallem już spali, a Effy i Austin oglądali coś w salonie. On bardzo przeżywał wyjazd naszej kuzynki. To urocze, że mimo tak długiej znajomości, dopiero teraz się w sobie zakochali. Nie mogłam się skupić na czytanym tekście, więc odłożyłam książkę i leżąc na brzuchu myślałam jak zatrzymać Demz tutaj w Londynie. Mogłybyśmy zapisać ją tutaj do szkoły, a mieszkać może u nas. W końcu niedługo będzie pełnoletnia i sama będzie o sobie decydować. Albo pojedziemy z nią do Polski i przekonamy jej rodziców, żeby się zgodzili i pozwolili jej zamieszkać z nami. To jest nawet dobry pomysł.  - miałam w głowie kilka scenariuszy. Rozmyślenia przerwał mi Hazz, który przyniósł dwa kubki z czymś gorącym.
-Proszę. -wyciągnął do mnie rękę z jednym kubkiem. Jak się okazało było w nim kakałko.
-Dziękuje kochanie. -pocałowałam chłopaka w policzek i upiłam łyk napoju.
-Dziś mamy środę, więc do piątku jeszcze troszkę czasu. -mówił brunet. -bardzo się cieszę, że jedziesz ze mną. Bałem się, że się nie zgodzisz. -wyznał przytulając mnie do siebie.
-Wiem, że to dla Ciebie ważne. I w sumie.. i tak bym tego nie uniknęła. A Twoi rodzice muszą być genialnymi ludźmi skoro mają takiego wspaniałego syna.- wyszeptałam mu prosto do ucha. Harry zaśmiał się i odstawił kubek. Potem to samo zrobił z moim i powoli się do mnie zbliżył. Złączył nasze usta w czułym pocałunku. Nasze języki walczyły ze sobą, a ciała były coraz bliżej. Wplotłam palce w jego loki i lekko pociągnęłam za nie na co chłopak syknął w moje usta. Zdecydowanie lubił, gdy robiłam się niedelikatna. Loczek odsunął się ode mnie na kilka centymetrów i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteś całkowicie moja.. Że niedługo zostaniesz moją żoną. -wyszeptał i delikatnie mnie pocałował. Jednak nie na długo, bo po kilku sekundach wstał z łóżka. Patrzyłam na niego zaciekawiona co ma zamiar zrobić. Brunet zdjął koszulkę i podszedł do szafy. Ze swojej półki wziął czystą parę bokserek i skierował się do łazienki.
-Aha. -zaśmiałam się i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Padał deszcz.. W sumie to jak zawsze, w końcu to Londyn!
-Kotku, wiesz gdzie jest mój ręcznik? -zapytał rozglądając się po pokoju.
-Ty zawsze czegoś szukasz. -zaśmiałam się i wzięłam materiał do ręki. -masz. -powiedziałam i rzuciłam nim w chłopaka. On zarzucił sobie ręcznik na ramiona i podszedł do mnie.
-Dzięki, słońce. -powiedział, po czym przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Poszedł się myć, a ja położyłam się na łóżku i po niedługiej chwili zasnęłam.

#Następnego dnia#
Obudził mnie telefon. Zerknęłam kto dzwoni i nieco się zdziwiłam.
-Hej, a coś się stało, że dzwonisz tak wcześnie? -powiedziałam zaspanym głosem.
-Obudziłem Cię? Przepraszam. -rzekł ...
________________________________________
Jest nowy rozdzialik! ;)
To tak.. Przy ostatnim rozdziale nie popisaliście się z komentarzami.. I zdajemy sobie sprawę z tego, że to może być nasza wina, bo miałyśmy dwutygodniowy postój, ale mamy nadzieję, że się poprawicie.
Teraz święta, więc troszkę nadrobimy zaległości. ;)

Kto dzwoni do Kai?
Czy Alex zgodzi się na chemię?
Co zrobią w sprawie Effy, czy ona wyjedzie?

Stronka na Facebooku:
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection?ref=hl
https://www.facebook.com/pages/One-Directions-girls/672774506078862

Pytania -->
Kaja: http://ask.fm/ehe36
Alex: http://ask.fm/Daruuuuuu   /Alex&Kaja 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 33

Obiecaj mi, że zajmiesz się Niallem jeżeli nie wygram z chorobą. Chciałabym żeby znalazł sobie nową dziewczynę i był szczęśliwy..-powiedziałam smutnym głosem. Oczy mojej siostry napełniły się łzami.
-Ty wygrasz z chorobą..-powiedziała łamliwym się głosem.
-Obiecaj mi to..-nalegałam.
-Obiecuję.

