#9 listopad 2014 rok, poniedziałek Londyn#
#Kaja#
-Harry spakuj jeszcze to. -powiedziałam dając mu kilka koszulek. Dzisiaj chłopcy wracają do pracy.
-Już chyba wszystko. -powiedział brunet rozglądając się po sypialni. Potem spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił. -Wpadniecie do nas na koncert w Nowym Jorku?
-Nie wiem kochanie. Kiedyś nie byłoby z tym problemu, ale teraz jest jeszcze Rose i Jace. Nie wiem czy zniosą tak długą podróż samolotem.
-Masz rację. -wymruczał i pocałował mnie w usta. Po kilku minutach zatrąbił samochód przed domem. Styles wziął torby i zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy byli już gotowi. Zaczęliśmy się żegnać, a Paul przyszedł po walizki chłopaków, dzięki czemu mieliśmy o kilka minut więcej na pożegnanie. Został mi już Niall i Harry. Podeszłam do Irlandczyka i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Gdy na Ciebie patrzę staję się szczęśliwszy. -powiedział trzymając mnie za ręce.- Wtedy mam pewność, że ona nie odeszła, ale wciąż jest przy mnie jako Ty. Ona nigdy by mnie nie opuściła i Ty, Kaja jesteś tego dowodem. -powiedział i mocno mnie przytulił.
-Niall pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić czy napisać gdybyś chciał porozmawiać. Zawsze dla Ciebie jestem. Wierze, że sobie poradzisz. Jesteś silnym facetem. Ona bardzo Cię kocha. -wyszeptałam i dałam mu buziaka w policzek. Potem nadeszła kolej na mojego męża. Podszedł do mnie i mocno się we mnie wtulił.
-Może to tylko dwa miesiące, ale dla mnie to za wiele bez was. -wyszeptał całując mnie w szyję.
-Będę
tu na Ciebie czekać, skarbie. Zawsze. -powiedziałam i złączyłam nasze
usta. -Uważaj na siebie i Nialla. -Znów go przytuliłam i musiał już iść.
-Kocham Cię. -powiedział na pożegnanie.
-Ja Ciebie też, Hazz. -odpowiedziałam. Chłopak ucałował jeszcze główki dzieci i wyszedł. Staliśmy z Austinem i Effy i machaliśmy im jak wsiadali do samochodu.
-Harry! -krzyknęłam, a chłopak się wychylił i spojrzał na mnie. -Bądź grzeczny i nie podrywaj żadnej dziewczyny! -powiedziałam i się zaśmiałam.
-Postaram się. I Kaja, Ciebie też się to tyczy. -puścił mi oczko i zniknął we wnętrzu pojazdu. Drzwi się zamknęły i pojechali.
#25 listopad 2014 rok, środa NY#
#Niall#
Minęły już dwa tygodnie trasy. Szybko mi leci ten czas, ale on nie jest nic wart, bo nie ma Alex.. Za kilka godzin mamy kolejny koncert w Nowym Jorku, więc postanowiłem się trochę przejść. Krążyłem po Central Park'u próbując nie dać się rozpoznać. Pamiętam jak planowaliśmy z Alex, że będziemy tu kiedyś mieszkać i spacerować z naszymi dziećmi. Piękne wspomnienia. Spojrzałem na naszą ławkę i oniemiałem. Ona tam była. Siedziała na tam plecami do mnie. Wiem, że to była ona. Podszedłem do niej i dotknąłem jej ramienia.
-Alex. -wyszeptałem,ale gdy się odwróciła otrzeźwiałem. To nie była moja Alex, a ja właśnie straciłem swoją neutralność.
-OMG, Niall to naprawdę Ty! -krzyknęła dziewczyna i zaczęła mnie przytulać. Przez jej głośne zachowanie wokół mnie nagle znalazł się tłum fanek, a ja byłem w pułapce. Zacząłem dawać im autografy i robić sobie zdjęcia. Mogłem się spodziewać, że tak będzie.
#Harry#
Miałem akurat kilka godzin wolnego, więc postanowiłem zadzwonić do Kai na Skype'a. Po trzech sygnałach odebrała.
-Cześć słońce. -powiedziała z uśmiechem.
-Witaj maleńka. -odpowiedziałem dokładnie skanując jej twarz. Miała cienie pod oczami od niewyspania, zaczerwienione oczy, zmęczony uśmiech, włosy potargane i, jeśli dobrze widziałem, kaszkę dla dzieci na koszulce, do której przyczepione były dwa smoczki. -Jak sobie radzisz? -zapytałem zmartwiony. Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją w tak ważnym momencie. Powinienem teraz być z żoną i dziećmi.
-Jest dobrze. Przyzwyczajam się do bycia mamą bliźniąt. -powiedziała jak zawsze optymistycznie. -Już sobie odpuściłam make up i manicure. -zaśmiała się dziewczyna. Spojrzałem w jej oczy i dopadły mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia. -A wy jak tam? Jak sobie radzicie po tak długiej przerwie?
-U nas jest dobrze. Chłopaki znów zaczęli się wygłupiać i to nie tylko za kulisami. -zaśmiałem się.
-Haha zauważyłam. Oglądam każdy wasz występ i Lou przechodzi sam siebie.-powiedziała z uśmiechem. -A jak Horanek?
-Dobrze. Zaczął się uśmiechać, rozmawiać z nami, wygłupiać. Nadal cierpi, ale powoli wraca stary Niall. -wyjaśniłem i zastanawiałem się czy powiedzieć wszystko. Po czym stwierdziłem, że tak trzeba. -Chociaż ostatnio.. kilka razy z rzędu mówił mi, że widzi Alex na mieście i to mnie trochę martwi. On jest przekonany, że to ona.
-A ktoś poza nim ją widział? -spytała zdziwiona dziewczyna.
-Nie, tylko on. -chwila ciszy.- Może zadzwoń do niego i z nim o tym pogadaj? Wiesz, że Tobie powie więcej niż mi. -mówiłem przeczesując ręką włosy.
-Dobrze, zadzwonię do niego. - i rozległ się płacz dzieci.- Ale najpierw ich nakarmię. - zaśmiała się wstając z laptopem w rękach.
-Pokaż mi ich. -poprosiłem i dziewczyna nakierowała na łóżeczko maluchów.
-Rosalie, Jonathan przywitajcie się z tatą. -powiedziała delikatnym głosem i dzieci jednocześnie odwróciły się w stronę kamerki.
Zaśmiałem się cicho i pomachałem do nich.
-Hej słoneczka. -powiedziałem wpatrując się w nich. Byli tacy śliczni. -Tak bardzo żałuję, że nie mogę być teraz z wami. Bardzo was kocham. -mówiłem.
-My Ciebie też kochamy, a już niedługo będziemy wszyscy razem. -powiedziała Kaja i podniosła laptopa.
-Jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. -powiedziałem z uśmiechem, a dzieci znów zaczęły płakać.
-Muszę kończyć. Dzieci domagają się jedzenia. -wyjaśniła dziewczyna. -Bardzo Cię kochamy. -powiedziała i wysłała mi kilka buziaków.
-Ja też was bardzo kocham. Trzymaj się i ucałuj dzieci. -odpowiedziałem, wysłałem buziaka i zamknąłem laptopa. Położyłem się na łóżku i przymknąłem oczy. Zerknąłem na zegarek. Zostało mi jeszcze około 3 godzin. Postanowiłem się zacząć zbierać, może coś zjeść.
#Niall#
Kiedy w końcu wydostałem się z tłumu szybko złapałem taksówkę i udałem się pod hotel. Tam uciekłem do swojego pokoju i zacząłem się przygotowywać do koncertu. Wykąpałem się i ubrałem po czym udałem do jadalni, żeby coś zjeść. Harry gotował, więc przygotował też mi.
-Gdzie byłeś? -spytał smażąc coś na patelni.
-Na spacerze i spotkałem fanki. -wyjaśniłem. Brunet dopytywał po co poszedłem i w ogóle, więc opowiedziałem mu o dziewczynie podobnej do Alex. Loczek patrzył na mnie przez chwilę bez słowa i jakiegokolwiek ruchu.
-Harry coś Ci się przypala. -powiedziałem wskazując patelnie. On od razu zaczął mieszać danie.
-Martwię się. To nie jest normalne, że wszędzie ją widzisz. Niall musisz zrozumieć, że Alex odeszła i już nie wróci.- powiedział spokojnym głosem.
-A Ty byś od tak się pogodził ze śmiercią Kai?! Nie wiesz jak ja się czuje, więc mnie nie upominaj. -rzuciłem mierząc go wzrokiem i wyszedłem. Po godzinie byliśmy już za kulisami i przygotowywali dla nas sprzęt do koncertu. Kiedy przypinali mi bezprzewodowy mikrofon zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekran. Alex. Doznałem szoku. To nie możliwe, że ktoś dzwoni z jej telefonu. Dokładnie go schowałem w naszej sypialni w miejscu, gdzie Alex trzymała pamiętnik. Nikt nie wie gdzie to jest, oprócz naszej dwójki.
