niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 45

Gdy podniosłam głowę ujrzałam przed sobą chłopaków. Mimo tego, że wiedziałam co mnie czeka, to uśmiechnęłam się promiennie.
-Hej Alex. -powiedzieli chórkiem i po kolei każdy się ze mną przywitał. Niall bardzo długo mnie przytulał co mu odwzajemniałam równie długim pocałunkiem.
-Musimy sobie porozmawiać. -odparł, gdy się od niego oderwałam. Skrzywiłam się lekko i spojrzałam na pozostałą 4.
-Zostawimy was samych. -rzucił Zayn.
-Nie chłopaki, zaprotestowałam. Kotku potem o tym pogadamy, teraz mówicie co tu robicie? Mieliście przyjechać za kilka dni. -zmieniłam temat. Zaczęli mi opowiadać co się u nich działo przez ostatni miesiąc. Wiele się działo. Potem ja opowiedziałam im o przygotowaniach do ślubu i o tym, jak trafiłam do szpitala. Opowiedziałam im o małej Gracy i, gdy dowiedzieli się, że mała jest ich fanką, od razu poszli do jej sali. Dziewczynka była wniebowzięta. Cały czas się uśmiechała, skakała i śpiewała z chłopakami. Nie mogłam się na nią napatrzeć. W pewnym momencie do głowy zaczęły mi przychodzić myśli takie jak: A jeśli ona umrze? Jeśli nie wygra z białaczką? Te okropne myśli nie dawały mi spokoju.
-Co się dzieje? -spytał dyskretnie Harry stając koło mnie. Spojrzałam na niego, a potem na Nialla i Gracy na jego rękach.
-Martwię się o nią. Ma bardzo zaawansowaną białaczkę. Harry ona ma niewielkie szanse na wyzdrowienie.-powiedziałam, a z każdym słowem głos łamał mi się coraz bardziej. Nie mogłam znieść tej myśli. Na szczęście do sali wszedł lekarz i powiedział, że teraz będzie obchód i prosił, abym udała się do swojej sali, a goście na korytarz. Oczywiście wszyscy wykonali polecenie od razu, a ja odetchnęłam z ulgą. Jestem pewna, że gdyby Horan zauważył, że czymś się martwię to nie dałby mi spokoju. Wróciłam do sali i usiadłam na łóżku. Myślałam o całym moim życiu przed spotkaniem chłopaków i po. Wszystko tak bardzo się zmieniło, aż trudno w to uwierzyć. Po kilkunastu minutach przyszedł lekarz. Zbadał mnie, chwilę pogadał z pielęgniarkami na temat podawanych mi leków oraz kroplówki po czym udał się do innych pacjentów. Westchnęłam głośno i ułożyłam się wygodnie.
-Dobrze Kaja, zaraz będę. Przestań się denerwować. -mówił Hazz do telefonu. Zaśmiałam się cicho. -Przepraszam was, ale muszę spadać. -powiedział z grymasem na twarzy.
-Leć, z kobietą w ciąży się nie dyskutuje, pamiętaj. -zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka. On pojechał, a reszta rozproszyła się po mojej sali. Trochę u mnie posiedzieli po czym każdy pojechał spotkać się ze swoją drugą połówką. Niall siedział na wprost mnie i natrętnie patrzył mi w oczy. Nie odezwał się ani słowem.
-Jesteś na mnie zły? -spytałam cicho niepewnie patrząc mu w oczy.
-Można tak powiedzieć-powiedział po czym wstał i podszedł do okna.
-Trudno-odpowiedziałam i wygodnie ułożyłam się na łóżku. Chłopak odwrócił głowę w moja stronę.
-Trudno?-zapytał.
-Tak-rzuciłam bez uczyć i delikatnie się uśmiechnęłam. Niall  podszedł do mnie i po chwili zastanowienia usiadł na łóżku. Podniosłam się i popatrzyłem na niego.
-Powinnaś mi powiedzieć , że jesteś w szpitalu-mówił- Alex martwię się o ciebie..
-Przepraszam kochanie. Nie chciałam cie martwić- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