*Następny dzień*

#Kaja#
Rano obudziła nas pielęgniarka, która zabrała Alex na badania. Leżałam wpatrzona w sufit, gdy do sali wbiegł Niall z wielkim miśkiem i Hazz z siatką. Lekko się podniosłam i zaczęłam śmiać. Blondyn wyglądał uroczo z tym wielkim pluszakiem. Podeszłam do Harrego i wpiłam się w jego usta.
-Gdzie Alex?-pytał Niall rozglądając się po pomieszczeniu.
-Na badaniach-odpowiedziałam odrywając się od loczka.
-Effy przygotowała wam kilka wygodnych ubrań-powiedział brunet podając mi siatkę. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam po czym wróciłam do sali.
-Jedliście coś?-zapytałam chowając niepotrzebne rzeczy.
-Jeszcze nie, ale chętnie bym coś przekąsił-mówił Hazz patrząc mi w oczy.
-No to na co czekamy?-powiedziałam z uśmiechem-Chodźmy do bufetu.
 Loczek od razu wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Idziesz Niall?-zapytałam chłopaka siadającego na łóżku.
-Nie. Poczekam na Alex-odparł.
-No to jak chcesz. Przyniesiemy ci coś do jedzenia-uśmiechnęłam się do niego.
-Nie trzeba..-mówił kładąc się na łóżku Alex. Wraz z zielonookim ruszyliśmy na dół gdzie znajdował się mały bufet. Gdy byliśmy na miejscu Hazz zamówił za nas i wziął też coś dla Alex i Nialla na wynos. Dziwnie się zachowywał. Nie odzywał się do mnie i unikał mojego wzroku. Znałam go już na tyle, że umiałam rozpoznać kiedy było coś nie tak. Gdy wszystko było gotowe wzięliśmy zamówione przez nas rzeczy i ruszyliśmy do stolika. w ciszy zaczęliśmy jeść. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał od wyjścia z sali. W końcu nie wytrzymałam.
-Coś nie tak?-zapytałam patrząc na chłopaka.
-Wszystko w porządku-odpowiedział głosem bez uczuć.
-Hazz wiesz, że możesz mi powiedzieć wszytko-mówiłam odkładając butelkę.
-Męczą mnie dwie sprawy..-powiedział po chwili-Pierwsza to ta, że zaczynam się martwic o Nialla, a druga to uważam, że powinnaś zrobić badania..
-Dobrze zrobię je-powiedziałam. Chłopak szeroko się uśmiechnął i wstał.
-Dziękuję-krzyknął na cały bufet. Wszyscy popatrzyli na nas, a ja tylko lekko się zaśmiałam. Zaczęliśmy rozmawiać. Czas mijał bardzo szybko. Gdy spojrzałam na zegarek była już 7.00. Po skończeniu jedzenia wyszliśmy z bufetu i ruszyliśmy w stronę windy. Nagle ktoś zrobił nam zdjęcie. Gdy się odwróciłam ujrzałam
tłum paparazzi.
 Haza złapał mnie za rękę i pociągnął do małego pomieszczenia zwanego windą.
-No to pięknie..-powiedziałam pod nosem.
-Przepraszam..-usłyszałam cichy głos mojego chłopaka.
-To nie twoja wina głuptasie-powiedziałam i mocno go przytuliłam do siebie.
-Moja..Gdyby nie ja to..-nie dałam mu dokończyć.
-Przestań!-powiedziałam i popatrzyłam w jego zielone oczy-Od początku wiedzieliśmy, że tak będzie. Nie martw się..Przygotowałam się na to-dodałam z uśmiechem. Gdy dojechaliśmy na odpowiednie piętro, wyszliśmy z windy i ruszyliśmy w stronę sali. Chciałam już wchodzić do środka, gdy Hazz złapał mnie za nadgarstek.
-Kaja..Powiedz mi..Co ja mam zrobić z Niallem- zapytał spuszczając wzrok-martwię się o niego..On nie śpi, nie je i nie ćwiczy na próbach. Paul się zaczyna denerwować..
-Harry musisz go zrozumieć..Jak ty byś się zachowywał, gdyby to o mnie chodziło?-chłopak nie odpowiedział-No właśnie..Wiec nie możesz go winić o nic. On się po prostu martwi o Alex.
-Rozumiem, ale Paul się ostatnio nieźle na niego wkurzył..A Niall to olał i dalej siedział i nic nie robił-mówił lekko podnosząc głos. Pociągnęłam go na krzesełka przed salą i złapałam za dłoń.
-Spróbuję z nim porozmawiać, a jeśli to nic nie da to poproszę o to Alex. -spojrzałam na niego po czym dodałam.- Dobry z Ciebie przyjaciel. -ucałowałam go w policzek i wstałam. Wróciliśmy do sali, gdzie Alex i Niall leżeli na łóżku i spali. Uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam na szafce posiłek dla pary. Chciałam usiąść po ciuchu na łóżku, ale jestem zbyt dużą niezdarą żeby to zrobić..
-Cholera! -syknęłam pod nosem gdy moja noga odbiła się od szafki. Niestety przez to uderzenie z mebla spadł kubek, który dość głośno roztrzaskał się na ziemi.
-Co się dzieje?! -krzyknął przestraszony Niall, szybko podnosząc się z łóżka.
-Przepraszam, nie chciałam was obudzić. -powiedziałam, kucnęłam i zaczęłam zbierać rozbitą porcelanę. Hazz od razu znalazł się koło mnie, podniósł mnie i posadził na łóżku.