-Halo? Alex, to Ty? -mówiłem, ale nikt się nie odezwał.-Kim jesteś i skąd masz jej telefon?! -usłyszałem tylko czyjś oddech i połączenie zostało zerwane. Nie umiałem tego zrozumieć. Tego nie dało się wyjaśnić!
-Niall wchodzimy. -powiedział Liam i musiałem iść na scenę i udawać, że wszystko jest zajebiście.
#W trakcie koncertu#
Teraz miała być piosenka "More than this". Alex ją uwielbiała. Liam zaczął, tłum się uspokoił. Mogłem dostrzec osoby nawet w dalszych rzędach i wtedy znów ją zobaczyłem. To była ona. Przy mojej solówce zszedłem ze sceny i ruszyłem do niej przez tłum. Ludzie się rozstępowali robiąc mi przejście,a ja miałem ochotę pobiec. Dwóch ochroniarzy ruszyło za mną i gdy byłem już blisko ona spojrzała mi w oczy i uciekła. Może miała inny kolor włosów i makijaż mocniejszy niż zawsze, ale to na pewno była ona. Wszędzie poznam te oczy. Żeby jakoś wybrnąć z sytuacji podszedłem do jednej dziewczyny i udawałem, że śpiewam tylko dla niej. Potem wróciłem na scenę, ale do końca koncertu byłem nieobecny. Na niczym nie mogłem się skupić. Po koncercie szybko wbiegłem do garderoby i zadzwoniłem do Kai.
Odebrała po kilku sygnałach.
-Niall? Wszystko gra? -spytała zmartwiona. Pewnie widziała koncert.
-Tak, ale mam do Ciebie prośbę. Mianowicie idź do mojej i Alex sypialni.
-Jestem i co dalej?
-Teraz jak stoisz na przeciw szafy to za nią po prawej stronie jest mała półeczka. Musisz ją poszukać ręką, bo jest tak schowana, że jej nie zobaczysz. Masz?
-Tak, jest. Ale skrytki.. I co dalej? -powiedziała Słychać było szelest siatki, więc miałem pewność, że zabrała zawartość.
-Zobacz czy w tej siatce jest telefon. -powiedziałem. To był jedyny sposób, żeby się upewnić, że nie zwariowałem. Dziewczyna przez długi czas się nie odzywała, aż zaczęło mnie to zastanawiać. -Kaja masz go? Kaja wszystko gra?
-Tu jest jej pamiętnik.. I nasze zdjęcie, które zrobiłyśmy przed moim wyjazdem. Ona to wszystko opisała. Tak bardzo się bała, a mnie przy niej nie było. -powiedziała i zaczęła szlochać. -Byłam okropną siostrą. Jak mogłam ją zostawić. -mówiła przez łzy.
-Kaja. Czy jest tam telefon Alex? -spytałem ponownie. Musiałem to wiedzieć.
-Nie ma. Jest tylko pamiętnik, zdjęcie i wasz album. -powiedziała.
-Czyli nie zgłupiałem. -wymamrotałem na głos.- dziękuję Kaja, trzymaj się. Pa. - i zakończyłem połączenie. Szybko zebrałem swoje rzeczy i wybiegłem z budynku jednocześnie dzwoniąc. Musiałem się dowiedzieć czegoś więcej.
____________________________________
Witamy przy kolejnym rozdziale. ;)
Nie ma co przeciągać, więc...
Do kogo dzwoni Niall?
Co Kaja przeczytała w pamiętniku siostry?
Czy Niall rzeczywiście zwariował?
Zapraszamy na ciąg dalszy bloga ;** /Alex&Kaja
sobota, 23 maja 2015
niedziela, 29 marca 2015
Rozdział 50
#Kaja#
To był Ashton. Spojrzałam na niego i uroniłam jedną łzę, którą chłopak od razu otarł. Nadszedł czas na mowę pogrzebową, na którą kompletnie nie miałam siły. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy w ogóle wyduszę z siebie słowo. Powoli wstałam i podeszłam do trumny. Dotknęłam jej zimnej dłoni i spojrzałam na ludzi.
-Jestem Kaja i Alex była moją bliźniaczką. -powiedziałam na wstępie.- Każdy kto ją znał wiedział, że zawsze próbowała żyć jak normalna dziewczyna. Nie zwracała uwagi na chorobę. Każdy dzień przeżywała jak najlepiej i swoim życiem uszczęśliwiła wiele osób. Kiedyś, gdy było z nią naprawdę źle, powiedziała do mnie: " Kaja nie martw się, bo mimo, że nie będę z Tobą ciałem zawsze będę w Twoim sercu i muszę Cię zasmucić, bo nigdy się mnie nie pozbędziesz. " . -zrobiłam chwilę ciszy- I szczerze w to wierzę, że ona jest tu ze mną, że czuwa przy mnie i zawsze będzie. -zakończyłam
i cała zalana łzami poszłam na swoje miejsce. Pastor pytał czy ktoś jeszcze chce powiedzieć kilka słów, ale nikt się nie zgłosił. Nie wierzę, że Niall nie przyjdzie. On musi tu być. Mówiłam sobie w myślach, ale sama już w to nie wierzyłam. Pogrzeb dobiegał końca, a jego wciąż nie było.
~*~
Było już po wszystkim. Alex odeszła, wszyscy się rozeszli, a ja nie mogłam oderwać się od jej grobu. Czułam, że nie mogę jej zostawić. Nie wybaczę sobie tego.
-Widzę, że też nie możesz odejść. -usłyszałam głos, który moja siostra tak kochała.
-Nie było Cię na pogrzebie. -powiedziałam nie odrywając wzroku od zdjęcia na nagrobku.
-Byłem, od samego początku, ale nie miałem odwagi podejść bliżej. To dla mnie za wiele. -wydukał. Usiadł koło mnie na ławce i tępo patrzył na ziemię.-Kaja nie rozumiem tego.. Przecież było już dobrze, wyniki były dobre i Alex nie narzekała na nic, więc dlaczego? -mówił z goryczą.
-Nie wiem Niall, naprawdę nie wiem, ale zrobiłabym wszystko aby tylko wróciła.- wyszeptałam i oparłam głowę o ramię chłopaka. On przytulił mnie do siebie i tak siedzieliśmy przez kolejną godzinę. Gdyby nie pogoda siedzielibyśmy tam dalej, ale ze względu na dziecko nie mogę ryzykować.
#30 października 2014 rok,piątek Londyn popołudnie#
Od pogrzebu minęły dwa okropnie długie i męczące miesiące. Leżałam w szpitalu na porodówce i czekałam aż urodzi się maluszek. Byłam kilka dni po terminie, a dziecko nie szykowała się na zewnątrz.
-Kaja już czas. -Odparł Henry wchodząc do mojej sali.- parametry są dobre i dzisiaj wywołamy poród. -oznajmił, uśmiechnął się delikatnie i wyszedł. Po kilku minutach dostałam leki, a potem... potem się zaczęło..
~*~
#Harry#
Stałem przed salą i czekałem na jakąkolwiek wiadomość, ale nikt nie wychodził.
-Harry uspokój się i usiądź. Zaraz się wszystkiego dowiemy. -uspokajał mnie Liam, ale to niewiele mi dawało. Razem ze mną czekała Effy z Austinem, Lou, Liam, Zayn i Niall, oraz rodzice Kai. Brakowało tylko JEJ.
-Który to pan Styles? -spytała pielęgniarka, która nagle wyszła z sali. Od razu stanąłem naprzeciwko niej. -Gratuluję panu, ma pan syna i córkę. -powiedziała po czym dodała -może pan wejść do żony, ale tylko na chwilę. -Odwróciłem się i mocno uściskałem rodziców po czym pognałem do sali. Usłyszałem płacz naszych dzieci, a potem zobaczyłem całą trójkę.
-Hazz.. -wyszeptała przez łzy Kaja. Była zmęczona, ale ogromnie szczęśliwa. Podszedłem bliżej i pocałowałem ją delikatnie w usta,a potem ucałowałem główki maluchów.
-Jak ich nazwiemy? -zapytałem wpatrując się w bliźniaki.
-Może ja wybiorę dla chłopca, a Ty dla dziewczynki. Co Ty na to? -spytała splatając nasze palce.
-Okay. -ucałowałem jej knykcie i skupiłem się na imionach. Wybór imienia to bardzo ważna sprawa, ale ja wiedziałem od razu jak nazwiemy naszą córkę.
-To co wymyśliłaś? -zacząłem.
-Może Jonathan Styles? -zaproponowała.
-Idealne. -zrobiłem chwilę ciszy i dodałem. - A dla naszej córki Rosalie Alex Styles. -powiedziałem, a dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Uśmiechnęła się przez łzy i tylko pokiwała głową, dzięki czemu miałem pewność, że jej się podoba.
#2 listopad 2014 rok, poniedziałek Londyn#
#Kaja#
Razem z dziećmi byłam już w domu. Maluchy wprowadziły wiele uśmiechu do naszego domu po ostatnich wydarzeniach. Leżałam w salonie przed telewizorem i oglądałam seriale, a w tym czasie Liam i Zayn zajmowali się dziećmi.
-Jak się czujesz? -spytała Effy siadając koło mnie.