#Kaja#
Czekałam w domu na Harrego. Za 15 min byliśmy umówieni z pastorem, a on jak zawsze musiał o tym zapomnieć. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam klakson samochodu przed domem. Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i zamknąwszy drzwi wsiadłam do samochodu. Dałam chłopakowi buziaka na powitanie i ruszyliśmy w stronę kościoła.
#14:30#
Pożegnaliśmy się z pastorem Simonem i wyszliśmy z kościoła.
-Jesteś głodna? -spytał chłopak odpalając silnik.
-Jak zawsze.- zaśmiałam się, a one ze mną. Zjechał na lewy pas i skręcił do restauracji. Gdy siedzieliśmy już w lokalu przeglądałam dania w karcie, a Harry cały  czas na mnie patrzył.
-Coś nie tak? -spytałam nie podnosząc wzroku z menu.
-Jesteś taka piękna. -mruknął rozmarzony, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. -Mógłbym patrzeć na Ciebie cały czas. -dodał i złapał mnie za rękę.
-Kochanie jeszcze się napatrzysz, a teraz zobacz co chcesz sobie zamówić. -puściłam mu oczko i znów zajęłam się "lekturą". Gdy przyszedł kelner złożyłam zamówienie, na które zbulwersował się Harry.
-Kaja musisz się lepiej odżywiać. -powiedział poważnie po czym zwrócił się do kelnera -Dla tej pani poproszę zestaw 3, ale zamiast frytek sałatkę. A dla mnie będzie stek. -oddał karty i zadowolony siedział i czekał na zamówienie. Patrzyłam na niego rozbawiona, ledwo powstrzymując  śmiech.
-Hazz, ale ja mogę normalnie jeść. -wyjaśniłam, ale loczek nie przyjmował tego do wiadomości. Gdy kelner przyniósł zamówienie. Zjedliśmy i wróciliśmy do domu.

