#9 listopad 2014 rok, poniedziałek Londyn#
#Kaja#
-Harry spakuj jeszcze to. -powiedziałam dając mu kilka koszulek. Dzisiaj chłopcy wracają do pracy.
-Już chyba wszystko. -powiedział brunet rozglądając się po sypialni. Potem spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił. -Wpadniecie do nas na koncert w Nowym Jorku?
-Nie wiem kochanie. Kiedyś nie byłoby z tym problemu, ale teraz jest jeszcze Rose i Jace. Nie wiem czy zniosą tak długą podróż samolotem.
-Masz rację. -wymruczał i pocałował mnie w usta. Po kilku minutach zatrąbił samochód przed domem. Styles wziął torby i zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy byli już gotowi. Zaczęliśmy się żegnać, a Paul przyszedł po walizki chłopaków, dzięki czemu mieliśmy o kilka minut więcej na pożegnanie. Został mi już Niall i Harry. Podeszłam do Irlandczyka i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Gdy na Ciebie patrzę staję się szczęśliwszy. -powiedział trzymając mnie za ręce.- Wtedy mam pewność, że ona nie odeszła, ale wciąż jest przy mnie jako Ty. Ona nigdy by mnie nie opuściła i Ty, Kaja jesteś tego dowodem. -powiedział i mocno mnie przytulił.
-Niall pamiętaj, że zawsze możesz zadzwonić czy napisać gdybyś chciał porozmawiać. Zawsze dla Ciebie jestem. Wierze, że sobie poradzisz. Jesteś silnym facetem. Ona bardzo Cię kocha. -wyszeptałam i dałam mu buziaka w policzek. Potem nadeszła kolej na mojego męża. Podszedł do mnie i mocno się we mnie wtulił.
-Może to tylko dwa miesiące, ale dla mnie to za wiele bez was. -wyszeptał całując mnie w szyję.
-Będę
tu na Ciebie czekać, skarbie. Zawsze. -powiedziałam i złączyłam nasze
usta. -Uważaj na siebie i Nialla. -Znów go przytuliłam i musiał już iść.
-Kocham Cię. -powiedział na pożegnanie.
-Ja Ciebie też, Hazz. -odpowiedziałam. Chłopak ucałował jeszcze główki dzieci i wyszedł. Staliśmy z Austinem i Effy i machaliśmy im jak wsiadali do samochodu.
-Harry! -krzyknęłam, a chłopak się wychylił i spojrzał na mnie. -Bądź grzeczny i nie podrywaj żadnej dziewczyny! -powiedziałam i się zaśmiałam.
-Postaram się. I Kaja, Ciebie też się to tyczy. -puścił mi oczko i zniknął we wnętrzu pojazdu. Drzwi się zamknęły i pojechali.
#25 listopad 2014 rok, środa NY#
#Niall#
Minęły już dwa tygodnie trasy. Szybko mi leci ten czas, ale on nie jest nic wart, bo nie ma Alex.. Za kilka godzin mamy kolejny koncert w Nowym Jorku, więc postanowiłem się trochę przejść. Krążyłem po Central Park'u próbując nie dać się rozpoznać. Pamiętam jak planowaliśmy z Alex, że będziemy tu kiedyś mieszkać i spacerować z naszymi dziećmi. Piękne wspomnienia. Spojrzałem na naszą ławkę i oniemiałem. Ona tam była. Siedziała na tam plecami do mnie. Wiem, że to była ona. Podszedłem do niej i dotknąłem jej ramienia.
-Alex. -wyszeptałem,ale gdy się odwróciła otrzeźwiałem. To nie była moja Alex, a ja właśnie straciłem swoją neutralność.
-OMG, Niall to naprawdę Ty! -krzyknęła dziewczyna i zaczęła mnie przytulać. Przez jej głośne zachowanie wokół mnie nagle znalazł się tłum fanek, a ja byłem w pułapce. Zacząłem dawać im autografy i robić sobie zdjęcia. Mogłem się spodziewać, że tak będzie.
#Harry#
Miałem akurat kilka godzin wolnego, więc postanowiłem zadzwonić do Kai na Skype'a. Po trzech sygnałach odebrała.
-Cześć słońce. -powiedziała z uśmiechem.
