#Kaja#
To był Ashton. Spojrzałam na niego i uroniłam jedną łzę, którą chłopak od razu otarł. Nadszedł czas na mowę pogrzebową, na którą kompletnie nie miałam siły. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy w ogóle wyduszę z siebie słowo. Powoli wstałam i podeszłam do trumny. Dotknęłam jej zimnej dłoni i spojrzałam na ludzi.
-Jestem Kaja i Alex była moją bliźniaczką. -powiedziałam na wstępie.- Każdy kto ją znał wiedział, że zawsze próbowała żyć jak normalna dziewczyna. Nie zwracała uwagi na chorobę. Każdy dzień przeżywała jak najlepiej i swoim życiem uszczęśliwiła wiele osób. Kiedyś, gdy było z nią naprawdę źle, powiedziała do mnie: " Kaja nie martw się, bo mimo, że nie będę z Tobą ciałem zawsze będę w Twoim sercu i muszę Cię zasmucić, bo nigdy się mnie nie pozbędziesz. " . -zrobiłam chwilę ciszy- I szczerze w to wierzę, że ona jest tu ze mną, że czuwa przy mnie i zawsze będzie. -zakończyłam
i cała zalana łzami poszłam na swoje miejsce. Pastor pytał czy ktoś jeszcze chce powiedzieć kilka słów, ale nikt się nie zgłosił. Nie wierzę, że Niall nie przyjdzie. On musi tu być. Mówiłam sobie w myślach, ale sama już w to nie wierzyłam. Pogrzeb dobiegał końca, a jego wciąż nie było.
~*~
Było już po wszystkim. Alex odeszła, wszyscy się rozeszli, a ja nie mogłam oderwać się od jej grobu. Czułam, że nie mogę jej zostawić. Nie wybaczę sobie tego.
-Widzę, że też nie możesz odejść. -usłyszałam głos, który moja siostra tak kochała.
-Nie było Cię na pogrzebie. -powiedziałam nie odrywając wzroku od zdjęcia na nagrobku.
-Byłem, od samego początku, ale nie miałem odwagi podejść bliżej. To dla mnie za wiele. -wydukał. Usiadł koło mnie na ławce i tępo patrzył na ziemię.-Kaja nie rozumiem tego.. Przecież było już dobrze, wyniki były dobre i Alex nie narzekała na nic, więc dlaczego? -mówił z goryczą.
-Nie wiem Niall, naprawdę nie wiem, ale zrobiłabym wszystko aby tylko wróciła.- wyszeptałam i oparłam głowę o ramię chłopaka. On przytulił mnie do siebie i tak siedzieliśmy przez kolejną godzinę. Gdyby nie pogoda siedzielibyśmy tam dalej, ale ze względu na dziecko nie mogę ryzykować.
#30 października 2014 rok,piątek Londyn popołudnie#
Od pogrzebu minęły dwa okropnie długie i męczące miesiące. Leżałam w szpitalu na porodówce i czekałam aż urodzi się maluszek. Byłam kilka dni po terminie, a dziecko nie szykowała się na zewnątrz.
-Kaja już czas. -Odparł Henry wchodząc do mojej sali.- parametry są dobre i dzisiaj wywołamy poród. -oznajmił, uśmiechnął się delikatnie i wyszedł. Po kilku minutach dostałam leki, a potem... potem się zaczęło..
~*~
#Harry#
Stałem przed salą i czekałem na jakąkolwiek wiadomość, ale nikt nie wychodził.
-Harry uspokój się i usiądź. Zaraz się wszystkiego dowiemy. -uspokajał mnie Liam, ale to niewiele mi dawało. Razem ze mną czekała Effy z Austinem, Lou, Liam, Zayn i Niall, oraz rodzice Kai. Brakowało tylko JEJ.
-Który to pan Styles? -spytała pielęgniarka, która nagle wyszła z sali. Od razu stanąłem naprzeciwko niej. -Gratuluję panu, ma pan syna i córkę. -powiedziała po czym dodała -może pan wejść do żony, ale tylko na chwilę. -Odwróciłem się i mocno uściskałem rodziców po czym pognałem do sali. Usłyszałem płacz naszych dzieci, a potem zobaczyłem całą trójkę.
-Hazz.. -wyszeptała przez łzy Kaja. Była zmęczona, ale ogromnie szczęśliwa. Podszedłem bliżej i pocałowałem ją delikatnie w usta,a potem ucałowałem główki maluchów.