# tydzień później#
~10 października 2014 rok.  16:30 ~
#Kaja#
Byłam mega zestresowana. Jutro miał być ten wielki dzień. Dzień mojego ślubu z Harrym. Dodatkowo maluch coraz częściej dawał o sobie znać. Usiadłam w sypialni i składałam ubranka dla dziecka, które dostaliśmy od rodziny i znajomych. Były takie malutkie i słodkie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i pogładziłam ręką brzuch.
-Już niedługo Słoneczko będziesz z mamą i tatą. Obiecuję Ci, że będziesz szczęśliwy. -wyszeptałam i wróciłam do składania ubranek. Gdzieś po 30 min. skończyłam, a do pokoju weszła Alex.
-Jeśli chcesz się pożegnać z Harrym to musisz iść na dół, bo zaraz wyjeżdżają. -oznajmiła z uśmiechem. Westchnęłam głośno. Nie za bardzo podoba mi się pomysł z wieczorem kawalerskim i panieńskim. Uważam, że tego nam nie potrzeba. Oczywiście ufam Hazzie i wiem, że nie zrobi głupoty, ale po co go kusić. Zeszłam na dół i odnalazłam loczka w przedpokoju jak ubierał buty. Oprałam się o framugę drzwi i przyglądałam chłopakowi. Gdy ubrał obuwie podszedł do mnie i czule pocałował.
-Kotku nie wariuj dzisiaj. -wymruczał mi prosto w usta. Uśmiechnęłam się i spojrzałam mu w oczy.
-Ja to powinnam powiedzieć Tobie. -mruknęłam i mocno go przytuliłam.
-Dobra Styles, jedziemy. -powiedział Zayn odciągając loczka ode mnie. Dałam mu ostatniego całusa i wyszli z domu. Pomachałam im gdy siedzieli w samochodzie po czym Louis ruszył z piskiem opon. Usiadłam sobie w bujanym fotelu, który stał na altance. Jak na październik było bardzo ciepło, bo około 26 stopni i ani jednej chmurki. Na jutro zapowiadali jeszcze większą temperaturę.
*19:45*
Wszystko było gotowe na mój wieczór panieński. Alex wszystko przygotowała. Zaprosiła Ell, Perri,Danielle, Lou i Effy. Udekorowały dom i  nawet same przygotowały posiłki. Ubranie dla mnie także wybrały. Ja miałam tylko tam być i dobrze się bawić.
-Kaja znowu odpłynęłaś. -powiedziała ze zrezygnowaniem Dann po czym podała mi sok. -Zapomnij o nim choć na chwilę i baw się! -dodała i puściła mi oczko. I taki miałam zamiar. Może pomysł z rozdzieleniem nas na jedną noc nie jest taki zły? A nawet jeśli to mam zamiar zapomnieć o tym, że jutro będę już panią Styles. Dziewczyny świetnie zaplanowały cały wieczór. Ani przez chwilę się nie nudziłam. Wciąż wymyślały jakieś zabawy lub kolejne punkty programu.
Obudziłam się następnego dnia. Leniwie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Moją uwagę przykuła śliczna biała suknia. Uśmiechnęłam się szeroko.
-To już dziś. -szepnęłam i mocno się przeciągnęłam po czym wstałam z łóżka. Ubrałam bluzę Hazzy i wyszłam na balkon. Było tak cieplutko. Potem zeszłam na dół. W kuchni już była cała 6.
-Dzień dobry. -powiedziałam zaspanym głosem. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 9:05.
-Wyspałaś się? -spytała moja siostra podając mi kubek herbaty. Ja tylko kiwnęłam głową w odpowiedzi. -To dobrze. Zjedz śniadanie i będziesz musiała się ubrać. Za 45 min ma tu być kosmetyczka. -dodała i puściła mi oczko. Teraz miała zacząć się męczarnia, ale musiałam to wytrzymać. Dla mojego skarba. Zjadłam śniadanie, które było wyborne i poszłam się ubrać. Gdy byłam gotowa, tak jak powiedziała Alex, przyszła kosmetyczka. Zajęła się moimi paznokciami, a do włosów przyszła Lou. Siedziałam nieruchomo, a dziewczyny zajmowały się mną. Dla każdej kobiety byłby to raj, ale nie dla mnie. Nie lubię gdy ktoś rusza moje paznokcie czy włosy. Dasz radę Kaja. Dla Harrego. Powtarzałam sobie cały czas.
-Masz świetne włosy. Takie zdrowe i gęste. -mówiła z zachwytem Louise. Gdy kosmetyczka skończyła życzyła mi wszystkiego najlepszego i wyszła. Zerknęłam na paznokcie i się załamałam.
-Ja pierdolę. -powiedziałam zdenerwowana. Lou patrzyła na mnie zdziwiona.-One są tragiczne. -powiedziałam załamana. Moje paznokcie zmieniły się w typowe tipsy tlenionych blondyn. Dużo różu, kwiatków, koralików i Bóg wie jeszcze czego połączonych z 13 cm. długości. Moja siostra weszła do pokoju, a ja pokazałam jej tą tandetę, która aktualnie znajdowała się na moich paznokciach.
-Alex ja tego nie chcę. -jęknęłam patrząc na siostrę.
-Jak je teraz zdejmiesz to będziesz miała brzydkie, obdarte swoje. -wyjaśniła.
-Ale ja tego nie chcę! -podkreśliłam. Dziewczyna zaczęła myśleć co teraz zrobić. Nagle do pokoju weszła Danielle. Moja siostra wyjaśniła jej całą sytuację. Brunetka od razu miała pomysł.