-Witaj maleńka. -odpowiedziałem dokładnie skanując jej twarz. Miała cienie pod oczami od niewyspania, zaczerwienione oczy, zmęczony uśmiech, włosy potargane i, jeśli dobrze widziałem, kaszkę dla dzieci na koszulce, do której przyczepione były dwa smoczki. -Jak sobie radzisz? -zapytałem zmartwiony. Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją w tak ważnym momencie. Powinienem teraz być z żoną i dziećmi.
-Jest dobrze. Przyzwyczajam się do bycia mamą bliźniąt. -powiedziała jak zawsze optymistycznie. -Już sobie odpuściłam make up i manicure. -zaśmiała się dziewczyna. Spojrzałem w jej oczy i dopadły mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia. -A wy jak tam? Jak sobie radzicie po tak długiej przerwie?
-U nas jest dobrze. Chłopaki znów zaczęli się wygłupiać i to nie tylko za kulisami. -zaśmiałem się.
-Haha zauważyłam. Oglądam każdy wasz występ i Lou przechodzi sam siebie.-powiedziała z uśmiechem. -A jak Horanek?
-Dobrze. Zaczął się uśmiechać, rozmawiać z nami, wygłupiać. Nadal cierpi, ale powoli wraca stary Niall. -wyjaśniłem i zastanawiałem się czy powiedzieć wszystko. Po czym stwierdziłem, że tak trzeba. -Chociaż ostatnio.. kilka razy z rzędu mówił mi, że widzi Alex na mieście i to mnie trochę martwi. On jest przekonany, że to ona.
-A ktoś poza nim ją widział? -spytała zdziwiona dziewczyna.
-Nie, tylko on. -chwila ciszy.- Może zadzwoń do niego i z nim o tym pogadaj? Wiesz, że Tobie powie więcej niż mi. -mówiłem przeczesując ręką włosy.
-Dobrze, zadzwonię do niego. - i rozległ się płacz dzieci.- Ale najpierw ich nakarmię. - zaśmiała się wstając z laptopem w rękach.
-Pokaż mi ich. -poprosiłem i dziewczyna nakierowała na łóżeczko maluchów.
-Rosalie, Jonathan przywitajcie się z tatą. -powiedziała delikatnym głosem i dzieci jednocześnie odwróciły się w stronę kamerki.
Zaśmiałem się cicho i pomachałem do nich.
-Hej słoneczka. -powiedziałem wpatrując się w nich. Byli tacy śliczni. -Tak bardzo żałuję, że nie mogę być teraz z wami. Bardzo was kocham. -mówiłem.
-My Ciebie też kochamy, a już niedługo będziemy wszyscy razem. -powiedziała Kaja i podniosła laptopa.
-Jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. -powiedziałem z uśmiechem, a dzieci znów zaczęły płakać.
-Muszę kończyć. Dzieci domagają się jedzenia. -wyjaśniła dziewczyna. -Bardzo Cię kochamy. -powiedziała i wysłała mi kilka buziaków.
-Ja też was bardzo kocham. Trzymaj się i ucałuj dzieci. -odpowiedziałem, wysłałem buziaka i zamknąłem laptopa. Położyłem się na łóżku i przymknąłem oczy. Zerknąłem na zegarek. Zostało mi jeszcze około 3 godzin. Postanowiłem się zacząć zbierać, może coś zjeść.
#Niall#
Kiedy w końcu wydostałem się z tłumu szybko złapałem taksówkę i udałem się pod hotel. Tam uciekłem do swojego pokoju i zacząłem się przygotowywać do koncertu. Wykąpałem się i ubrałem po czym udałem do jadalni, żeby coś zjeść. Harry gotował, więc przygotował też mi.
-Gdzie byłeś? -spytał smażąc coś na patelni.
-Na spacerze i spotkałem fanki. -wyjaśniłem. Brunet dopytywał po co poszedłem i w ogóle, więc opowiedziałem mu o dziewczynie podobnej do Alex. Loczek patrzył na mnie przez chwilę bez słowa i jakiegokolwiek ruchu.
-Harry coś Ci się przypala. -powiedziałem wskazując patelnie. On od razu zaczął mieszać danie.
-Martwię się. To nie jest normalne, że wszędzie ją widzisz. Niall musisz zrozumieć, że Alex odeszła i już nie wróci.- powiedział spokojnym głosem.