-Jak ich nazwiemy? -zapytałem wpatrując się w bliźniaki.
-Może ja wybiorę dla chłopca, a Ty dla dziewczynki. Co Ty na to? -spytała splatając nasze palce.
-Okay. -ucałowałem jej knykcie i skupiłem się na imionach. Wybór imienia to bardzo ważna sprawa, ale ja wiedziałem od razu jak nazwiemy naszą córkę.
-To co wymyśliłaś? -zacząłem.
-Może Jonathan Styles? -zaproponowała.
-Idealne. -zrobiłem chwilę ciszy i dodałem. - A dla naszej córki Rosalie Alex Styles. -powiedziałem, a dziewczyna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Uśmiechnęła się przez łzy i tylko pokiwała głową, dzięki czemu miałem pewność, że jej się podoba.
#2 listopad 2014 rok, poniedziałek Londyn#
#Kaja#
Razem z dziećmi byłam już w domu. Maluchy wprowadziły wiele uśmiechu do naszego domu po ostatnich wydarzeniach. Leżałam w salonie przed telewizorem i oglądałam seriale, a w tym czasie Liam i Zayn zajmowali się dziećmi.
-Jak się czujesz? -spytała Effy siadając koło mnie.
-Jest okay. -uśmiechnęłam się delikatnie. -Dzięki wam jeszcze daje radę. Nie sądziłam, że macierzyństwo jest tak wyczerpujące. -mruknęłam opierając głowę o jej ramię. Dziewczyna tylko się zaśmiała.
-To dopiero początek kochana i z tego co widzę to chłopcy oddają Ci dzieci tylko do karmienia i zmieniania pieluch. -znów się zaśmiała.
-Dokładnie, ale przynajmniej nie będę potrzebowała opiekunek. -powiedziałam przeczesując ręką włosy.
-Witaj moja piękna-usłyszałam głos Loczka.
-Witaj Hazz -odpowiedziałam robiąc zadziorną minę. Chłopak pocałował mnie w czoło i podał szklankę soku.
-Gdzie Niall?-zapytał po chwili.
-Chyba jeszcze śpi-mówiłam podnosząc się.
-Pójdę go obudzić.
-Może jeszcze nie teraz-powiedziałam-obudziłam się w nocy, ok.4.
-Znowu nie mógł zasnąć?-zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
-Źle z nim-dodała Eff -myślę, że czas z nim porozmawiać.
-Kaja psychologu kochany. Poradzisz coś-spytał Harry.
-Hmm.. Myślę, że musimy zrobić to wspólnie-odpowiedziałam.
-Powiem chłopakom o co chodzi-powiedziała Eff szybko wstając. Harry objął mnie ramieniem.
-Kaja..Wiesz, że Cię kocham prawda?
-Wiem-powiedziałam i dałam mu całusa.
-Cześć-powiedział Niall wchodzący do pokoju. Usiadł na sofie i patrzył bez ruchu w ekran. Wszyscy zebrali się wokół niego. Podniósł na nas wzrok, nie okazując przy tym żadnych uczuć.
-Niall musimy porozmawiać-zaczął Zayn.
-Jeśli chodzi wam o Alex to nie, nawet nie zaczynajcie-warknął niegrzecznie.
-Chcemy Ci pomóc.-ciągnął Hazz.
-Pomóc? Weź przestań! Ty zawsze masz wszystko czego chcesz! Żonę, dzieci, miłość. O czym chcesz ze mną rozmawiać?!
Straciłem ją! To koniec...-krzyknął i podniósł się z sofy.
-Nie tylko Ty Niall. -powiedziałam spokojnie. -Wiem, że Alex była Twoją dziewczyną i bardzo ją kochałeś, ale ona też była moją siostrą.. Niall nawet nie możesz sobie wyobrazić mojego bólu po tej stracie. -mówiłam, a w oczach zbierały mi się już łzy. -Ona jest połową mnie. Straciłam kawałek siebie i ta pustka zostanie we mnie już na zawsze, a Ty możesz się jeszcze zakochać. Możesz znaleźć kogoś komu zaufasz i kogo pokochasz jak ją. -chłopak już miał się sprzeciwiać, ale dodałam.- Nie mówię, że teraz, ale po jakimś czasie. Gdy poczujesz, że jesteś już gotowy. Natomiast teraz ważne jest, żebyś się na nas nie zamykał. Niall chcemy Ci pomóc, więc pozwól nam na to. -powiedziałam wstając na przeciw niego. Złapałam go za rękę. -Ona nie pozwoliła by Ci się tak zadręczać. -wyszeptałam. Chłopak mocno się we mnie wtulił.