-Robiłam kiedyś kurs manikiurzystki. Nie jestem w tym jakoś wybitnie dobra, ale sądzę, że paznokcie żelowe wychodzą mi niezłe. -wyjaśniła dziewczyna. Kamień spadł mi z serca. Lou skończyła fryzurę, która była nieziemska. Bardzo jej za to podziękowałam. Dziewczyna zebrała swoje rzeczy i pojechała do małej Lux. Poprosiłam Alex, żeby odwołała kosmetyczkę, która miała zrobić mi makijaż.
-Chcę, żeby pomalował mnie ktoś zaufany. Chcę mieć pewność, że zrobi to dobrze. -wyjaśniłam jej. Dziewczyna się zgodziła i już wiedziała kogo zawołać. Po jakimś czasie przyszła Demz i zrobiła mi prześliczny makijaż. Byłam bardzo zadowolona z fryzury i make upu. Do ślubu zostało 1,5 godziny, a ja miałam jeszcze do zrobienia paznokcie i ubranie sukni.
#godzinę później#
Danielle właśnie kończyła moje paznokcie, które rzeczywiście wyszły świetnie. Podziękowałam jej mocnym hugiem i buziakiem w policzek. Potem Alex pomogła mi się ubrać w suknię ślubną. Było z tym trochę problemu, ponieważ ostatnio mi się trochę przytyło- znowu. Gdy w końcu wbiłam się w sukienkę Alex pomogła mi nałożyć szpilki.
-I jak? -spytałam obracając się wokół własnej osi. Dziewczyna zakryła dłońmi usta, a z jej oczu popłynęły łzy. Zaśmiałam się i podeszłam do niej. -Nie rycz, bo zepsujesz sobie makijaż i ja też zacznę płakać. -powiedziałam, a dziewczyna mocno mnie przytuliła. Gdy już skończyła tą chwilę zachwytu sama poszła się ubrać, a ja miałam zostać w pokoju.
#W kościele#
Czekałam na sygnał organisty, że mogę już wychodzić, a zdenerwowanie rosło. Zerknęłam na tatę, który stał koło mnie. Miał mnie zaprowadzić do ołtarza. On też chyba się stresował.
-Tato.. Nie pozwól mi upaść. -poprosiłam patrząc mu prosto w oczy. Mężczyzna uśmiechnął się pokrzepiająco i pocałował mnie w czoło.
-Jesteś pewna tej decyzji? -spytał delikatnie. Wiedziałam, że nie chodzi mu o zniechęcenie mnie do Harrego tylko abym dobrze się zastanowiła i niczego potem nie żałowała.
-Jestem pewna tato. -odpowiedziałam. I rzeczywiście tak było. Wiedziałam co robię. Nagle usłyszałam marsz ślubny. Wzięłam głęboki wdech.
-Gotowa? -spytał Billy. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy powoli do ołtarza. Ślub był na dworze. W centrum placu na wodzie stała altanka, a w niej był ksiądz świadkowie Harrego, czyli reszta zespołu i Austin, oraz ksiądz i moje druhny, czyli Alex, Effy, Danielle, Eleaoner oraz Perri. Przed altanką były rzędy ławek, w których stali goście. Po prawej Harrego, a  po lewej moi. Wszędzie były piękne białe róże oraz porozwieszany biały tiul. Droga do altanki była wyłożona mchem i płatkami czerwonych róż. Szłam niepewnie patrząc pod nogi aby nie upaść. Gdy uniosłam wzrok zobaczyłam JEGO. Stał tam w czarnym smokingu. W ręku trzymał mój bukiet. Wyglądał.. tak seksownie. Starałam się powstrzymać, żeby nie zacząć do niego biec, ale pod koniec mi się to nie udało. Oderwałam się od taty i wtuliłam w Harrego. On tylko cicho się zaśmiał i pocałował mnie w czoło. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam z Harrym przed pastorem.
-Moi drodzy. -zaczął Simon. -Zabraliśmy się tutaj aby połączyć związkiem małżeńskim Harrego i Kaję. Jestem pewien, że ich miłość trwać będzie wiecznie. -chwila ciszy.- zacznijmy ceremonię zaślubin..
_________________________________
Słuchajcie.. Możecie krzyczeć, bić hejtować i robić co tylko chcecie. Macie do tego prawo, ale spróbujcie nas zrozumieć. Koniec roku itp. Nie jest łatwo, ale staramy się.
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i mimo tak długiej przerwy wciąż jesteście zainteresowani historią dwóch sióstr.
Czy ślub się uda?
Czy powiedzą sobie "tak"?
Wszystko w kolejnym rozdziale ;)
See you/ Alex&Kaja

8 komentarzy:

  1. aaaaaa. pani styles , pani styles !!! juuupiii !!!
    wszystkieho naj dla nowożeńców !!!
    juuupppiii !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaa Plissss niech ślub się uda!!!!! Niech powiedzą sobie TAK <3333 Błagam!!!!!!!!!1 Next <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. warto było czekać :) a ślub musi się udać, muszą powiedzieć sobie tak!! innego wyjścia nie ma!! ps.kiedy będzie next ??

    OdpowiedzUsuń
  4. o ooooo MMMmmm GGGGggggg .... to jest super.... czekam i nie ważne jak długo bede czekać na kolejny bo na pewno to zrobie bo muszę przeczytaććć .. kochammm
    Ksiądz Simon God ..ahahahahahahahahhhaah

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się cieszę !!!! :D
    Nie mogłam się doczekać, kiedy będzie ślub !!!! Czekam na następny i życzę Wam weny !!! ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. następny. proooooszę szybko muszą sobie powiedzieć TAK
    super!!

    OdpowiedzUsuń