-A Ty byś od tak się pogodził ze śmiercią Kai?! Nie wiesz jak ja się czuje, więc mnie nie upominaj. -rzuciłem mierząc go wzrokiem i wyszedłem. Po godzinie byliśmy już za kulisami i przygotowywali dla nas sprzęt do koncertu. Kiedy przypinali mi bezprzewodowy mikrofon zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na ekran. Alex. Doznałem szoku. To nie możliwe, że ktoś dzwoni z jej telefonu. Dokładnie go schowałem w naszej sypialni w miejscu, gdzie Alex trzymała pamiętnik. Nikt nie wie gdzie to jest, oprócz naszej dwójki.
-Halo? Alex, to Ty? -mówiłem, ale nikt się nie odezwał.-Kim jesteś i skąd masz jej telefon?! -usłyszałem tylko czyjś oddech i połączenie zostało zerwane. Nie umiałem tego zrozumieć. Tego nie dało się wyjaśnić!
-Niall wchodzimy. -powiedział Liam i musiałem iść na scenę i udawać, że wszystko jest zajebiście.
#W trakcie koncertu#
Teraz miała być piosenka "More than this". Alex ją uwielbiała. Liam zaczął, tłum się uspokoił. Mogłem dostrzec osoby nawet w dalszych rzędach i wtedy znów ją zobaczyłem. To była ona. Przy mojej solówce zszedłem ze sceny i ruszyłem do niej przez tłum. Ludzie się rozstępowali robiąc mi przejście,a ja miałem ochotę pobiec. Dwóch ochroniarzy ruszyło za mną i gdy byłem już blisko ona spojrzała mi w oczy i uciekła. Może miała inny kolor włosów i makijaż mocniejszy niż zawsze, ale to na pewno była ona. Wszędzie poznam te oczy. Żeby jakoś wybrnąć z sytuacji podszedłem do jednej dziewczyny i udawałem, że śpiewam tylko dla niej. Potem wróciłem na scenę, ale do końca koncertu byłem nieobecny. Na niczym nie mogłem się skupić. Po koncercie szybko wbiegłem do garderoby i zadzwoniłem do Kai.
Odebrała po kilku sygnałach.
-Niall? Wszystko gra? -spytała zmartwiona. Pewnie widziała koncert.
-Tak, ale mam do Ciebie prośbę. Mianowicie idź do mojej i Alex sypialni.
-Jestem i co dalej?
-Teraz jak stoisz na przeciw szafy to za nią po prawej stronie jest mała półeczka. Musisz ją poszukać ręką, bo jest tak schowana, że jej nie zobaczysz. Masz?
-Tak, jest. Ale skrytki.. I co dalej? -powiedziała Słychać było szelest siatki, więc miałem pewność, że zabrała zawartość.
-Zobacz czy w tej siatce jest telefon. -powiedziałem. To był jedyny sposób, żeby się upewnić, że nie zwariowałem. Dziewczyna przez długi czas się nie odzywała, aż zaczęło mnie to zastanawiać. -Kaja masz go? Kaja wszystko gra?
-Tu jest jej pamiętnik.. I nasze zdjęcie, które zrobiłyśmy przed moim wyjazdem. Ona to wszystko opisała. Tak bardzo się bała, a mnie przy niej nie było. -powiedziała i zaczęła szlochać. -Byłam okropną siostrą. Jak mogłam ją zostawić. -mówiła przez łzy.
-Kaja. Czy jest tam telefon Alex? -spytałem ponownie. Musiałem to wiedzieć.
-Nie ma. Jest tylko pamiętnik, zdjęcie i wasz album. -powiedziała.
-Czyli nie zgłupiałem. -wymamrotałem na głos.- dziękuję Kaja, trzymaj się. Pa. - i zakończyłem połączenie. Szybko zebrałem swoje rzeczy i wybiegłem z budynku jednocześnie dzwoniąc. Musiałem się dowiedzieć czegoś więcej.
____________________________________
Witamy przy kolejnym rozdziale. ;)
Nie ma co przeciągać, więc...
Do kogo dzwoni Niall?
Co Kaja przeczytała w pamiętniku siostry?
Czy Niall rzeczywiście zwariował?
Zapraszamy na ciąg dalszy bloga ;** /Alex&Kaja
Super rozdział <3 czekam na nn
OdpowiedzUsuńSorka za spam:http://faileddeath.blogspot.com/
Kiedy będzie next?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział nie umiem doczekać się nn
OdpowiedzUsuńKocham<3