-Jest okay. -uśmiechnęłam się delikatnie. -Dzięki wam jeszcze daje radę. Nie sądziłam, że macierzyństwo jest tak wyczerpujące. -mruknęłam opierając głowę o jej ramię. Dziewczyna tylko się zaśmiała.
-To dopiero początek kochana i z tego co widzę to chłopcy oddają Ci dzieci tylko do karmienia i zmieniania pieluch. -znów się zaśmiała.
-Dokładnie, ale przynajmniej nie będę potrzebowała opiekunek. -powiedziałam przeczesując ręką włosy.
-Witaj moja piękna-usłyszałam głos Loczka.
-Witaj Hazz -odpowiedziałam robiąc zadziorną minę. Chłopak pocałował mnie w czoło i podał szklankę soku.
-Gdzie Niall?-zapytał po chwili.
-Chyba jeszcze śpi-mówiłam podnosząc się.
-Pójdę go obudzić.
-Może jeszcze nie teraz-powiedziałam-obudziłam się w nocy, ok.4.
-Znowu nie mógł zasnąć?-zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
-Źle z nim-dodała Eff -myślę, że czas z nim porozmawiać.
-Kaja psychologu kochany. Poradzisz coś-spytał Harry.
-Hmm.. Myślę, że musimy zrobić to wspólnie-odpowiedziałam.
-Powiem chłopakom o co chodzi-powiedziała Eff szybko wstając. Harry objął mnie ramieniem.
-Kaja..Wiesz, że Cię kocham prawda?
-Wiem-powiedziałam i dałam mu całusa.
-Cześć-powiedział Niall wchodzący do pokoju. Usiadł na sofie i patrzył bez ruchu w ekran. Wszyscy zebrali się wokół niego. Podniósł na nas wzrok, nie okazując przy tym żadnych uczuć.
-Niall musimy porozmawiać-zaczął Zayn.
-Jeśli chodzi wam o Alex to nie, nawet nie zaczynajcie-warknął niegrzecznie.
-Chcemy Ci pomóc.-ciągnął Hazz.
-Pomóc? Weź przestań! Ty zawsze masz wszystko czego chcesz! Żonę, dzieci, miłość. O czym chcesz ze mną rozmawiać?!
Straciłem ją! To koniec...-krzyknął i podniósł się z sofy.
-Nie tylko Ty Niall. -powiedziałam spokojnie. -Wiem, że Alex była Twoją dziewczyną i bardzo ją kochałeś, ale ona też była moją siostrą.. Niall nawet nie możesz sobie wyobrazić mojego bólu po tej stracie. -mówiłam, a w oczach zbierały mi się już łzy. -Ona jest połową mnie. Straciłam kawałek siebie i ta pustka zostanie we mnie już na zawsze, a Ty możesz się jeszcze zakochać. Możesz znaleźć kogoś komu zaufasz i kogo pokochasz jak ją. -chłopak już miał się sprzeciwiać, ale dodałam.- Nie mówię, że teraz, ale po jakimś czasie. Gdy poczujesz, że jesteś już gotowy. Natomiast teraz ważne jest, żebyś się na nas nie zamykał. Niall chcemy Ci pomóc, więc pozwól nam na to. -powiedziałam wstając na przeciw niego. Złapałam go za rękę. -Ona nie pozwoliła by Ci się tak zadręczać. -wyszeptałam. Chłopak mocno się we mnie wtulił.
-Przepraszam. -powiedział i wymusił uśmiech. Po kilku minutach usłyszeliśmy ciągłe dzwonienie dzwonkiem do drzwi przez co obudziły się dzieci. Liam poszedł otworzyć, a ja z Demz wybrałyśmy się do pokoju dziecięcego. Wzięłam Rose na ręce, a Effy wzięła Jace'a.
-Kaja co będzie teraz z ich trasą? -spytała nagle dziewczyna. Spojrzałam na nią i westchnęłam.
-Nie wiem, ale moim zdaniem Niall nie jest gotowy na powrót do pracy i koncertowania. To jeszcze nie ten czas. -mówiłam kołysząc malutką na rękach. Gdy dzieciaki zasnęły znów odłożyłyśmy je do łóżeczek i zeszłyśmy na dół. W salonie siedziało całe 1D i dyrektorzy Managamentu oraz ich menadżer Paul. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do kuchni aby im nie przeszkadzać. Zaczęłam robić obiad, a Effy korzystała z laptopa. Po niecałej godzinie chłopcy skończyli spotkanie i goście poszli, a cała piątka wparowała do kuchni.
-Co na obiad? - spytał Louis zaglądając do wszystkich garnków.
-Krupnik, a na drugie risotto. -odpowiedziała Effy. Chłopcy nakryli do stołu, a my z Demz przygotowałyśmy posiłek do końca. Potem przyszedł Austin i wszyscy razem usiedliśmy do obiadu.
-Dyrektorzy ustalili, że za tydzień kontynuujemy trasę. -powiedział cicho i niepewnie Harry i spojrzał na mnie. Byłam szczerze zdziwiona, ale też przestraszona.
Jak ja sobie poradzę z dwójką dzieci? I jak Niall da sobie radę w trasie? Spojrzałam na loczka i po chwili spuściłam wzrok. Reszta zaczęła rozmawiać między sobą, a ja wciąć siedziałam w ciszy tępo patrząc w swój talerz. Po jedzeniu Austin i Liam sprzątali, a ja poszłam na górę. Wyjęłam pranie z suszarki i zaczęłam składać ubranka dzieci.
-Jesteś zła? -spytał loczek przytulając mnie od tyłu.
-Nie Harry, nie jestem zła. Po prostu się boje. -powiedziałam i odwróciłam się do niego. -Boję się, że nie dam sobie rady, gdy pojedziecie.
-Kotku nie będziesz sama. -powiedział z delikatnym uśmiechem zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Jest Effy, Austin, Twoi rodzice i moja mama, niedługo też przyjeżdża Gemma. Wszystko będzie dobrze. -zapewniał mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on mnie pocałował.
-Boję się też, że cała ta trasa, koncerty i obowiązki przerosną Niall'a. Boję się, że on sobie nie poradzi z natłokiem tylu spraw. -chłopak westchnął i spojrzał na nasze splecione dłonie.
-Zrobię co będę mógł, żeby Horan dał sobie radę. Nie pozwolę mu mierzyć się z tym wszystkim w pojedynkę. Obiecuję. -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Wiem Harry, wiem. -powiedziałam i złączyłam nasze usta.
___________________________________
Witajcie przy kolejnym rozdziale. ;)
Dziękujemy wam za te 60 tyś wyświetleń. Jesteście wspaniali! <3
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i będziecie czekać na kolejny. ;)
Zapraszamy was na stronkę
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection
Zayn wiemy, że dla Ciebie to też trudne i Cię wspieramy. Mimo wszystko wciąż mamy nadzieję, że wrócisz i One Direction znów będzie takie jak kiedyś. <33 Jesteśmy z Tobą Malik! ;**
Czy Kaja poradzi sobie po wyjeździe chłopców?
Czy Niall zapomni o Alex i zacznie normalne życie?
Wszystko w kolejnym rozdziale ;))
See you/ Alex&Kaja
To był Ashton. Spojrzałam na niego i uroniłam jedną łzę, którą chłopak od razu otarł. Nadszedł czas na mowę pogrzebową, na którą kompletnie nie miałam siły. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy w ogóle wyduszę z siebie słowo. Powoli wstałam i podeszłam do trumny. Dotknęłam jej zimnej dłoni i spojrzałam na ludzi.
-Jestem Kaja i Alex była moją bliźniaczką. -powiedziałam na wstępie.- Każdy kto ją znał wiedział, że zawsze próbowała żyć jak normalna dziewczyna. Nie zwracała uwagi na chorobę. Każdy dzień przeżywała jak najlepiej i swoim życiem uszczęśliwiła wiele osób. Kiedyś, gdy było z nią naprawdę źle, powiedziała do mnie: " Kaja nie martw się, bo mimo, że nie będę z Tobą ciałem zawsze będę w Twoim sercu i muszę Cię zasmucić, bo nigdy się mnie nie pozbędziesz. " . -zrobiłam chwilę ciszy- I szczerze w to wierzę, że ona jest tu ze mną, że czuwa przy mnie i zawsze będzie. -zakończyłam
i cała zalana łzami poszłam na swoje miejsce. Pastor pytał czy ktoś jeszcze chce powiedzieć kilka słów, ale nikt się nie zgłosił. Nie wierzę, że Niall nie przyjdzie. On musi tu być. Mówiłam sobie w myślach, ale sama już w to nie wierzyłam. Pogrzeb dobiegał końca, a jego wciąż nie było.
~*~
Było już po wszystkim. Alex odeszła, wszyscy się rozeszli, a ja nie mogłam oderwać się od jej grobu. Czułam, że nie mogę jej zostawić. Nie wybaczę sobie tego.
-Widzę, że też nie możesz odejść. -usłyszałam głos, który moja siostra tak kochała.
-Nie było Cię na pogrzebie. -powiedziałam nie odrywając wzroku od zdjęcia na nagrobku.