-Posprzątam. -powiedział z uśmiechem i ucałował moje czoło. Westchnęłam głośno i opadłam na białą pościel po czym ukryłam twarz w dłonie. Loczek szybko pozbierał wszystkie kawałki po czym usiadł koło mnie i mocno mnie do siebie przytulił.
-Coś się stało? -zapytała Alex dokładnie mi się przyglądając. Spojrzałam na nią i się uśmiechnęłam.
-Wszystko dobrze tylko troszkę mi niedobrze. -wyjaśniłam, ale ją jakoś to nie przekonało.
-Na pewno? -pytała dalej.
-Taak.. Powiedz lepiej czy mówił Ci Henry kiedy będziesz mogła wyjść? -zmieniłam temat.
-Dobrze, że mi przypomniałaś. Masz do niego zajrzeć. -powiedziała nagle olśniona. Zaśmiałam się i podniosłam. Dałam buziaka Harremu i wyszłam z sali ku dyżurce. Znalazłam się tam po kilku minutach i poprosiłam doktora Wanata.
-Prosiłeś żebym przyszła? -spytałam z uśmiechem patrząc na mężczyznę.
-Tak.. Posłuchaj jutro rano wypisałbym Alex do domu, ale jest jedna sprawa.. Mianowicie musisz z nią porozmawiać o chemii. Czy się zgodzi przyjmować chemię. -patrzyłam na niego ze smutkiem w oczach.
-Ona się nie zgodzi. Wie, jak to wygląda i co się za tym kryje. -załamana usiadłam na ławce. Lekarz poszedł w moje ślady.
-Kaja ja wiem, że to trudne. Wiem, że ona dużo będzie musiała wycierpieć, ale dzięki temu będzie szansa, że Alex wyzdrowieje. -mówił spokojnym głosem cały czas patrząc mi w oczy.
-Porozmawiam z nią, ale nic nie obiecuję. -wypaliłam spuszczając wzrok. Henry zwinnym ruchem przysunął mnie do siebie i mocno przytulił. Powstrzymałam łzy, który cisnęły mi się do oczu. -Pójdę do niej. -wyszeptałam po czym po się podniosłam. Już chciałam iść gdy przypomniałam sobie o czymś.
-Henry! Słuchaj.. mógłbyś zrobić mi badania? -spytałam. Brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jasne, ale coś jest nie tak?
-Harry się martwi. -wyjaśniłam, a on tylko szczerze się uśmiechnął.
-To przyjdź do mnie jutro rano. Tylko nic nie jedz. -powiedział. Kiwnęłam głową, uśmiechnęłam się i wróciłam do sali.
-Mam dobre wieści. -powiedziałam z uśmiechem i dopiero się zorientowałam, że są tam też Demz, Aus, Liam, Lou i Zayn. -jutro Cię wypisują!
-W końcu! - ucieszyła się blondynka szeroko przy tym uśmiechając. Spojrzałem na Hazze, który niestety musiał zauważyć, że coś jest nie tak. Pociągnął mnie na swoje kolana i wtulił się we mnie.
-Co jest mała?  -zapytał kryjąc twarz w moich włosach. Wymusiłam delikatny uśmiech
 i przeczesałam ręką jego loczki.
-Wszystko gra.. -wyszeptałam i pocałowałam go w sam środek ust.
-Jasne.. -wymruczał po czym spojrzał mi głęboko w oczy. -pójdziesz ze mną na spacer?
-Ale nie mogę tu zostawić Alex.-powiedziałam na co chłopak posmutniał. -kotku..
-Kaja idź. Przecież nic mi nie będzie, nie będę sama, a wam przyda się chwila samotności. Chwila we dwoje. -wtrąciła się moja siostra. Spojrzałam na Harrego.
-Brakuje mi Ciebie.-wyszeptał, a mi zrobiło się głupio.  Zaniedbywałam go ostatnio i to bardzo, a mimo wszystko on nie narzekał.
-Okej, chodźmy na spacer. -powiedziałam i pocałowałam go w policzek. -niedługo wrócimy i jakby coś się działo to dzwoń.  -po czym opuściliśmy salę.  Zjechaliśmy windą na dół cały czas trzymając się za ręce.  Gdy chcieliśmy wyjść z budynku znów rzucili się na nas paparazzi.
-Kurde.. Będę musiał coś z tym zrobić. -jęknął chłopak myśląc, jak wydostać się ze szpitala. -może zamiast na spacer pojedziemy do domu? Będzie spokojniej, bez tych gadzin. -zaśmiałam się cicho na jego słowa i zgodziłam na propozycję.  Tylnym wejściem opuściliśmy budynek i szybko zniknęliśmy w aucie Stylesa. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy przed mój dom. Otworzyłam drzwi i gdy tylko przekroczyliśmy próg Hazz przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Uśmiechnęłam się blado i odwzajemniłam uścisk. Trwaliśmy w nim przez kolejne minuty po czym chłopak się ode mnie odsunął.
-Masz ochotę na herbatę? -zapytał, ale bardziej retorycznie, bo po zadanym pytaniu od razu ruszył do kuchni. Poszłam jego śladem i usadowiłam się wygodnie na blacie cały czas obserwując ruchy chłopaka. Zrobił dwie ciepłe herbatki i zaniósł do salonu. Następnie wrócił i oparł się o moje kolana, a ręce umieścił na moich biodrach.