-Przepraszam. -powiedział i wymusił uśmiech. Po kilku minutach usłyszeliśmy ciągłe dzwonienie dzwonkiem do drzwi przez co obudziły się dzieci. Liam poszedł otworzyć, a ja z Demz wybrałyśmy się do pokoju dziecięcego. Wzięłam Rose na ręce, a Effy wzięła Jace'a.
-Kaja co będzie teraz z ich trasą? -spytała nagle dziewczyna. Spojrzałam na nią i westchnęłam.
-Nie wiem, ale moim zdaniem Niall nie jest gotowy na powrót do pracy i koncertowania. To jeszcze nie ten czas. -mówiłam kołysząc malutką na rękach. Gdy dzieciaki zasnęły znów odłożyłyśmy je do łóżeczek i zeszłyśmy na dół. W salonie siedziało całe 1D i dyrektorzy Managamentu oraz ich menadżer Paul. Przywitałyśmy się i poszłyśmy do kuchni aby im nie przeszkadzać. Zaczęłam robić obiad, a Effy korzystała z laptopa. Po niecałej godzinie chłopcy skończyli spotkanie i goście poszli, a cała piątka wparowała do kuchni.
-Co na obiad? - spytał Louis zaglądając do wszystkich garnków.
-Krupnik, a na drugie risotto. -odpowiedziała Effy. Chłopcy nakryli do stołu, a my z Demz przygotowałyśmy posiłek do końca. Potem przyszedł Austin i wszyscy razem usiedliśmy do obiadu.
-Dyrektorzy ustalili, że za tydzień kontynuujemy trasę. -powiedział cicho i niepewnie Harry i spojrzał na mnie. Byłam szczerze zdziwiona, ale też przestraszona.
Jak ja sobie poradzę z dwójką dzieci? I jak Niall da sobie radę w trasie? Spojrzałam na loczka i po chwili spuściłam wzrok. Reszta zaczęła rozmawiać między sobą, a ja wciąć siedziałam w ciszy tępo patrząc w swój talerz. Po jedzeniu Austin i Liam sprzątali, a ja poszłam na górę. Wyjęłam pranie z suszarki i zaczęłam składać ubranka dzieci.
-Jesteś zła? -spytał loczek przytulając mnie od tyłu.
-Nie Harry, nie jestem zła. Po prostu się boje. -powiedziałam i odwróciłam się do niego. -Boję się, że nie dam sobie rady, gdy pojedziecie.
-Kotku nie będziesz sama. -powiedział z delikatnym uśmiechem zakładając mi kosmyk włosów za ucho. - Jest Effy, Austin, Twoi rodzice i moja mama, niedługo też przyjeżdża Gemma. Wszystko będzie dobrze. -zapewniał mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on mnie pocałował.
-Boję się też, że cała ta trasa, koncerty i obowiązki przerosną Niall'a. Boję się, że on sobie nie poradzi z natłokiem tylu spraw. -chłopak westchnął i spojrzał na nasze splecione dłonie.
-Zrobię co będę mógł, żeby Horan dał sobie radę. Nie pozwolę mu mierzyć się z tym wszystkim w pojedynkę. Obiecuję. -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Wiem Harry, wiem. -powiedziałam i złączyłam nasze usta.
___________________________________
Witajcie przy kolejnym rozdziale. ;)
Dziękujemy wam za te 60 tyś wyświetleń. Jesteście wspaniali! <3
Mamy nadzieję, że rozdział wam się podoba i będziecie czekać na kolejny. ;)
Zapraszamy was na stronkę
https://www.facebook.com/OneTwoTreeOneDirection
Zayn wiemy, że dla Ciebie to też trudne i Cię wspieramy. Mimo wszystko wciąż mamy nadzieję, że wrócisz i One Direction znów będzie takie jak kiedyś. <33 Jesteśmy z Tobą Malik! ;**
Czy Kaja poradzi sobie po wyjeździe chłopców?
Czy Niall zapomni o Alex i zacznie normalne życie?
Wszystko w kolejnym rozdziale ;))
See you/ Alex&Kaja