-Byłem, od samego początku, ale nie miałem odwagi podejść bliżej. To dla mnie za wiele. -wydukał. Usiadł koło mnie na ławce i tępo patrzył na ziemię.-Kaja nie rozumiem tego.. Przecież było już dobrze, wyniki były dobre i Alex nie narzekała na nic, więc dlaczego? -mówił z goryczą.
-Nie wiem Niall, naprawdę nie wiem, ale zrobiłabym wszystko aby tylko wróciła.- wyszeptałam i oparłam głowę o ramię chłopaka. On przytulił mnie do siebie i tak siedzieliśmy przez kolejną godzinę. Gdyby nie pogoda siedzielibyśmy tam dalej, ale ze względu na dziecko nie mogę ryzykować.
#30 października 2014 rok,piątek Londyn popołudnie#
Od pogrzebu minęły dwa okropnie długie i męczące miesiące. Leżałam w szpitalu na porodówce i czekałam aż urodzi się maluszek. Byłam kilka dni po terminie, a dziecko nie szykowała się na zewnątrz.
-Kaja już czas. -Odparł Henry wchodząc do mojej sali.- parametry są dobre i dzisiaj wywołamy poród. -oznajmił, uśmiechnął się delikatnie i wyszedł. Po kilku minutach dostałam leki, a potem... potem się zaczęło..
~*~
#Harry#
Stałem przed salą i czekałem na jakąkolwiek wiadomość, ale nikt nie wychodził.
-Harry uspokój się i usiądź. Zaraz się wszystkiego dowiemy. -uspokajał mnie Liam, ale to niewiele mi dawało. Razem ze mną czekała Effy z Austinem, Lou, Liam, Zayn i Niall, oraz rodzice Kai. Brakowało tylko JEJ.
-Który to pan Styles? -spytała pielęgniarka, która nagle wyszła z sali. Od razu stanąłem naprzeciwko niej. -Gratuluję panu, ma pan syna i córkę. -powiedziała po czym dodała -może pan wejść do żony, ale tylko na chwilę. -Odwróciłem się i mocno uściskałem rodziców po czym pognałem do sali. Usłyszałem płacz naszych dzieci, a potem zobaczyłem całą trójkę.
-Hazz.. -wyszeptała przez łzy Kaja. Była zmęczona, ale ogromnie szczęśliwa. Podszedłem bliżej i pocałowałem ją delikatnie w usta,a potem ucałowałem główki maluchów.
-Jak ich nazwiemy? -zapytałem wpatrując się w bliźniaki.
-Może ja wybiorę dla chłopca, a Ty dla dziewczynki. Co Ty na to? -spytała splatając nasze palce.
-Okay. -ucałowałem jej knykcie i skupiłem się na imionach. Wybór imienia to bardzo ważna sprawa, ale ja wiedziałem od razu jak nazwiemy naszą córkę.
-To co wymyśliłaś? -zacząłem.
-Może Jonathan Styles? -zaproponowała.
-Idealne. -zrobiłem chwilę ciszy i dodałem. - A dla naszej córki Rosalie Alex Styles. -powiedziałem, a dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Uśmiechnęła się przez łzy i tylko pokiwała głową, dzięki czemu miałem pewność, że jej się podoba.
#2 listopad 2014 rok, poniedziałek Londyn#
#Kaja#
Razem z dziećmi byłam już w domu. Maluchy wprowadziły wiele uśmiechu do naszego domu po ostatnich wydarzeniach. Leżałam w salonie przed telewizorem i oglądałam seriale, a w tym czasie Liam i Zayn zajmowali się dziećmi.
-Jak się czujesz? -spytała Effy siadając koło mnie.
-Jest okay. -uśmiechnęłam się delikatnie. -Dzięki wam jeszcze daje radę. Nie sądziłam, że macierzyństwo jest tak wyczerpujące. -mruknęłam opierając głowę o jej ramię. Dziewczyna tylko się zaśmiała.
-To dopiero początek kochana i z tego co widzę to chłopcy oddają Ci dzieci tylko do karmienia i zmieniania pieluch. -znów się zaśmiała.
-Dokładnie, ale przynajmniej nie będę potrzebowała opiekunek. -powiedziałam przeczesując ręką włosy.
-Witaj moja piękna-usłyszałam głos Loczka.
-Witaj Hazz -odpowiedziałam robiąc zadziorną minę. Chłopak pocałował mnie w czoło i podał szklankę soku.
-Gdzie Niall?-zapytał po chwili.
-Chyba jeszcze śpi-mówiłam podnosząc się.
-Pójdę go obudzić.
-Może jeszcze nie teraz-powiedziałam-obudziłam się w nocy, ok.4.
-Znowu nie mógł zasnąć?-zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
-Źle z nim-dodała Eff -myślę, że czas z nim porozmawiać.
-Kaja psychologu kochany. Poradzisz coś-spytał Harry.
-Hmm.. Myślę, że musimy zrobić to wspólnie-odpowiedziałam.
-Powiem chłopakom o co chodzi-powiedziała Eff szybko wstając. Harry objął mnie ramieniem.
-Kaja..Wiesz, że Cię kocham prawda?
-Wiem-powiedziałam i dałam mu całusa.
-Cześć-powiedział Niall wchodzący do pokoju. Usiadł na sofie i patrzył bez ruchu w ekran. Wszyscy zebrali się wokół niego. Podniósł na nas wzrok, nie okazując przy tym żadnych uczuć.
-Niall musimy porozmawiać-zaczął Zayn.
-Jeśli chodzi wam o Alex to nie, nawet nie zaczynajcie-warknął niegrzecznie.
-Chcemy Ci pomóc.-ciągnął Hazz.
-Pomóc? Weź przestań! Ty zawsze masz wszystko czego chcesz! Żonę, dzieci, miłość. O czym chcesz ze mną rozmawiać?!
Straciłem ją! To koniec...-krzyknął i podniósł się z sofy.
-Nie tylko Ty Niall. -powiedziałam spokojnie. -Wiem, że Alex była Twoją dziewczyną i bardzo ją kochałeś, ale ona też była moją siostrą.. Niall nawet nie możesz sobie wyobrazić mojego bólu po tej stracie. -mówiłam, a w oczach zbierały mi się już łzy. -Ona jest połową mnie. Straciłam kawałek siebie i ta pustka zostanie we mnie już na zawsze, a Ty możesz się jeszcze zakochać. Możesz znaleźć kogoś komu zaufasz i kogo pokochasz jak ją. -chłopak już miał się sprzeciwiać, ale dodałam.- Nie mówię, że teraz, ale po jakimś czasie. Gdy poczujesz, że jesteś już gotowy. Natomiast teraz ważne jest, żebyś się na nas nie zamykał. Niall chcemy Ci pomóc, więc pozwól nam na to. -powiedziałam wstając na przeciw niego. Złapałam go za rękę. -Ona nie pozwoliła by Ci się tak zadręczać. -wyszeptałam. Chłopak mocno się we mnie wtulił.
-Przepraszam. -powiedział i wymusił uśmiech. Po kilku minutach usłyszeliśmy ciągłe dzwonienie dzwonkiem do drzwi przez co obudziły się dzieci. Liam poszedł otworzyć, a ja z Demz wybrałyśmy się do pokoju dziecięcego. Wzięłam Rose na ręce, a Effy wzięła Jace'a.
-Kaja co będzie teraz z ich trasą? -spytała nagle dziewczyna. Spojrzałam na nią i westchnęłam.
-Nie wiem, ale moim zdaniem Niall nie jest gotowy na powrót do pracy i koncertowania. To jeszcze nie ten czas. -mówiłam kołysząc malutką na rękach. Gdy dzieciaki zasnęły znów odłożyłyśmy je do łóżeczek i zeszłyśmy na dół. W salonie siedziało całe 1D i dyrektorzy Managamentu oraz ich menadżer Paul. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do kuchni aby im nie przeszkadzać. Zaczęłam robić obiad, a Effy korzystała z laptopa. Po niecałej godzinie chłopcy skończyli spotkanie i goście poszli, a cała piątka wparowała do kuchni.
-Co na obiad? - spytał Louis zaglądając do wszystkich garnków.
-Krupnik, a na drugie risotto. -odpowiedziała Effy. Chłopcy nakryli do stołu, a my z Demz przygotowałyśmy posiłek do końca. Potem przyszedł Austin i wszyscy razem usiedliśmy do obiadu.
-Dyrektorzy ustalili, że za tydzień kontynuujemy trasę. -powiedział cicho i niepewnie Harry i spojrzał na mnie. Byłam szczerze zdziwiona, ale też przestraszona.
Jak ja sobie poradzę z dwójką dzieci? I jak Niall da sobie radę w trasie? Spojrzałam na loczka i po chwili spuściłam wzrok. Reszta zaczęła rozmawiać między sobą, a ja wciąć siedziałam w ciszy tępo patrząc w swój talerz. Po jedzeniu Austin i Liam sprzątali, a ja poszłam na górę. Wyjęłam pranie z suszarki i zaczęłam składać ubranka dzieci.
-Jesteś zła? -spytał loczek przytulając mnie od tyłu.
-Nie Harry, nie jestem zła. Po prostu się boje. -powiedziałam i odwróciłam się do niego. -Boję się, że nie dam sobie rady, gdy pojedziecie.