-Powiesz mi co Cię tak martwi? -zapytał spokojnym głosem, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
-Nie rozmawiajmy o tym teraz. Teraz czas dla nas. -wyszeptałam i pocałowałam go w kącik ust. Chłopak delikatnie się uśmiechnął, wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Posadził mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. Całowaliśmy się coraz namiętniej i zachłanniej. Miałam ochotę od razu go rozebrać, ale brunet chyba o tym nie myślał. Stopniowo uspokajał i mnie i siebie. Kiedy rozdzielił nasze usta spojrzałam na niego badawczo. Loczek tylko się uśmiechnął i cmoknął mnie w usta.
-Jest sprawa, o której musimy konieczne porozmawiać. -zaczął poważnym głosem na co się wzdrygnęłam. Usiadłam obok na łóżku, jednak dalej blisko niego.
-Jaka sprawa? -zapytałam w końcu.  Był bardzo tajemniczy i jakby zestresowany?
-Kochanie.. ja wiem, że nasz związek nie trwa zbyt długo i przeszedł przez różne kryzysy, ale mimo wszytko mam nadzieję, że on mógłby być poważniejszy niż teraz.. Znaczy nie żeby teraz nie był poważny, bo jest, ale chodzi mi o to.. -zaczął się plątać. Zaśmiałam się i uścisnęłam jego dłoń.
-Kochanie, spokojnie. -powiedziałam na co Harry wziął głęboki oddech. Całkowicie nie rozumiałam o co mu chodzi. Co jest takiego ważnego, że on tak się tym denerwuje i jaki to ma związek z tym, że jesteśmy razem?
-Kochasz mnie? -wypalił nagle. Spojrzałam mu głęboko w oczy i bez zawahania odpowiedziałam.
-Oczywiście, że tak.
-W takim razie wyjdź za mnie. -powiedział, a ja myślałam, że śnie. On tak na serio? Patrzyłam mu w oczy z niedowierzaniem. Z moich ust wydobył się cichy jęk zdziwienia. Zakryłam dłonią usta, gdy zielonooki wyciągnął pudełko z pięknym pierścionkiem. Klęknął przede mną i powiedział.
-Kaja czy zechciałabyś zostać moją panią Styles? -zapytał cały czas patrząc mi w oczy. Wahałam się, ale  to dlatego,  że się bałam.  Bałam się, że to sen,  że się obudzę, a Hazzy już nie będzie, że będę sama. -to jak? -zapytał ponownie wyrywając mnie z rozmyśleń.
-Ja... tak, chcę Hazz. -wyszeptałam i złaczyłam nasze usta. Brunet mocno mnie do siebie przytulił. Odsunął się kawałek i wsunął na mojego palca śliczny pierścionek
 po czym ucałował moją dłoń.  Delikatnie pogłaskałam go po policzku, a brunet uroczo się uśmiechnął. Usiadł obok i prztuylił mnie do siebie.
~*~
Po kilku godzinach wróciliśmy do szpitala. Obydwoje w idealnych nastrojach. Tak jak wcześniej w sali siedzieli wszyscy.
-Zakochańce wrócili. -zaśmiał się Loulou. Usiadłam na łóżku obok Zayna, a Hazz na krześle obok Liama. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Cały czas miałam w głowie jego słowa, gdy się oświadczał.
-Kaja! Słuchasz mnie?! -krzyczała przez śmiech Alex. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja nie rozumiałam o co chodzi.
-Przepraszam, zamyśliłam się. -Chyba zapatrzyłaś. -skomentował Louis i zachichotał.
-To też. -Odpowiedziałam i puściłam oczko do Harolda.
-To posłuchaj mnie chociaż teraz. O której jutro mnie wypiszą? -pytała siostra. Na chwilę odwróciłam wzrok od mojego skarba i przeniosłam na siostrę.
-Nie wiem, Henry powiedział rano, ale nie mówił dokładnej godziny. -oznajmiłam i oparłam głowę o ramię Malika. Chłopak zareagował w ten sposób, że objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-Zayn uważaj, bo Harry się zaraz na Ciebie rzuci. -zażartował Tommo.
-Loui jaki z Ciebie żartowniś.-odgryzł się loczek. Wszyscy oczywiście na tą kłótnie zareagowali śmiechem. W ogóle my zawsze dużo żartowaliśmy. Około 16 do chłopaków zadzwonił Paul.
-Musimy iść.. -powiedział zrezygnowany Liam. - jakieś problemy z tym, co nagraliśmy wczoraj. -dodał i wstał z miejsca. Po nim zrobili to Louis, Zayn i Harry. Natomiast Niall nawet się nie ruszył.
-Ej.. Horanek, idziemy. - skierował do blondyna-Malik.
-Powiedzcie mu, że źle się czułem.  Wymyślcie coś.  -powiedział nawet na nich nie patrząc.
-Niall musisz iść. -zareagował Harry. Irlandczyk spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
-Nigdzie nie idę!  -syknął przez zaciśnięte zęby.
-Możecie zostawić nas na chwilę samych? -zapytała z uśmiechem moja siostra. Każdy bez słowa wyszedł z sali. Została tylko ona z Niallem.

