Po przeprowadzeniu całej ceremonii nadszedł moment na przysięgę. Stanęłam naprzeciwko Harrego i spojrzałam mu głęboko w oczy. W tamtej chwili miałam stuprocentową pewność, że to ten jedyny na całe życie. Nadszedł czas na przysięgę. Simon zaczął mówić raz do mnie raz do Harrego.
-Kajo czy bierzesz sobie tego Harolda Styles'a za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że nie opuścisz go aż do śmierci?
-Tak, biorę. -wykrztusiłam.
-Haroldzie czy bierzesz sobie tą Kaję Shugar za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że nie opuścisz jej aż do śmierci?
-Tak, biorę. -odparł uśmiechnięty Harry.
-Co Bóg złączy niech człowiek nie rozdziela. Żyjcie w zgodzie i miłości. -pastor zrobił krótką przerwę, uśmiechnął się do nas i dodał.-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. -Odwróciłam się twarzą do Hazzy. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie się stało.
Zbliżyłam się do niego, a on czule mnie pocałował. Chciałam,żeby ten moment trwał i trwał aż po wieki. Czułam jakby dookoła nikogo nie było. Tylko ja, Harry i maleństwo w moim brzuchu. Po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że wszyscy goście tu jeszcze są. Stoją w ławkach i biją brawa. Oderwaliśmy się od siebie i szczerze uśmiechnęliśmy.
-Kocham Cię. -wyszeptałam.
-Ja Ciebie bardziej. -odpowiedział chłopak, pocałował mnie krótko w usta i trzymając go pod ramię zeszliśmy z ołtarza. Potem był czas na składanie życzeń i zdjęcia, a ja tylko marzyłam, żeby zdjąć te okropne buty. Gdy dotarliśmy już do sali balowej, gdzie miało odbyć się wesele, wodzirej już przygotowywał się do prowadzenia zabawy.
# 3 godziny później #
Byłam już po oczepinach i mogłam się przebrać w normalną sukienkę. Gdy ubierałam buty do pokoju wszedł Hazz. Podszedł do mnie i objął mnie w talii. Patrzyliśmy sobie w oczy z uśmiechem na ustach.
-Jak pani Styles się czuje? -spytał zadziornie.
-Wciąż w to nie wierze. -zaśmiałam się. -Tyle się u nas ostatnio zmieniło. -dodałam.
-Chyba na lepsze, co? -dopytywał.
-Zdecydowanie. -mruknęłam i złączyłam nasze usta. Potem poprawiłam sukienkę i zeszliśmy do sali balowej.
Jak się okazało w planach były zabawy. Jedna np. polegała na tym, że panna młoda była w kole stworzonym przez niezamężne kobiety.Stały one bardzo blisko siebie, a pan młody miał za zadanie przedostać się do swojej żony. Harry dość sprytnie odnalazł drogę do mnie po czym dał mi soczystego buziaka.Wesele trwało do 4:30. Potem wszyscy rozeszli się do pokoi umieszczonych nad salą balową. Ja z Harrym mieliśmy tylko kilka godzin snu i musieliśmy jechać na lotnisko aby zacząć nasz miesiąc miodowy.
-Hazz gdzie my jedziemy? -pytałam po raz setny wsiadając do samolotu.
-Cierpliwości kochanie. -pocałował mnie i zapiął moje pasy bezpieczeństwa.
#2 tygodnie później#
#Alex#
Nałożyłam bluzę Horana i spokojnie wyszłam z domu. Powoli przemierzałam ulice Lodynu. Gdy mijałam sklep z zabawkami, ujrzałam ślicznego pluszowego misia.
Od razu pomyślałam o Gracy. Wiedziałam, że bardzo się jej spodoba. Dotknęłam kieszeni spodni. "O tak"-krzyknęłam w myślach i wyjęłam pieniądze. Weszłam do sklepu i chwyciłam pandę. Zapłaciwszy za nią wyszłam z budynku. Wzięłam duży wdech i zrozumiałam, że dalej nie dam rady iść. Nie miałam siły..Weszłam do taxi.
*10 min później. Szpital*
Wjechałam windą na odpowiednie piętro i ruszyłam w stronę sali dziewczynki. Schowałam misia za siebie i weszłam do sali. Rozejrzałam się dookoła. Zaścielone łóżko. Sala pusta. "Na pewno została przeniesiona"-powiedziałam sama do siebie i wyszłam z sali.
-Może w czymś pomóc?-usłyszałam głos pielęgniarki.
-Leżała w tej sali Gracy. Na pewno ją pani zna, bo spędziła tu dużo czasu. Nie wiem gdzie ją przeniesiono i gdzie mogę jej szukać-powiedziałam i popatrzyłam kobiecie w oczy. Ona natomiast spuściła wzrok.
-Jest pani kimś z rodziny?
-Jestem jej ciocią-powiedziałam po chwili namysłu.
-Dziewczynka nie żyje..-powiedziała, a ja zamarłam. Z ręki wypadł mi misiek.
-Jak to?! Wczoraj tu byłam i trzymała się nieźle.
-Bardzo mi przykro, ale w nocy...
-NIE!-przerwałam jej-To nie może być prawda!-Odwróciwszy się na pięcie ruszyłam przed siebie. Przed szpitalem upadłam na kolana i zaczęłam głośno płakać. Nie czułam nic..A może mi się tylko wydawało. Po chwili wstałam i powolnym krokiem poszłam do parku. Usiadłam na trawie i oparłam głowę o drzewo.
-Alex! Alex! Szukaj mnie!-usłyszałam znajomy śmiech.
-Gracy?!-krzyknęłam i wtedy zdałam sobie sprawę, że zasnęłam. Przetarłam oczy i wyjęłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Godz. 22.05. Lekko przestraszona podniosłam się na nogi.
-Nie błagam! Proszę! Pomocy!-usłyszałam wołanie. Zrobiłam kilka kroków i ujrzałam...
_________________________________________
Witam was na naszym zapuszczonym blogu.
Zawaliłyśmy wiemy, ale chyba dalej kochacie Alex&Kaje? ;)
Mamy nadzieję, że się podoba.
Kogo zobaczyła Alex?
Gdzie Stylesowie pojechali na miesiąc poślubny?
Czy Alex pogodzi się ze śmiercią małej Gracy?
Zapraszamy na kolejny rozdział.
See you /Alex&Kaja