-Kotku nie będziesz sama. -powiedział z delikatnym uśmiechem zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Jest Effy, Austin, Twoi rodzice i moja mama, niedługo też przyjeżdża Gemma. Wszystko będzie dobrze. -zapewniał mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on mnie pocałował.
-Boję się też, że cała ta trasa, koncerty i obowiązki przerosną Niall'a. Boję się, że on sobie nie poradzi z natłokiem tylu spraw. -chłopak westchnął i spojrzał na nasze splecione dłonie.
-Zrobię co będę mógł, żeby Horan dał sobie radę. Nie pozwolę mu mierzyć się z tym wszystkim w pojedynkę. Obiecuję. -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Wiem Harry, wiem. -powiedziałam i złączyłam nasze usta.
___________________________________
Witajcie przy kolejnym rozdziale. ;)
Dziękujemy wam za te 60 tyś wyświetleń. Jesteście wspaniali! <3
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i będziecie czekać na kolejny. ;)
Zapraszamy was na stronkę
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection
Zayn wiemy, że dla Ciebie to też trudne i Cię wspieramy. Mimo wszystko wciąż mamy nadzieję, że wrócisz i One Direction znów będzie takie jak kiedyś. <33 Jesteśmy z Tobą Malik! ;**
Czy Kaja poradzi sobie po wyjeździe chłopców?
Czy Niall zapomni o Alex i zacznie normalne życie?
Wszystko w kolejnym rozdziale ;))
See you/ Alex&Kaja
wtorek, 24 lutego 2015
Rozdział 49
#Kaja#
-Co? -tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Czułam w gardle wielką gulę, która nie dawała mi oddychać, już nie mówiąc o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa.
-Właśnie dostałem telefon, że wylądowała w szpitalu. Nie wiem.. nie wiem o co chodzi. Nic mi nie chcieli powiedzieć oprócz tego, że jest w złym stanie. -mówił bardzo szybko. Praktycznie w ogóle nie brał oddechu pomiędzy słowami. -Kaja, proszę, wróćcie do Londynu. -wydukał i się rozpłakał. Czułam jego ból i tą bezradność.
-Przylecimy pierwszym samolotem. -obiecałam.- Pisz mi cały czas co z Alex. Pa. -zakończyłam połączenie, ale nadal stałam niezdolna do ruchu. Kiedy te wszystkie okropne informacje dotarły do mojej głowy, rzuciłam się pędem do apartamentu i zaczęłam pakować swoją walizkę. Po 10 minutach spakowałam siebie i chłopaka. Weszłam do łazienki, gdzie nadal się kąpał Harry, i zaczęłam zbierać kosmetyki. Chłopak wodził za mną wzrokiem, ale się nie odzywał. Był zdezorientowany całą tą sytuacją. Kiedy koło niego przechodziłam złapał mnie za rękę tym samym zmuszając do zatrzymania się.
-Kaja wszystko dobrze? -spytał dokładnie lustrując moją twarz, a ja wtedy wybuchłam. Zaczęłam płakać jak nigdy dotąd. Łzy lały się strumieniami po mojej twarzy, a ja usiadłam bezradnie pod ścianą i pozwoliłam emocjom wyjść na zewnątrz. Brunet szybko wyszedł z wanny, owinął się ręcznikiem i usiadł koło mnie. Objął ramieniem i czekał, aż choć trochę się uspokoję.
-Coś jest nie tak z Alex. Mam rację? -spytał delikatnym głosem. Kiwnęłam głową. -Jest w szpitalu? -znów potwierdziłam. -Chcesz wracać do Londynu, prawda? -ponownie przytaknęłam. Spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam, że nie jest zadowolony, ale mnie rozumie.
-Harry ja wiem,że nie jest Ci to na rękę, w końcu to miał być nasz miesiąc miodowy, a ja znów panikuję, ale nie mogę dobrze się bawić wiedząc, że ona jest tam sama i walczy o życie. -tłumaczyłam. Hazz chwilę milczał i patrzył na nasze splecione dłonie.
-Zarezerwowałaś bilety? -zapytał w końcu, a ja mocno go przytuliłam i wyszeptałam "dziękuję, kocham Cię" po czym wstaliśmy z podłogi. Ja się ogarnęłam, a chłopak ubrał. 30 minut później byliśmy już w recepcji, żeby się wymeldować. Wypłynęliśmy z Honolulu o 15:10 i kierowaliśmy się na lotnisko.
~12 października 2014 rok, Londyn godziny wieczorne. ~
Prawie wybiegłam z taksówki i pognałam do szpitala. Styles wołał mnie, żebym uważała, że muszę dbać o dziecko, ale aktualnie nie miałam do tego głowy. Musiałam ją zobaczyć. Wpadłam na oddział i od razu pognałam do sali, którą Niall napisał mi w esemesie. Gdy już tam dotarłam serce mi się ścisnęło. Leżała taka bezbronna, bezwładna na tym łóżku. Blondyn siedział koło niej i gładził delikatnie jej dłoń.
-Alex... -wyszeptałam i powoli zbliżyłam się do łóżka. Dotknęłam jej policzka i wtedy aparatura zaczęła piszczeć. Do sali wbiegło stado ludzi i wszystkich nas wygonili. Stanęłam przy szybie i patrzyłam jak moja siostra umiera, a ja nie mogę nic zrobić.
#1,5 godz później#
Drzwi sali w której leżała Alex, otworzyły się. Szybko wstałam i podeszłam bliżej. Ujrzałam lekarza wychodzącego z pomieszczenia.
-Bardzo mi przykro...Mimo reanimacji Alex zmarła..-powiedział.
-S..słucham?-zapytałam błagając w myślach Boga, żebym się przesłyszała.
-Niestety Alex nie żyje..-powtórzył. Patrzyłam na ludzi stojących obok mnie. Nie czułam nic. Nie wierzyłam, że moja siostra już się nie obudzi. Niall odepchnął lekarza i gwałtownie wszedł do sali. Powoli ruszyłam za nim. Miałam nadzieję, że to tylko głupi żart...że wejdę tam, a ona będzie siedziała na łóżku z szerokim uśmiechem. Blondyn minął mnie i szybko opuścił salę. Podeszłam do niej. Była nakryta białym prześcieradłem. Podniosłam moją drżącą rękę i odsłoniłam jej twarz.
-Alex..? Alex proszę nie..-wykrztusiłam z siebie. Dopiero teraz naprawdę zrozumiałam co się stało. Łzy napłynęły mi do oczu. Pocałowałam ją w czoło po-czym zakryłam jej ciało. Nie chciałam w to wierzyć. Usłyszałam mocny głos Harrego.
-Niall poczekaj!
-Nie!-krzyknął niebieskooki. Wyszłam z sali i wtuliłam się w loczka.
#Niall#
Jak najszybciej wybiegłem ze szpitala. Zatrzymałem się dopiero przy samochodzie i poleciałem bezwładnie na ziemie.
-To nie prawda.. To nie może być prawda. -powtarzałem cały czas. -Muszę stąd jechać.- zarządziłem i z piskiem opon ruszyłem ze szpitalnego parkingu. Nie wiem gdzie jechałam. Najważniejsze było wylądować jak najdalej od Londynu, od domu, od wspomnień. Po niecałej godzinie zatrzymałem auto przed moim rodzinnym domem. Nie wiem dlaczego, ale samochód sam tu jechał. To mi dobrze zrobi. pomyślałem i wysiadłem z pojazdu. Mama wybiegła przed dom aby mnie powitać.
-Niall synku! Tak się cieszę, że Cię widzę. -mówiła jednocześnie mnie przytulając.- Tak się cieszę, że przyjechałeś. Gdzie Alex? -i wtedy wybuchłem. Zacząłem płakać jak małe, bezbronne dziecko. Bo tak szczerze.. co ja mogę zrobić?! -Powiedziałam coś nie tak? -zdziwiła się kobieta otulając mnie ramieniem.
-Mamo.. Alex odeszła. -wydukałem, ale ona inaczej to odebrała i zaczęła wypytywać o nasz związek co było źle, a co dobrze.- Mamo! Alex nie żyje! -wykrzyczałem i wbiegłem do domu. Potrzebowałem samotności i miałem pewność, że tutaj ją dostanę. Ten cholerny ból nie dawał mi spokoju. Czułem, że już nigdy nie będę szczęśliwy, że moje życie skończyło się razem z życiem mojej ukochanej. Patrzyłem na nasze wspólne zdjęcia, które porozwieszaliśmy po ścianach mojego starego pokoju. Była taka młoda, pełna życia i energii.. Boże dlaczego?! wykrzyczałem. To wszystko było ponad moje siły. Leżąc tak zasnąłem.
~16 października 2014 rok, Londyn godz. 10:30 ~
#Kaja#
Stałam przed lustrem w jej pokoju i patrzyłam przed siebie. Czułam jej zapach, niemal jej dotyk i wzrok na sobie. To ten dzień, w którym pożegnam moją siostrę po raz ostatni.
-Nie dam rady.- wyszeptałam, a żałobne ciuchy miała zastąpić piżama, ale czyjeś dłonie mi na to nie pozwoliły. - Harry nie dam rady. To dla mnie za wiele.- spojrzałam na jego odbicie, a potem na swoje. Wyglądałam tak marnie, ale nie miałam do tego teraz głowy.