#Alex#
Uważnie mu się przyglądałam i zastanawiałam co tak na prawdę się dzieje.
-Kochanie.. -zaczęłam tym samym zwracając na siebie jego uwagę. -nie możesz się tak zachowywać.  -powiedziałam łagodnym głosem.
-Martwię się o Ciebie. -wyszeptał spuszczając wzrok.
-Wiem skarbie, wiem.. Ale ze mną jest wszystko okej. Jutro mnie wypisują i będzie jak dawniej.  -pocieszałam go. Chłopak szybkim ruchem znalazł się nade mną i namiętnie mnie całował. Oczywiście nie byłam mu dłużna. Zagłębialiśmy się w czułościach coraz bardziej i gdyby nie telefon blondyna, to nie wiem do czego by doszło.
-Idź. -wyszeptałam prosto w jego malinowe usta. -jak skończcie zadzwoń. -dodałam i ostatni raz go pocałowałam.
-Kocham Cię mała. -powiedział i mocno mnie przytulił. Następnie pocałował w czoło i w drzwiach minął się z Kają i Effy. Uśmiechnęłam się do nich.
-To co.. jutro robimy imprezkę? - zaśmiała się Demz, a my razem z nią.
-Jasne.. ona wyjdzie ze szpitala i w domu będzie cały czas leżeć.- powiedziała Kaja i poprawiła ręką włosy. Wtedy zauważyłam na jej dłoni nieznany mi przedmiot. Przesunęłam się bliżej i złapałam jej dłoń.
-Kaja.. czy to jest to co ja myślę? -spytałam, a radość we mnie rosła.
-A skąd mam wiedzieć co się kryje w Twojej zrytej bani? -zachichotała, za co oderwała w ramię-ała! -oburzyła się po czym dodała. - Dobra! Oświadczył mi się, tylko nie bij więcej!  -powiedziała i zaczęła masować obolałe miejsce.
-Wiedziałam! -krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję.  -opowiadaj! -rozkazałam, gdy dziewczyna przytulała naszą kuzynkę. Po moich ciągłych prośbach blondynka uległa i opowiedziała nam wszystko.
-Jaki on słodki! -skomentowała uradowana Demz. -Szkoda, że za dwa dni już jadę.  -dodała ponuro.
-Co?! -zareagowałyam razem z moją bliźniaczką.
-No tak.. za dwa dni wracam do Polski. -wyjaśniła smutnyn głosem.
-A nie da się jakoś załatwić żebyś została?  -pytałam.
-Niestety nie. Rodzice się nie zgodzą.  Muszę skończyć szkołę i w ogóle, a ja tak bardzo nie chcę tam wracać.  Chce zostać z wami, z Austinem. -wydukała, a po jej policzkach popłynęła pojedyncze łza. Razem z Kają mocno przytuliłyśmy kolorowo włosą.
-Coś wymyślimy, spokojnie. -zapewniała ją moja bliźniaczka i po jej spojrzeniu widać było, że ma plan. Effy siedziała z nami jeszcze przez jakiś czas, a około 20 przyjechał po nią Aus.
-Fajnie, że im się układa. -powiedziała moja bliźniaczka kładąc się na swoim łóżku.
-No fajnie. I fajnie, że wam też się układa.  -puściłam jej oczko i cicho się zaśmiałam.
-A jak między Tobą i Niallem? -zapytała. Westchnęłam głośno.
-Sama nie wiem. On bardzo dziwnie się zachowuje. Ja wiem, że on się martwi, ale nie mam pomysłu jak go doprowadzić do normalności. Chłopcy mówili, że zaczął zawalać próby i występy. Że nie chce jeść i słabo śpi. -wyliczyłam.
-Martwi się o Ciebie. -skwitowała dziewczyna.
-Wiem, i to doceniam, ale nie mogę pozwolić, żeby przeze mnie zawalał swoją pracę, zespół i fanów. Żeby tak się męczył. -wyjaśniłam.
-I co chcesz zrobić?
-Mam jeden pomysł.  Nie najlepszy, ale to zawsze coś. -dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. -Wymyśliłam, że...