-Kochanie musisz iść. Dasz radę, przejdziemy przez to razem, obiecuję Ci,że zawsze będę z Tobą. -powiedział przytulając mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciało i chciałam zatracić się w tej chwili. Pocałował mnie lekko w czoło i złapał za rękę. Zeszliśmy na dół gdzie czekali pozostali. Nadszedł czas by jechać na pogrzeb. pogrzeb mojej siostry. Mojej Alex.
~2 godziny potem~
Siedziałam przed samą trumną z rodzicami, Harrym, Effy i Austinem. Brakowało nam Nialla, ale wiem, że dla niego to też jest trudne. Był początek ceremonii, a ja już nie mogłam wytrzymać. Trumna była otwarta. Widziałam jej spokojną twarz i delikatny uśmiech. W pewnym momencie nawet miałam wrażenie, że się poruszyła. Matko... Co się ze mną dzieje! Nagle ktoś usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzałam w bok i nie wierzyłam. To był...
________________________
Witajcie :)
Troszkę żałobny nastrój, prawda?
Ale niestety taka jest rzeczywistość. :)
Nie ma co więcej wypisywać.
Jeśli się podoba to zostawcie coś na dole ;* /Alex&Kaja
-Co? -tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Czułam w gardle wielką gulę, która nie dawała mi oddychać, już nie mówiąc o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa.
-Właśnie dostałem telefon, że wylądowała w szpitalu. Nie wiem.. nie wiem o co chodzi. Nic mi nie chcieli powiedzieć oprócz tego, że jest w złym stanie. -mówił bardzo szybko. Praktycznie w ogóle nie brał oddechu pomiędzy słowami. -Kaja, proszę, wróćcie do Londynu. -wydukał i się rozpłakał. Czułam jego ból i tą bezradność.
-Przylecimy pierwszym samolotem. -obiecałam.- Pisz mi cały czas co z Alex. Pa. -zakończyłam połączenie, ale nadal stałam niezdolna do ruchu. Kiedy te wszystkie okropne informacje dotarły do mojej głowy, rzuciłam się pędem do apartamentu i zaczęłam pakować swoją walizkę. Po 10 minutach spakowałam siebie i chłopaka. Weszłam do łazienki, gdzie nadal się kąpał Harry, i zaczęłam zbierać kosmetyki. Chłopak wodził za mną wzrokiem, ale się nie odzywał. Był zdezorientowany całą tą sytuacją. Kiedy koło niego przechodziłam złapał mnie za rękę tym samym zmuszając do zatrzymania się.
-Kaja wszystko dobrze? -spytał dokładnie lustrując moją twarz, a ja wtedy wybuchłam. Zaczęłam płakać jak nigdy dotąd. Łzy lały się strumieniami po mojej twarzy, a ja usiadłam bezradnie pod ścianą i pozwoliłam emocjom wyjść na zewnątrz. Brunet szybko wyszedł z wanny, owinął się ręcznikiem i usiadł koło mnie. Objął ramieniem i czekał, aż choć trochę się uspokoję.
-Coś jest nie tak z Alex. Mam rację? -spytał delikatnym głosem. Kiwnęłam głową. -Jest w szpitalu? -znów potwierdziłam. -Chcesz wracać do Londynu, prawda? -ponownie przytaknęłam. Spojrzałam mu w oczy. Wiedziałam, że nie jest zadowolony, ale mnie rozumie.
-Harry ja wiem,że nie jest Ci to na rękę, w końcu to miał być nasz miesiąc miodowy, a ja znów panikuję, ale nie mogę dobrze się bawić wiedząc, że ona jest tam sama i walczy o życie. -tłumaczyłam. Hazz chwilę milczał i patrzył na nasze splecione dłonie.
-Zarezerwowałaś bilety? -zapytał w końcu, a ja mocno go przytuliłam i wyszeptałam "dziękuję, kocham Cię" po czym wstaliśmy z podłogi. Ja się ogarnęłam, a chłopak ubrał. 30 minut później byliśmy już w recepcji, żeby się wymeldować. Wypłynęliśmy z Honolulu o 15:10 i kierowaliśmy się na lotnisko.
~12 października 2014 rok, Londyn godziny wieczorne. ~
Prawie wybiegłam z taksówki i pognałam do szpitala. Styles wołał mnie, żebym uważała, że muszę dbać o dziecko, ale aktualnie nie miałam do tego głowy. Musiałam ją zobaczyć. Wpadłam na oddział i od razu pognałam do sali, którą Niall napisał mi w esemesie. Gdy już tam dotarłam serce mi się ścisnęło. Leżała taka bezbronna, bezwładna na tym łóżku. Blondyn siedział koło niej i gładził delikatnie jej dłoń.
-Alex... -wyszeptałam i powoli zbliżyłam się do łóżka. Dotknęłam jej policzka i wtedy aparatura zaczęła piszczeć. Do sali wbiegło stado ludzi i wszystkich nas wygonili. Stanęłam przy szybie i patrzyłam jak moja siostra umiera, a ja nie mogę nic zrobić.
#1,5 godz później#
Drzwi sali w której leżała Alex, otworzyły się. Szybko wstałam i podeszłam bliżej. Ujrzałam lekarza wychodzącego z pomieszczenia.
-Bardzo mi przykro...Mimo reanimacji Alex zmarła..-powiedział.
-S..słucham?-zapytałam błagając w myślach Boga, żebym się przesłyszała.
-Niestety Alex nie żyje..-powtórzył. Patrzyłam na ludzi stojących obok mnie. Nie czułam nic. Nie wierzyłam, że moja siostra już się nie obudzi. Niall odepchnął lekarza i gwałtownie wszedł do sali. Powoli ruszyłam za nim. Miałam nadzieję, że to tylko głupi żart...że wejdę tam, a ona będzie siedziała na łóżku z szerokim uśmiechem. Blondyn minął mnie i szybko opuścił salę. Podeszłam do niej. Była nakryta białym prześcieradłem. Podniosłam moją drżącą rękę i odsłoniłam jej twarz.
-Alex..? Alex proszę nie..-wykrztusiłam z siebie. Dopiero teraz naprawdę zrozumiałam co się stało. Łzy napłynęły mi do oczu. Pocałowałam ją w czoło po-czym zakryłam jej ciało. Nie chciałam w to wierzyć. Usłyszałam mocny głos Harrego.
-Niall poczekaj!
-Nie!-krzyknął niebieskooki. Wyszłam z sali i wtuliłam się w loczka.
#Niall#
Jak najszybciej wybiegłem ze szpitala. Zatrzymałem się dopiero przy samochodzie i poleciałem bezwładnie na ziemie.
-To nie prawda.. To nie może być prawda. -powtarzałem cały czas. -Muszę stąd jechać.- zarządziłem i z piskiem opon ruszyłem ze szpitalnego parkingu. Nie wiem gdzie jechałam. Najważniejsze było wylądować jak najdalej od Londynu, od domu, od wspomnień. Po niecałej godzinie zatrzymałem auto przed moim rodzinnym domem. Nie wiem dlaczego, ale samochód sam tu jechał. To mi dobrze zrobi. pomyślałem i wysiadłem z pojazdu. Mama wybiegła przed dom aby mnie powitać.
-Niall synku! Tak się cieszę, że Cię widzę. -mówiła jednocześnie mnie przytulając.- Tak się cieszę, że przyjechałeś. Gdzie Alex? -i wtedy wybuchłem. Zacząłem płakać jak małe, bezbronne dziecko. Bo tak szczerze.. co ja mogę zrobić?! -Powiedziałam coś nie tak? -zdziwiła się kobieta otulając mnie ramieniem.
-Mamo.. Alex odeszła. -wydukałem, ale ona inaczej to odebrała i zaczęła wypytywać o nasz związek co było źle, a co dobrze.- Mamo! Alex nie żyje! -wykrzyczałem i wbiegłem do domu. Potrzebowałem samotności i miałem pewność, że tutaj ją dostanę. Ten cholerny ból nie dawał mi spokoju. Czułem, że już nigdy nie będę szczęśliwy, że moje życie skończyło się razem z życiem mojej ukochanej. Patrzyłem na nasze wspólne zdjęcia, które porozwieszaliśmy po ścianach mojego starego pokoju. Była taka młoda, pełna życia i energii.. Boże dlaczego?! wykrzyczałem. To wszystko było ponad moje siły. Leżąc tak zasnąłem.
~16 października 2014 rok, Londyn godz. 10:30 ~
#Kaja#
Stałam przed lustrem w jej pokoju i patrzyłam przed siebie. Czułam jej zapach, niemal jej dotyk i wzrok na sobie. To ten dzień, w którym pożegnam moją siostrę po raz ostatni.
-Nie dam rady.- wyszeptałam, a żałobne ciuchy miała zastąpić piżama, ale czyjeś dłonie mi na to nie pozwoliły. - Harry nie dam rady. To dla mnie za wiele.- spojrzałam na jego odbicie, a potem na swoje. Wyglądałam tak marnie, ale nie miałam do tego teraz głowy.
-Kochanie musisz iść. Dasz radę, przejdziemy przez to razem, obiecuję Ci,że zawsze będę z Tobą. -powiedział przytulając mnie do siebie. Wtuliłam się w jego ciało i chciałam zatracić się w tej chwili. Pocałował mnie lekko w czoło i złapał za rękę. Zeszliśmy na dół gdzie czekali pozostali. Nadszedł czas by jechać na pogrzeb. pogrzeb mojej siostry. Mojej Alex.
~2 godziny potem~
Siedziałam przed samą trumną z rodzicami, Harrym, Effy i Austinem. Brakowało nam Nialla, ale wiem, że dla niego to też jest trudne. Był początek ceremonii, a ja już nie mogłam wytrzymać. Trumna była otwarta. Widziałam jej spokojną twarz i delikatny uśmiech. W pewnym momencie nawet miałam wrażenie, że się poruszyła. Matko... Co się ze mną dzieje! Nagle ktoś usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę. Spojrzałam w bok i nie wierzyłam. To był...
________________________
Witajcie :)
Troszkę żałobny nastrój, prawda?
Ale niestety taka jest rzeczywistość. :)
Nie ma co więcej wypisywać.
Jeśli się podoba to zostawcie coś na dole ;* /Alex&Kaja
wtorek, 10 lutego 2015
Rozdział 48
#Kaja#
~14:56 tego samego dnia~
Obudziłam się wypoczęta i szczęśliwa. Spojrzałam na Harrego, który słodko spał.
Okryłam go delikatnie kołdrą i jak najdelikatniej wyszłam z łóżka. Ubrałam się w lekką, szeroką sukienkę w kolorowe kwiatki na czarnym materiale. Kilka dodatków, sandały i wyszłam po cichu z pokoju, wcześniej zostawiając liścik Hazzie, że poszłam się przejść, i skierowałam się na plaże. Pogoda była fantastyczna. Słońce świeciło wysoko na niebie, ludzie kąpali się w oceanie. Powietrze było tutaj czyste i takie rześkie. Zdjęłam buty i powoli szłam brzegiem Oceanu Spokojnego. Woda delikatnie obijała się o moje stopy. Myślałam o tym jakie to ja mam ogromne szczęście. Mam wspaniałą rodzinę, wspaniałego chło... męża, niedługo zostanę mamą. Mam dla kogo żyć i bardzo się z tego cieszę. Przypomniały mi się chwile ze szkoły, z wycieczki, na której zaczęłam być z Harrym. Potem czas kłótni i godzenia się. Potem ciąża i zaręczyny aż do ślubu i teraźniejszości. Wiele się wydarzyło w tak krótkim czasie. Wiele razy myślałam czy dobrze zrobiłam wiążąc się ze Stylesem, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że to była moja najlepsza decyzja. Dał mi tyle radości, dobroci, miłości i ciepła. Szłam taka zamyślona i dopiero po chwili się zorientowałam, że dotarłam do mostku, który był dobre dwa kilometry od hotelu. Postanowiłam wracać. Idąc tą samą drogą zastanawiałam się nad imieniem dla dziecka, bo na dobrą sprawę nie poruszaliśmy z loczkiem tego tematu. W rezultacie wybrałam Ronnie (Ro), Rosalie (Rose), Amy dla dziewczynki, a dla chłopca Jonathan (Jace) , Simon lub Max. Gdy miałam wybrane imiona zastanawiałam się co się dzieje z Alex. Zaczęłam szukać telefonu, żeby do niej zadzwonić, ale niestety go nie wzięłam, więc przyspieszyłam trochę kroku, aby zadzwonić z hotelu.
~15:40~
Po powrocie do pokoju Harry nadal spał, więc wzięłam telefon i udałam się na taras. Zadzwoniłam raz i nic. Drugi, trzeci i dalej nie odpowiada. Zaczęłam się denerwować, więc zadzwoniłam do Nialla i gdy odebrał zaspany dopiero zrozumiałam. Tam jest około 3 nad ranem. Spokojna odłożyłam telefon i postanowiłam zadzwonić potem. Wzięłam laptopa na kolana i szperałam w necie.
#Alex#
Dojechałam do domu i weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na ziemi. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co wydarzyło się w parku. Moje ręce ciągle drżały, a oddech nadal był niespokojny.
Po chwili usłyszałam głos Nialla.
-Alex? Wszystko w porządku?
-Tak..Nie martw się-odpowiedziałam.
-Czy możesz otworzyć drzwi?-zapytał zaniepokojony. Wstałam i przekręciłam klucz. Blondyn spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Staliśmy przez chwilę w milczeniu.
-Gdzie byłaś? Jest już 3.30.
-W szpitalu u Gracy.
-I co u niej?
-...-schyliłam głowę-nie żyje...-odparłam po chwili, a z moich oczu popłynęły łzy.
-Kochanie, bardzo mi przykro-powiedział całując mnie w czoło.
-Mi też..Wezmę prysznic..-odparłam-A chłopak wyszedł z pomieszczenia.
*10 min później*
Wyszłam z łazienki i popatrzyłam na śpiącego blondyna. Lekko się uśmiechnęłam, zdjęłam szlafrok po czym ubrałam w piżamę. Delikatnie położyłam się obok chłopaka i po chwili usnęłam.
*Ranek 9.00*
Otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Wiedziałam, że będę musiała iść zaraz na policję i zeznawać. Powoli wstałam, umyłam zęby, związałam włosy i wybrałam ubranie.
-Ooo..Już wstałaś?-zapytał Niall wchodząc do pokoju. Przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek-To jak co dzisiaj robimy?
Nerwowo odwróciłam wzrok.
-Yyy..No wiesz dzisiaj obiecałam mamie, że przyjdę z nią porozmawiać-odpowiedziałam prosząc w myślach by nie zadawał więcej pytań.
-To ja pójdę z Tobą-uśmiechnął się szeroko.
-Obiecałam, że przyjdę sama. Mama chce porozmawiać w cztery oczy-serce zaczęło mi coraz szybciej bić. Bałam się, że blondyn zorientuje się, że kłamie. Zmarszczył brwi i popatrzył mi w oczy-Ale później pójdziemy gdzieś razem!
-No dobrze-powiedział i wyszedł z pokoju. Wiedziałam, że coś podejrzewał. Znał mnie długo i wiedział kiedy coś kręcę. Zebrałam się i zeszłam na dół. Podeszłam do chłopaka.
-Będę za godzinkę-szepnęłam i pocałowałam go w usta.
-Zawiozę Cię-odpowiedział.
-Przejdę się. Dobrze mi to zrobi.
-Jak chcesz-powiedział oschle. Udając, że nie wiem o co mu chodzi, nałożyłam buty i wyszłam z domu. Po 20 min byłam już na miejscu. Weszłam do budynku.
-Dzień dobry. Chciałam złożyć zeznania w sprawie porannej strzelaniny w parku-powiedziałam, a kobieta popatrzyła na mnie z politowaniem. Nie rozumiałam o co jej chodzi. Wzięła tel i wykręciła nr. Przez chwilę z kimś rozmawiała.
-Proszę usiąść i poczekać tutaj-mówiła wskazując palcem krzesło. Wykonałam polecenie. Po 10 min przyszedł policjant, który zabrał mnie do sali zeznań.
#Kaja#
Dzień mijał powoli, a Harry dalej spał. Zaczęłam się nudzić, więc poszłam zamówić śniadanie. Gdy wysiadłam już z windy w recepcji stał tłum nastolatek z koszulkami i transparentami o 1D. Jak najszybciej uciekłam od rozwrzeszczanych małolat i skryłam się w restauracji. Zamówiłam nam naleśniki i obmyślałam plan jak wrócić niezauważona do pokoju. To nierealne pomyślałam. Wtedy do głowy przyszła mi jedna myśl. Podeszłam do jednego z kelnerów i spytałam.
-Przepraszam, możesz mi pomóc? - mężczyzna uśmiechnął się i nachylił, żebym mogła mu wszystko wyjaśnić.
#kilka minut potem#
Szłam wyprostowana i jednocześnie skrępowana. Sukienka dość mocno upinała moje ciało i mój wielki brzuch. Właśnie jego nie przewidziałam w moim planie. Wyprowadziłam wózek z jedzeniem na recepcję i szybko przemknęłam obok tłumu nierozpoznana. Z ulgą wsiadłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Od windy do pokoju to już była pestka. W pokoju jak najszybciej chciałam pozbyć się tego przebrania.
-O proszę. Mam własną, osobistą pokojówkę.. A jaką seksowną. -usłyszałam niską chrypę chłopaka. Zaśmiałam się i odwróciłam do niego. -Powinienem zapytać dlaczego się w to ubrałaś?
-Nie, pomińmy to. -puściłam mu oczko i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam zjedliśmy śniadanie po czym Harry poszedł się zbierać. Postanowiłam znowu zadzwonić do Alex. Wzięłam telefon i wyszłam na taras i w tym momencie moja komórka zaczęła dzwonić. Niall.
-Hej Nialler, Właśnie miałam do was dzwonić co tam...
-Alex jest w szpitalu...
________________________________________________
Witamy was. ;)
Jesteście jeszcze z nami? Mamy nadzieję, że tak.