________________________________
Na sam początek PRZEPRASZAMY!! ;c
Cały świat był przeciwko nam, żeby dodać ten rozdział..
Najpierw ktoś się włamał do nas na bloga, potem brak czasu na pisanie.
Dodajemy dzisiaj i mamy nadzieję, że dalej będziecie czytać. ;)

Co wymyśliła Alex?
Czy Niall poprawi się i będzie przykładał do swoich obowiązków?
Jak wyjdą badania Kai?
Czy Effy wyjedzie?
Wszystko w 34 rozdziale ;)

10 komentarzy = next!!! 

Pytania?---> 
Kaja: http://ask.fm/ehe36#_=_
Alex: http://ask.fm/Daruuuuuu 

Nasza stronka na fb ;)) Like--> https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection?ref=hl
/Alex&Kaja 

niedziela, 8 grudnia 2013

Mały problem!

Słuchajcie! Są małe opóźnienia z rozdziałem, ponieważ ja (Kaja ) usunęłam przez przypadek rozdział. Nadrobimy go w tym tygodniu, tylko musicie być cierpliwi ;* Przepraszamy i postaramy się dodać do środy ;) /Alex&Kaja

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 32

Otarłam usta i spojrzałam na rękę na której była krew. "Zaczyna się"-pomyślałam i energicznie wstałam. Musiałam szybko coś z tym zrobić. Wzięłam ze stołu chusteczki i zaczęłam je przykładać do nosa. Niestety nie dawałam rady tego opanować. Podeszłam do drzwi łazienki i gdy próbowałam złapać za klamkę, ktoś je otworzył. Podniosłam lekko głowę do góry i ujrzałam Kaję.
-Boże..-syknęła i bez chwili zastanowienia pomogła mi wejść do pomieszczenia. Garść chusteczek i całe moje ręce były pokryte krwią.
-Zamknij drzwi proszę-powiedziałam cicho. Dziewczyna wykonała polecenie, podała mi ręcznik,a na karku położyła małą mokrą szmatkę. Robiła wszystko co się dało żeby jakoś zatrzymać krwotok jednak nic nie pomagało. Nagle ktoś otworzył drzwi.
-Harry? Pomóż mi-powiedziała łamiącym się głosem Kaja.
 Chłopak wyciągnął telefon i wykręcił numer.
-Alex trzymaj się, zaraz przyjedzie pogotowie-powiedział po chwili. Czułam się coraz gorzej. Usiadłam na ziemi trzymając w ręku ręcznik. Kaja kucneła obok mnie i coś mówiła. Ja jednak nic nie rozumiałam. Czułam, że powoli odpływam.
-Co się dzieję?!-usłyszałam znajomy głos.
-Krwotok..-odpowiedział jednym słowem Harry. Chłopak podbiegł do mnie i złapał za ramiona.
-Trzeba wziąć jej głowę do tyłu-krzyknął i chciał mnie położyć, ale Kaja podtrzymała mi głowę i lekko odepchnęła chłopaka.
-Przestań! Za mocno leci ! Jak weźmiesz jej głowę do tyłu to zadławi się krwią!-próbowała mu wyjaśnić, ale chłopak się uparł. Harry złapał go i przeciągnął do tyłu.
-Niall! Uspokój się! Co się z tobą dzieje?!-mówił w miarę łagodnym tonem.
-Kaja..ja już nie mogę-powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Wytrzymaj jeszcze chwilkę-mówiła  patrząc mi w oczy. Migała mi przed oczyma. Osunęłam się w dół i zamknęłam oczy.

#Kaja#
Historia lubi się powtarzać.. Tak jakbym miała deżawi. Krew z nosa, panika jej chłopaka i omdlenie Alex.. Tyle że wtedy to był Ashton, a nie Niall. Blondyn w ostatniej chwili złapał blondynkę. Po kilkunastu minutach przyjechała karetka. My musieliśmy jechać za ambulansem.
-Gdzie są te cholerne kluczyki?! -krzyczał Horan szukając upragnionego przedmiotu. Złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie po czym mocno przytuliłam.
-Pojedziemy taksówką. Nie pozwolę wam prowadzić w takich nerwach. -powiedziałam starając się mówić normalnym, spokojnym tonem.