Rozdział jest krótki, ale mamy nadzieję, że się spodoba.
Co do bloga...
Szczerze przyznamy, że nie mamy na niego czasu. Zaczęłyśmy liceum i musimy się skupić na nauce. Niestety cierpi na tym nasza pasja, ale taka jest kolej rzeczy. Rozdziały będą... kiedy będą. Nie potrafimy podać dokładnej daty. Jeśli ciekawi was dalszy los Alex, Kai, 1D oraz Effy i Austina to uzbrojcie się w cierpliwość. ;)
See you Alex&Kaja ;*
~14:56 tego samego dnia~
Obudziłam się wypoczęta i szczęśliwa. Spojrzałam na Harrego, który słodko spał.
Okryłam go delikatnie kołdrą i jak najdelikatniej wyszłam z łóżka. Ubrałam się w lekką, szeroką sukienkę w kolorowe kwiatki na czarnym materiale. Kilka dodatków, sandały i wyszłam po cichu z pokoju, wcześniej zostawiając liścik Hazzie, że poszłam się przejść, i skierowałam się na plaże. Pogoda była fantastyczna. Słońce świeciło wysoko na niebie, ludzie kąpali się w oceanie. Powietrze było tutaj czyste i takie rześkie. Zdjęłam buty i powoli szłam brzegiem Oceanu Spokojnego. Woda delikatnie obijała się o moje stopy. Myślałam o tym jakie to ja mam ogromne szczęście. Mam wspaniałą rodzinę, wspaniałego chło... męża, niedługo zostanę mamą. Mam dla kogo żyć i bardzo się z tego cieszę. Przypomniały mi się chwile ze szkoły, z wycieczki, na której zaczęłam być z Harrym. Potem czas kłótni i godzenia się. Potem ciąża i zaręczyny aż do ślubu i teraźniejszości. Wiele się wydarzyło w tak krótkim czasie. Wiele razy myślałam czy dobrze zrobiłam wiążąc się ze Stylesem, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że to była moja najlepsza decyzja. Dał mi tyle radości, dobroci, miłości i ciepła. Szłam taka zamyślona i dopiero po chwili się zorientowałam, że dotarłam do mostku, który był dobre dwa kilometry od hotelu. Postanowiłam wracać. Idąc tą samą drogą zastanawiałam się nad imieniem dla dziecka, bo na dobrą sprawę nie poruszaliśmy z loczkiem tego tematu. W rezultacie wybrałam Ronnie (Ro), Rosalie (Rose), Amy dla dziewczynki, a dla chłopca Jonathan (Jace) , Simon lub Max. Gdy miałam wybrane imiona zastanawiałam się co się dzieje z Alex. Zaczęłam szukać telefonu, żeby do niej zadzwonić, ale niestety go nie wzięłam, więc przyspieszyłam trochę kroku, aby zadzwonić z hotelu.
~15:40~
Po powrocie do pokoju Harry nadal spał, więc wzięłam telefon i udałam się na taras. Zadzwoniłam raz i nic. Drugi, trzeci i dalej nie odpowiada. Zaczęłam się denerwować, więc zadzwoniłam do Nialla i gdy odebrał zaspany dopiero zrozumiałam. Tam jest około 3 nad ranem. Spokojna odłożyłam telefon i postanowiłam zadzwonić potem. Wzięłam laptopa na kolana i szperałam w necie.
#Alex#
Dojechałam do domu i weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na ziemi. Dalej nie mogłam uwierzyć w to co wydarzyło się w parku. Moje ręce ciągle drżały, a oddech nadal był niespokojny.
Po chwili usłyszałam głos Nialla.
-Alex? Wszystko w porządku?
-Tak..Nie martw się-odpowiedziałam.
-Czy możesz otworzyć drzwi?-zapytał zaniepokojony. Wstałam i przekręciłam klucz. Blondyn spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Staliśmy przez chwilę w milczeniu.
-Gdzie byłaś? Jest już 3.30.
-W szpitalu u Gracy.
-I co u niej?
-...-schyliłam głowę-nie żyje...-odparłam po chwili, a z moich oczu popłynęły łzy.
-Kochanie, bardzo mi przykro-powiedział całując mnie w czoło.
-Mi też..Wezmę prysznic..-odparłam-A chłopak wyszedł z pomieszczenia.
*10 min później*
Wyszłam z łazienki i popatrzyłam na śpiącego blondyna. Lekko się uśmiechnęłam, zdjęłam szlafrok po czym ubrałam w piżamę. Delikatnie położyłam się obok chłopaka i po chwili usnęłam.
*Ranek 9.00*
Otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Wiedziałam, że będę musiała iść zaraz na policję i zeznawać. Powoli wstałam, umyłam zęby, związałam włosy i wybrałam ubranie.
-Ooo..Już wstałaś?-zapytał Niall wchodząc do pokoju. Przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek-To jak co dzisiaj robimy?
Nerwowo odwróciłam wzrok.
-Yyy..No wiesz dzisiaj obiecałam mamie, że przyjdę z nią porozmawiać-odpowiedziałam prosząc w myślach by nie zadawał więcej pytań.
-To ja pójdę z Tobą-uśmiechnął się szeroko.
-Obiecałam, że przyjdę sama. Mama chce porozmawiać w cztery oczy-serce zaczęło mi coraz szybciej bić. Bałam się, że blondyn zorientuje się, że kłamie. Zmarszczył brwi i popatrzył mi w oczy-Ale później pójdziemy gdzieś razem!
-No dobrze-powiedział i wyszedł z pokoju. Wiedziałam, że coś podejrzewał. Znał mnie długo i wiedział kiedy coś kręcę. Zebrałam się i zeszłam na dół. Podeszłam do chłopaka.
-Będę za godzinkę-szepnęłam i pocałowałam go w usta.
-Zawiozę Cię-odpowiedział.
-Przejdę się. Dobrze mi to zrobi.
-Jak chcesz-powiedział oschle. Udając, że nie wiem o co mu chodzi, nałożyłam buty i wyszłam z domu. Po 20 min byłam już na miejscu. Weszłam do budynku.
-Dzień dobry. Chciałam złożyć zeznania w sprawie porannej strzelaniny w parku-powiedziałam, a kobieta popatrzyła na mnie z politowaniem. Nie rozumiałam o co jej chodzi. Wzięła tel i wykręciła nr. Przez chwilę z kimś rozmawiała.
-Proszę usiąść i poczekać tutaj-mówiła wskazując palcem krzesło. Wykonałam polecenie. Po 10 min przyszedł policjant, który zabrał mnie do sali zeznań.
#Kaja#
Dzień mijał powoli, a Harry dalej spał. Zaczęłam się nudzić, więc poszłam zamówić śniadanie. Gdy wysiadłam już z windy w recepcji stał tłum nastolatek z koszulkami i transparentami o 1D. Jak najszybciej uciekłam od rozwrzeszczanych małolat i skryłam się w restauracji. Zamówiłam nam naleśniki i obmyślałam plan jak wrócić niezauważona do pokoju. To nierealne pomyślałam. Wtedy do głowy przyszła mi jedna myśl. Podeszłam do jednego z kelnerów i spytałam.
-Przepraszam, możesz mi pomóc? - mężczyzna uśmiechnął się i nachylił, żebym mogła mu wszystko wyjaśnić.
#kilka minut potem#
Szłam wyprostowana i jednocześnie skrępowana. Sukienka dość mocno upinała moje ciało i mój wielki brzuch. Właśnie jego nie przewidziałam w moim planie. Wyprowadziłam wózek z jedzeniem na recepcję i szybko przemknęłam obok tłumu nierozpoznana. Z ulgą wsiadłam do windy i wjechałam na odpowiednie piętro. Od windy do pokoju to już była pestka. W pokoju jak najszybciej chciałam pozbyć się tego przebrania.
-O proszę. Mam własną, osobistą pokojówkę.. A jaką seksowną. -usłyszałam niską chrypę chłopaka. Zaśmiałam się i odwróciłam do niego. -Powinienem zapytać dlaczego się w to ubrałaś?
-Nie, pomińmy to. -puściłam mu oczko i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam zjedliśmy śniadanie po czym Harry poszedł się zbierać. Postanowiłam znowu zadzwonić do Alex. Wzięłam telefon i wyszłam na taras i w tym momencie moja komórka zaczęła dzwonić. Niall.
-Hej Nialler, Właśnie miałam do was dzwonić co tam...
-Alex jest w szpitalu...
________________________________________________
Witamy was. ;)
Jesteście jeszcze z nami? Mamy nadzieję, że tak.
Rozdział jest krótki, ale mamy nadzieję, że się spodoba.
Co do bloga...
Szczerze przyznamy, że nie mamy na niego czasu. Zaczęłyśmy liceum i musimy się skupić na nauce. Niestety cierpi na tym nasza pasja, ale taka jest kolej rzeczy. Rozdziały będą... kiedy będą. Nie potrafimy podać dokładnej daty. Jeśli ciekawi was dalszy los Alex, Kai, 1D oraz Effy i Austina to uzbrojcie się w cierpliwość. ;)
See you Alex&Kaja ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)