-Nie rozumiem jak Ty możesz zachowywać takie opanowanie. -wydukał przez łzy.
-Niall, ja i Alex już przez to przechodziłyśmy.. Ona kiedyś była chora, ale wyleczyła się z tego i wierzę, że teraz też da radę! -powiedziałam patrząc mu w oczy. Blondyn chciał coś powiedzieć, ale ja, żeby nie pogłębiać tematu, dodałam szybko.- jedźmy lepiej do szpitala. -odsunęłam się od niego i ubrałam bluzę. Wzięłam telefon, klucze od domu i wyszłam. Zakluczyłam drzwi, a Hazz zamówił taksówkę. Czekając na pojazd stałam wtulona w loczka. Niall chodził nerwowo w kółko. Napisałam szybkiego sms'a do Demz, że Alex trafiła do szpitala, ale żeby się nie martwiła. Gdy transport w końcu dojechał szybko udaliśmy się do szpitala św. Tomasza. Gdy dotarliśmy na miejsce szybko pobiegłam do recepcji.
-Dzień dobry, gdzie leży Alex Shugar? -zapytałam szybko. Kobieta przyjrzała się mi i delikatnie uśmiechnęła.
-Kaja! Dawno Cie widziałam. Siostrę znajdziesz w sali 303. -odpowiedziała i wróciła do swoich zajęć. Szybko pobiegłam i w połowie drogi się zorientowałam, że Horan i Styles pobiegli w przeciwnym kierunku.
-Chłopaki! To w tę stronę! -krzyknęłam za nimi. Automatycznie się odwrócili i biegiem ruszyli do mnie. Udaliśmy się na 3 piętro i odnaleźliśmy salę dziewczyny. W pomieszczeniu był wujek Henry i rozmawiał z Alex. Odetchnęłam z ulgą i pokazałam Niallowi, żeby wszedł do środka. Irlandczyk bez wahania pchnął drzwi i znalazł się w białym pomieszczeniu. Podbiegł do łóżka dziewczyny i od tak ją pocałował. Doktor Wanat wyszedł z sali i podszedł do mnie. Przytulił mnie do siebie, na co Harry spiął mięśnie.
-Harry to jest doktor Henry Wanat, nasz wujek. A to mój chłopak Harry Styles. -przedstawiłam sobie obu mężczyzn. Loczek się wyluzował i podał starszemu rękę.
-Henry co z Alex? -zapytałam zatroskana. Hazz objął mnie od tyłu, aby dodać mi trochę otuchy.
-Nie jest źle. -powiedział, ale ton jego głosu wcale mnie nie przekonał. -No dobra.. bywało lepiej.. Niestety choroba jest bardziej rozwinięta niż wtedy. To nie będzie tak prosta sprawa jak wyleczenie Alex kilka lat temu. -wyznał i delikatnie pomasował moje ramię.
-Ale jest dla nie jeszcze nadzieja? -wydukałam przez łzy.
-Nadzieja jest zawsze. Ale Kaja, obiecuję, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby ją wyleczyć. Może będzie kwalifikowała się do operacji. Oczywiście to będzie dość kosztowny zabieg, ale..
-Pieniądze nie grają roli. Zapłacimy tyle ile będzie trzeba. -wtrącił się brunet. Lekarz się uśmiechnął.
-Zrobimy co się da. -powtórzył. -przepraszam, mam jeszcze kilku pacjentów. Potem do was wpadnę. -powiedział i odszedł. Odwróciłam się do chłopaka i próbowałam powstrzymać łzy. Musisz być silna! Zrób to dla Alex!  mówiłam sama sobie w myślach. Uspokojenie się zajęło mi kilka minut.
-Jesteś gotowa? -zapytał zielonooki z troską.
-Tak, chodźmy już do niej. -wyszeptałam i ucałowałam go w policzek. Weszliśmy do sali, gdzie Niall i Alex leżeli razem, przytuleni do siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do łóżka. Usiadłam na krzesełku i bez słowa patrzyłam na moją bliźniaczkę.
-Co powiedział Wanat? -zapytała dziewczyna słabym głosem.
-Nic szczególnego.. Tylko tyle, że na razie wszystko jest dobrze. -powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Ona kiwnęła głową,  że zrozumiała, a mnie coś ukuło w sercu. Przecież nie mogę jej okłamywać. Przecież nie jest dobrze! Znowu łzy napłynęły mi do oczu. Spuściłam wzrok, żeby blondynka tego nie zobaczyła.
-Kaja chodź na chwilkę. -wypalił nagle Styles i wyprowadził mnie na korytarz. Gdy tylko drzwi się zamknęły, wybuchłam płaczem. Chłopak posadził mnie sobie na kolanach i do siebie przytulił.
-Nie mogę jej okłamywać. -powiedziałam ocierając mokre policzki.
-Kochanie powiesz jej w odpowiednim momencie. Teraz nie możesz jej martwić. Musi wypoczywać. -przekonywał mnie brunet.
-Ale ona po mnie zobaczy, że coś jest nie tak. -dodałam.
-Jakoś wybrniemy, spokojnie. A teraz uśmiech i wracamy. -powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta. Przytuliłam się do niego jeszcze na chwilę i wróciliśmy do sali.

#Alex#
-Coś się stało?-zapytałam patrząc na siostrę.
-Nie. Wszystko w porządku-powiedziała lekko się uśmiechając.
-Płakałaś?-dopytywałam.
-Wszyscy płakaliśmy-wtrącił nagle Harry. Widziałam, że coś jest nie tak. Znam Kaję, bardziej  niż siebie i wiem kiedy udaję. Podniosłam się powoli i usiadłam na boku łóżka.
-Alex połóż się. Musisz odpoczywać-powiedział Niall.
-Spokojnie dam sobie radę-uśmiechnęłam się i nieśmiało ostawiłam nogi na ziemi. Podeszłam do siostry i mocno ja przytuliłam. Dziewczyna wtuliła się we mnie i zaczęła głośno płakać. Po chwili uniosłam jej twarz i popatrzyłam w oczy.
-Wszystko będzie dobrze. Nie martw się-powiedziałam stanowczo.
-Wiem..-odpowiedziała cicho i znowu się we mnie wtuliła.
-Alex! Połóż się-mówiła pielęgniarka wchodząca do pomieszczenia.
-Dobrze..-odpowiedziałam cicho i z pomocą blondyna weszłam na łóżko.Po pewnym czasie przyszedł także Aus z Effy. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, a czas mijał bardzo szybko. O 22 przyszedł nieznany mi do tej pory lekarz.
-Przykro mi, ale czas odwiedzin się skończył-powiedział o popatrzył na grupę.
-Jestem siostrą-mówiła Kaja patrząc na mężczyznę.
-To ty możesz zostać na noc, ale resztę muszę prosić o opuszczenie szpitala. Wszyscy wstali. Harry podszedł do Kai.
-To nie jest dobry pomysł żebyś została. Jesteś zmęczona, a tu się nawet nie wyśpisz-mówił troskliwie.
-Nie martw się. Damo sobie radę-powiedziała i pocałowała go w policzek. Chłopak już nic nie mówił. Wiedział, że nie da rady jej przekonać. Podszedł do mnie i lekko przytulił na pożegnanie. Reszta zrobiła podobnie. Tylko Niall stał wpatrzony w okno.
-Chodźmy-rozkazał loczek.
-Ja zostaję-powiedział blondyn nie odrywając wzroku od okna.
-Ale..Niall..-próbował go przekonać Hazz, ale nie dał mu skończyć.
-Ja zostaję rozumiesz-krzyknął nie odwracając się. Kaja podeszła do niego.
-Niall wiemy, że chcesz zostać. Jednak musisz zrozumieć, że nie możesz. Zaopiekuję się nią-mówiła patrząc na chłopaka. On jednak ani drgnął. Siostra popatrzyła na mnie. Nie wiedziałam co robić. On nigdy się tak nie zachowywał.
-Niall kochanie..Możesz tu podejść-zapytałam łagodnym tonem. Już chciał do mnie podejść, gdy do sali wszedł Henrry.
-Coś się stało?-zapytał patrząc na Kaję.
-Nie nic się nie stało. Wiesz co wujku ja dzisiaj zostanę z Alex w szpitalu-próbowała zmienić temat.
-No okej. To zaraz załatwię ci łóżko. Będzie jak kiedyś-zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia. Podniosłam się z łóżka i powoli podeszłam do blondyna.
-Kochanie wszystko w początku?-zapytałam. Chłopak zakrył rękoma twarz.
-Nic nie jest w porządku..Nie chcę żebyś umarła-powiedział płaczliwym głosem. Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się, że powie coś takiego. Popatrzyłam na Kaję, która stała nieruchomo.
-Wszystko będzie dobrze..Rozumiesz?-powiedziałam ujmując jego twarz w ręce. Po chwili mocno go do siebie przytuliłam. Ciężko mi było patrzeć jak mój kochany blondyn płacze. Popatrzyłam mu w oczy.
-Jutro rano przyjdziecie tak?-mówiłam wymuszając uśmiech.
-Tak-powiedział i czule mnie pocałował. Po chwili wszyscy oprócz mojej siostry opuścili salę. Henrry załatwił łóżko. Przysunęłyśmy je do siebie i położyłyśmy się.
-Kaja. Słuchaj..bo mam do ciebie prośbę..-mówiłam spuszczając wzrok. Dziewczyna popatrzyła na mnie pytająco.-Obiecaj mi..

___________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Z opóźnieniem, ale wyrobiłyśmy się przed 00:00 xdd. 

O co Alex poprosi Kaje?
 Co wydarzy się w szpitalu? 
Jak Alex poradzi sobie z myślą, że może umrzeć?
 Chcecie wiedzieć? Przeczytajcie kolejny rozdział! ;*

Pytania?---> 
Kaja: http://ask.fm/ehe36#_=_
Alex: http://ask.fm/Daruuuuuu 

Nasza stronka na fb ;)) Like--> https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection?ref=hl
/Alex&Kaja